Dane wyjazdu:
Temperatura:18.0
MARATON ELBLĄSKI - FINISZ 2023
Sobota, 20 maja 2023 ·
| Komentarze 0
Trasa: ELBLĄG-Jazowa-Nowy Dwór Gdański-Dworek-Drewnica-Mikoszewo-Jantar-Sztutowo-Rybina-Tujsk-Marzęcino-Kazimierzowo-Helenowo-ELBLĄG
MAPAGALERIA
Motto: ,,To powinno się udać" :-)
Za nami kolejna (1, 2, 3)
i już ostatnia jazda z Angeliką przygotowującą się do swojego debiutu na
ultra dystansie 444 km Maratonu Elbląskiego, dla której to będzie pierwsza
próba pokonania trasy i poprawienia rekordu życiowego, w czym z pełnym
przekonaniem pomagam.
Tym razem na trasie zabrakło Sylwii, za to pojawił się ultras, którego
doświadczeniem można by obdzielić spokojnie kilka osób. Robert także
wspierał i doradzał Angelice, na co zwracać uwagę w przygotowaniach.
Założenia dzisiejszej trasy obejmowały:
- jak najszybsze przejechanie ostatnich, finiszowych 75 kilometrów Maratonu
Elbląskiego, w limicie
czasu ściągawki,
- godzinny sprint z utrzymaniem stałej prędkości minimum 25 km/h,
- analizę terenową trasy Maratonu Elbląskiego od km 367 Dworek (most nad Wisłą)
do mety
w Elblągu na 442 km,
- dalsze testy nawigacji i naukę posługiwania się programem OsmAnd.
Na trasę ruszyliśmy z Elbląga o godzinie 15. Stara DK 7 szybko i sprawnie
przeprowadziła nas nad Wisłę, gdzie tuż przed mostem na Wiśle w Kiezmarku wjechaliśmy
na trasę Maratonu Elbląskiego. Po drodze zauważałem ciekawe zjawisko zmiany
kierunku wiatru, który na wyjeździe z Elbląga pchał nas, a gdzieś tam od Nogatu
zaczął wiać od morza. Plan sprintu uległ więc szybkiej modyfikacji i zamiast od
Mikoszewa zaczął się już przed Nowym Dworem Gdańskim. Bo co to za sprint, jak
wieje w plecy. Trudno miało być!
Angelika tempo wytrzymała, o Roberta – jadącego na Wigry
3 – nie martwiłem się ;-) Dłuższy,
parominutowy postój zrobiliśmy w Dworku, po 37 km jazdy i dwóch godzinach jazdy
brutto. Dalej pojechaliśmy na północ,
wzdłuż Wisły, którą mieliśmy okazję podziwiać z nowej drogi rowerowej na
wiślanym wale od Drewnicy do Mikoszewa. Będzie ona wykorzystana na Maratonie
Elbląskim po raz pierwszy.
Zanim tam wjechaliśmy musieliśmy z ostrożnością pokonać dość paskudne szczeliny
dylatacyjne na zwodzonym moście nad Szkarpawą w Drewnicy, które stanowią realne
zagrożenie dla opon 28 mm i węższych. Vide galeria. Będę jeszcze o tym mówił na
odprawie startowej. Wspomnę także, że co
najmniej jeden sklep w Drewnicy, nieopodal zabytkowego wiatraka, będzie czynny
i już czeka na Was w niedzielę 11 czerwca.
No i przed samym wjazdem na nowiutki asfalt wspomnianej drogi
rowerowej czeka Was 180 metrów niemieckiego bruku, możliwego do ominięcia
piaskowym poboczem. A potem 5 km wiślanych widoków zakończonych bufetem i
takimi leżakami jak widać na fotce powyżej :-)W Mikoszewie odwiedziliśmy sklep, gdzie zostały skonsumowane
lody, pobrane napoje – było cały czas ciepło w granicach 18-19 stopni, co przy
tym tempie jazdy było optymalne – i ruszyliśmy DW 501 do Jantara.
Według ściągawki
z Mikoszewa do Elbląga jest 64 km na które macie maksymalnie 3,5 godziny czasu.
My wyjechaliśmy stamtąd o godzinie 18, żeby dotrzeć na metę do Elbląga o
21. Oczywiście nie da się porównać 1:1
jazdy z 367 km w nogach do jazdy bez tego ,,bagażu” ;-) Jechaliśmy szybko, za
to odpoczywając kilka razy zupełnie nie w stylu ,,ultra”.
Wiatr momentami napędzał, momentami wiał z boku, a były
też chwile że w twarz. Widać zresztą, że trasa po Żuławach i Mierzei nie jest
ustawiona w jedną stronę.
Jednolity w miarę kierunek jazdy ustalił się w okolicach Rybiny, ale to nie oznaczało
jazdy z wiatrem do samego Elbląga. W okolicach Nogatu ponownie wrócił wschodni
wiatr i ostatnie km były inne.
Do miasta wpadliśmy ze średnią z całości trasy 24 km/h co
jest dobrym wynikiem, bo jest z czego schodzić. Schodzić, bo taka średnia w
kontekście całej 444 km trasy nie jest potrzebna do jej przejechania w 24
godziny. A takie jest przecież założenie startowe Angeliki :-)
Pod zamkniętą bramą PTTK zrobiliśmy sobie fotki i tutaj pozostało się rozstać i
udać na zasłużony odpoczynek. Dzięki za wspólne kręcenie i pogaduchy.
Podsumowanie:
Powyższe założenia zostały zrealizowane w 100%. Nic dodać, nic ująć. Angelika utrzymała koło dwóm ultrasom, którzy nie ukrywali - no, może trochę - że chcą wymęczyć adeptkę ultra na pozornie łatwych Żuławach Wiślanych. Teraz pozostaje odliczać dni do weekendu 10-11 czerwca i spokojnie sobie kręcić km :-)