INFO
Więcej o mnie.
MOJA STRONA INTERNETOWA
marecki.home.plKATALOG ŻUŁAWSKICH DOMÓW PODCIENIOWYCH
DOMY PODCIENIOWE Z XVIII/XIX w.MOJE GALERIE
FOTOSIK (do 30.04.2023)
2024
2023
2022
2021
2020
2019
2018
2017
2016
2015
2014
2013
2012
2011
2010
2009
2008
MOJE POJAZDY
ARCHIWUM BLOGA
- 2025, Grudzień20 - 6
- 2025, Listopad27 - 33
- 2025, Październik29 - 19
- 2025, Wrzesień25 - 4
- 2025, Sierpień30 - 17
- 2025, Lipiec25 - 25
- 2025, Czerwiec22 - 18
- 2025, Maj29 - 6
- 2025, Kwiecień30 - 14
- 2025, Marzec28 - 24
- 2025, Luty25 - 17
- 2025, Styczeń27 - 35
- 2024, Grudzień26 - 28
- 2024, Listopad27 - 34
- 2024, Październik27 - 16
- 2024, Wrzesień27 - 28
- 2024, Sierpień26 - 13
- 2024, Lipiec22 - 19
- 2024, Czerwiec27 - 16
- 2024, Maj29 - 22
- 2024, Kwiecień28 - 21
- 2024, Marzec28 - 21
- 2024, Luty24 - 10
- 2024, Styczeń29 - 19
- 2023, Grudzień28 - 16
- 2023, Listopad29 - 25
- 2023, Październik26 - 22
- 2023, Wrzesień28 - 36
- 2023, Sierpień27 - 8
- 2023, Lipiec26 - 38
- 2023, Czerwiec29 - 28
- 2023, Maj32 - 22
- 2023, Kwiecień26 - 36
- 2023, Marzec30 - 19
- 2023, Luty20 - 21
- 2023, Styczeń29 - 29
- 2022, Grudzień26 - 27
- 2022, Listopad26 - 16
- 2022, Październik27 - 25
- 2022, Wrzesień27 - 34
- 2022, Sierpień26 - 21
- 2022, Lipiec29 - 37
- 2022, Czerwiec26 - 29
- 2022, Maj24 - 20
- 2022, Kwiecień27 - 19
- 2022, Marzec28 - 17
- 2022, Luty25 - 18
- 2022, Styczeń31 - 36
- 2021, Grudzień24 - 23
- 2021, Listopad25 - 19
- 2021, Październik28 - 13
- 2021, Wrzesień28 - 22
- 2021, Sierpień25 - 26
- 2021, Lipiec27 - 27
- 2021, Czerwiec29 - 25
- 2021, Maj29 - 30
- 2021, Kwiecień28 - 29
- 2021, Marzec28 - 25
- 2021, Luty25 - 55
- 2021, Styczeń26 - 29
- 2020, Grudzień24 - 23
- 2020, Listopad13 - 4
- 2020, Październik27 - 33
- 2020, Wrzesień26 - 51
- 2020, Sierpień27 - 32
- 2020, Lipiec15 - 34
- 2020, Czerwiec29 - 107
- 2020, Maj29 - 55
- 2020, Kwiecień26 - 89
- 2020, Marzec10 - 23
- 2020, Styczeń1 - 6
- 2019, Grudzień23 - 43
- 2019, Listopad22 - 37
- 2019, Październik21 - 47
- 2019, Wrzesień22 - 16
- 2019, Sierpień23 - 35
- 2019, Lipiec23 - 31
- 2019, Czerwiec27 - 80
- 2019, Maj26 - 35
- 2019, Kwiecień28 - 35
- 2019, Marzec27 - 43
- 2019, Luty24 - 32
- 2019, Styczeń25 - 53
- 2018, Grudzień22 - 33
- 2018, Listopad24 - 51
- 2018, Październik26 - 75
- 2018, Wrzesień24 - 79
- 2018, Sierpień14 - 13
- 2018, Lipiec27 - 60
- 2018, Czerwiec29 - 54
- 2018, Maj30 - 47
- 2018, Kwiecień23 - 37
- 2018, Marzec26 - 43
- 2018, Luty24 - 86
- 2018, Styczeń27 - 65
- 2017, Grudzień20 - 43
- 2017, Listopad26 - 32
- 2017, Październik26 - 18
- 2017, Wrzesień29 - 36
- 2017, Sierpień22 - 36
- 2017, Lipiec27 - 35
- 2017, Czerwiec28 - 37
- 2017, Maj28 - 26
- 2017, Kwiecień24 - 25
- 2017, Marzec29 - 22
- 2017, Luty24 - 24
- 2017, Styczeń28 - 41
- 2016, Grudzień25 - 33
- 2016, Listopad12 - 13
- 2016, Październik7 - 5
- 2016, Wrzesień30 - 39
- 2016, Sierpień27 - 51
- 2016, Lipiec21 - 14
- 2016, Czerwiec29 - 26
- 2016, Maj26 - 140
- 2016, Kwiecień29 - 15
- 2016, Marzec26 - 56
- 2016, Luty22 - 27
- 2016, Styczeń24 - 44
- 2015, Grudzień29 - 25
- 2015, Listopad25 - 37
- 2015, Październik28 - 19
- 2015, Wrzesień25 - 24
- 2015, Sierpień25 - 20
- 2015, Lipiec18 - 16
- 2015, Czerwiec28 - 35
- 2015, Maj26 - 22
- 2015, Kwiecień25 - 9
- 2015, Marzec27 - 30
- 2015, Luty27 - 17
- 2015, Styczeń30 - 58
- 2014, Grudzień26 - 32
- 2014, Listopad26 - 35
- 2014, Październik30 - 61
- 2014, Wrzesień32 - 30
- 2014, Sierpień25 - 58
- 2014, Lipiec20 - 25
- 2014, Czerwiec28 - 68
- 2014, Maj31 - 51
- 2014, Kwiecień27 - 35
- 2014, Marzec27 - 46
- 2014, Luty27 - 52
- 2014, Styczeń26 - 46
- 2013, Grudzień27 - 42
- 2013, Listopad24 - 13
- 2013, Październik25 - 33
- 2013, Wrzesień24 - 28
- 2013, Sierpień11 - 36
- 2013, Lipiec25 - 20
- 2013, Czerwiec28 - 45
- 2013, Maj27 - 28
- 2013, Kwiecień25 - 38
- 2013, Marzec27 - 44
- 2013, Luty26 - 24
- 2013, Styczeń25 - 19
- 2012, Grudzień25 - 28
- 2012, Listopad27 - 42
- 2012, Październik27 - 38
- 2012, Wrzesień29 - 22
- 2012, Sierpień13 - 136
- 2012, Lipiec27 - 23
- 2012, Czerwiec26 - 50
- 2012, Maj27 - 57
- 2012, Kwiecień27 - 43
- 2012, Marzec27 - 42
- 2012, Luty27 - 42
- 2012, Styczeń23 - 43
- 2011, Grudzień23 - 51
- 2011, Listopad25 - 45
- 2011, Październik27 - 40
- 2011, Wrzesień26 - 16
- 2011, Sierpień25 - 15
- 2011, Lipiec8 - 36
- 2011, Czerwiec25 - 54
- 2011, Maj26 - 64
- 2011, Kwiecień23 - 34
- 2011, Marzec27 - 68
- 2011, Luty22 - 50
- 2011, Styczeń28 - 52
- 2010, Grudzień31 - 103
- 2010, Listopad31 - 84
- 2010, Październik31 - 47
- 2010, Wrzesień29 - 40
- 2010, Sierpień30 - 61
- 2010, Lipiec31 - 64
- 2010, Czerwiec31 - 58
- 2010, Maj31 - 72
- 2010, Kwiecień32 - 72
- 2010, Marzec32 - 75
- 2010, Luty28 - 53
- 2010, Styczeń31 - 133
- 2009, Grudzień31 - 88
- 2009, Listopad30 - 42
- 2009, Październik32 - 55
- 2009, Wrzesień30 - 57
- 2009, Sierpień31 - 62
- 2009, Lipiec31 - 34
- 2009, Czerwiec31 - 18
- 2009, Maj32 - 18
- 2009, Kwiecień31 - 11
- 2009, Marzec31 - 16
- 2009, Luty28 - 7
- 2009, Styczeń31 - 10
- 2008, Grudzień31 - 21
- 2008, Listopad30 - 26
- 2008, Październik31 - 7
- 2008, Wrzesień30 - 12
- 2008, Sierpień31 - 17
- 2008, Lipiec31 - 20
- 2008, Czerwiec30 - 27
- 2008, Maj31 - 5
- 2008, Kwiecień30 - 12
- 2008, Marzec31 - 29
- 2008, Luty29 - 6
- 2008, Styczeń31 - 8
Wpisy archiwalne w kategorii
WYCIECZKI 50-150
| Dystans całkowity: | 56067.00 km (w terenie 5214.50 km; 9.30%) |
| Czas w ruchu: | 2613:49 |
| Średnia prędkość: | 21.05 km/h |
| Maksymalna prędkość: | 65.00 km/h |
| Suma podjazdów: | 192573 m |
| Maks. tętno maksymalne: | 189 (101 %) |
| Maks. tętno średnie: | 159 (85 %) |
| Suma kalorii: | 909834 kcal |
| Liczba aktywności: | 632 |
| Średnio na aktywność: | 88.71 km i 4h 14m |
| Więcej statystyk | |
Dane wyjazdu:
69.00 km
20.00 km teren
04:47 h
14.43 km/h:
Maks. pr.:54.00 km/h
Temperatura:-1.0
Podjazdy: m
Rower:
LODEM DO KRYNICY MORSKIEJ
Niedziela, 27 lutego 2011 · | Komentarze 14
Jedenaście osób pojawiło się na Placu Jagiellończyka aby wziąć udział w niecodziennej wycieczce przez zamarznięty Zalew Wiślany do Krynicy Morskiej.Zainspirowany bowiem zeszłorocznymi jazdami elbląskich rowerzystów w poprzek Zalewu Wiślanego postanowiłem i w tym roku pojechać tam podobną trasą.

NA STARCIE© MARECKI
ELBLĄG-Łęcze-Suchacz-Stawa Elbląg-Krynica Morska-Tolkmicko-Kadyny-Nadbrzeże-Kamionek Wielki-ELBLĄG
Pełna fotorelacja jest w mojej GALERII.
W Suchaczu dołączyły się do nas jeszcze 3 osoby w tym rowerzystka z Pogrodzia, zaś jedna osoba zawróciła. Na plaży udzieliłem krótkiej informacji przedstawicielom lokalnych mediów, bardzo zaciekawionych tym pomysłem i ruszyliśmy w głąb lodowej pustyni.

W DRODZE© MARECKI
Warunki do jazdy były idealne. Świeciło piękne słońce, lód był przykryty niewielką ilością śniegu co umożliwiało płynną jazdę. Do Stawy Elbląg ( zwanej też latarnią Piotruś) poruszaliśmy się wzdłuż licznych śladów pieszych i narciarskich. Przy latarni zobaczyliśmy spiętrzone na wysokość kilku metrów zwały lodu, które z niemałym trudem udało nam się zdobyć i stanąć na ich szczycie.

ZWAŁY LODU PRZY PIOTRUSIU© MARECKI

PIOTRUŚ ZDOBYTY© QUINTUS

STAWA ELBLĄG-LATARNIA PIOTRUŚ-ANDZIA :-)© MARECKI
Z góry rozciągał się wspaniały widok na biały Zalew Wiślany i niedaleką już (tak to przynajmniej wyglądało) Krynicę Morską z charakterystyczną sylwetką czerwonej latarni morskiej.

KRYNICA MORSKA I NASZ PUNKT NAWIGACYJNY© MARECKI
Dalsza droga wiodła już przez nieco przewiany zalew i obfitowała w miejsca z gładkim lodem, które trzeba było pokonywać z bardzo małą prędkością, aby nie zetknąć się z twardą powierzchnią.

ŚLISKI ODCINEK PRZED KRYNICĄ MORSKĄ© MARECKI
W końcu jednak dotarliśmy do portu w Krynicy, gdzie czekała na nas miła niespodzianka przygotowana przez lokalnych bojerowców w postaci drzewa na ognisko, ciepłej herbaty i kiełbasek :-). Dzięki Panowie raz jeszcze.

BOJERY W KRYNICY MORSKIEJ© MARECKI
Po małym popasie udaliśmy przez cudownie pustą i cichą Krynicę Morską aby spojrzeć na morze; był nawet pomysł na dalszą jazdę w kierunku Szwecji, ale to było możliwe wieki temu, a my musimy poczekać przynajmniej do przyszłego roku ;-). Bałtyk wyglądał tak, jakby żadnych większych mrozów nie było, lód był tylko na wąskim skrawku plaży.

PIECZENIE KIEŁBASEK© MARECKI

NA BAŁTYKU MROZU NIE BYŁO?© MARECKI

POMNIK PIERWSZYCH OSADNIKÓW© MARECKI

STYLIZOWANA RESTAURACJA© MARECKI

KRYNICA MORSKA-NOWE MIESZKANIA PRZY PLAŻY© MARECKI
Pojechaliśmy jeszcze pod latarnię morską, gdzie spotkaliśmy trzy wesołe dziki, które bez najmniejszego skrępowania czekały aż coś od nas dostaną. Niestety, byliśmy już po ognisku a nie przed, toteż dziki musiały same poszukać czegoś w śniegu :-).

DZIKI MIERZEI WIŚLANEJ© MARECKI
Ostrym zjazdem dotarliśmy z powrotem do Zalewu Wiślanego i ruszyliśmy w kierunku słabo widocznego Tolkmicka. Warunki lodowo-śniegowe nie zmieniły się i jazda była dość płynna. Ten 8 km odcinek (12 km z Suchacza do Krynicy Morskiej było z wiatrem w plecy) to była ciężka walka z całkowicie przeciwnym wiatrem, która trwała równą godzinę. W Tolkmicku co niektórzy uczestnicy mieli już dość i wspomagali się transportem samochodowym w drodze do Elbląga.

TO NIE BYŁA ŁATWA TRASA© MARECKI
Pozostali zaś pojechali do Kadyn, gdzie uzupełniliśmy zapasy w sklepie i rezygnując ze wspinaczki asfaltem pojechaliśmy dołem do Nadbrzeża. Od Kamionka Wielkiego ponownie trwała wojna z silnym wiatrem, który towarzyszył nam już do Elbląga.
Przy rampie na Mazurskiej pożegnaliśmy się i każdy udał się w sobie wiadomym kierunku. Dziękuję wszystkim uczestnikom za okazany hart ducha i liczną frekwencję, a szczególne podziękowania składam Sylwii Warzechowskiej z Dziennika Elbląskiego za pomoc w przygotowaniu wycieczki.
Kategoria WYCIECZKI 50-150
Dane wyjazdu:
55.00 km
40.00 km teren
03:45 h
14.67 km/h:
Maks. pr.:46.00 km/h
Temperatura:4.0
Podjazdy: m
Rower:CUBE REACTION
PIÓROPUSZNIKOWY JAR
Niedziela, 16 stycznia 2011 · | Komentarze 4
Na starcie inauguracyjnej wycieczki sezonu 2011 pojawiło się 10 rowerzystów, co biorąc pod uwagę panujące trudne warunki pogodowe jest liczbą całkowicie zadowalającą ;-). Płci pięknej tym razem zabrakło, co mnie zupełnie nie dziwi. Wszak nie od dziś wiadomo o kobiecej intuicji :-). Było ciężko, co najlepiej obrazuje fakt, że przez 1h 15 minut wyjeżdżaliśmy z Elbląga!
NA STARCIE© MARECKI
TRASA: ELBLĄG-Piastowo-Milejewo-Huta Żuławska-Rychnowy-Włóczyska-węzeł Błudowo S22- Kwietnik-Kamiennik Wielki-ELBLĄG
Pełna fotorelacja z opisem jest TUTAJ. A trochę więcej zdjęć u KRZYŚKA.
Zachciało mi się jechać bokami, toteż z ulicy Królewieckiej skręciłem w Okrężną, która była OK, a cuda zaczęły się na ulicy Jagodowej prowadzącej do Jagodnika. Cuda, czyli po prostu lodowisko :-). Taniec na lodzie z gwiazdami elbląskiej sceny rowerowej zakończyłem wezwaniem do ucieczki na szlak czerwony, aby nim wrócić do czarnego asfaltu wylotówki na Braniewo, czyli ulicy Królewieckiej :-).

WALKA NA PODJEŹDZIE (PODEJŚCIU)© QUINTUS
Szlak czerwony po chwili jazdy okazał się zsypany, a my do asfaltu dojechaliśmy boczną ulicą Jaworową. Tablicę wyjazdową minęliśmy tak jak napisałem wyżej- po 1 godzinie 15 minutach :-). Innych ciekawych propozycji zjazdu z asfaltu już nie miałem :-).
Szybko i sprawnie dotarliśmy do Huty Żuławskiej, po drodze zaliczając sklep w Milejewie, aby tam skręcić w prawo na Rychnowy.

ZA HUTĄ ŻUŁAWSKĄ© MARECKI
Tutaj droga była w miarę przejezdna, można było jechać, a nie pchać. W Rychnowych zrobiliśmy małą sesję zdjęciową, bo i ciekawych motywów było całkiem sporo.

RYCHNOWY-BUDYNEK ŚWIETLICY© MARECKI

MARZĘ, ABY ZOBACZYĆ KIEDYŚ TE ZAWODY :-)© MARECKI
Potem nastąpił odcinek terenowy do Włóczysk w bezpośredniej bliskości rezerwatu Pióropusznikowy Jar. Po raz pierwszy przyjdzie mi pochwalić pracę drwali przy wyrębie drewna, bo ich praca spowodowała całkiem przyzwoitą przejezdność drogi. Śnieg zdarty aż do ziemi, był piasek, błoto i wspaniała przyczepność :-).
Wyrąb bukowego drzewostanu wykorzystaliśmy do zrobienia ogniska, co też było niełatwą sztuką ( dzisiaj w ogóle nie było łatwych rzeczy :-). Marek z Mirkiem i dopingującą resztą stanęli na wysokości zadania. Po popasie ruszyliśmy szukać drogi do rezerwatu.

MAREK NIECI OGIEŃ© MARECKI

UDZIELONA POMOC BYŁA WSZECHSTRONNA© MARECKI
Coś tam się udało znaleźć i krótka analiza Pióropusznikowego Jaru dowiodła, że zima ma się tam dobrze, śniegu jest z pół metra. Udało mi się jednak odkopać młodocianego przedstawiciela szukanej PAPROCI. W czerwcu będzie duża :-)

CZAS POSZUKAĆ PAPROCI© QUINTUS

JEST, JEST ... PAPROTKA :-)© QUINTUS

RZECZKA LISI PARÓW W PIÓROPUSZNIKOWYM JARZE© MARECKI
Przez Włóczyska znowu było pchanie rowerów ,ale zaraz potem zaczął się asfalt i można było jechać. Dojechaliśmy do drogi S22 i jadąc wzdłuż niej drogą techniczną dotarliśmy do Kwietnika, gdzie podczas wyprzedzania nas samochód wjechał w zaspę.

POMOŻECIE! POMOŻEMY :-)© MARECKI
Pomogliśmy mu się wydobyć z niej i już bez większych przygód dotarliśmy do Elbląga poprawiając nieco średnią na jak zwykle wspaniałym zjeździe z Dębicy.
Dziękuję wszystkim bikerom za towarzystwo i wspólne pedałowanie oraz pchanie :-). Do zobaczenia!
Kategoria WYCIECZKI 50-150
Dane wyjazdu:
91.00 km
30.00 km teren
04:26 h
20.53 km/h:
Maks. pr.:37.00 km/h
Temperatura:-2.0
Podjazdy: m
Rower:CUBE REACTION
ŻUŁAWY GDAŃSKIE
Wtorek, 4 stycznia 2011 · | Komentarze 12
Trasa: GDAŃSK-Pruszcz Gdański-Różyny-Skowarcz-Suchy Dąb-Osice-Giemlice-Długie Pole-Leszkowy-Kiezmark-Nowy Dwór Gdański-ELBLĄGWykorzystując urlop zrobiłem sobie wycieczkę do Gdańska. A że nie lubię za dużo jeździć PKP, to z powrotem wróciłem na dwóch kołach.
Celem jazdy było obejrzenie trzech ostatnich nieodwiedzonych przeze mnie domów podcieniowych na Żuławach Wiślanych. Plan został zrealizowany w 100, ba w 1000%, bo poza trzema domami:
w Gdańsku Oruni

NAJMNIEJSZY PODCIEŃ NA ŻUŁAWACH-DAWNA KUŹNIA© MARECKI
Gdańsku Lipcach

GDAŃSK LIPCE-DOM PODCIENIOWY© MARECKI
oraz Różynach

RÓŻYNY-DOM PODCIENIOWY z 1784 r.© MARECKI
zobaczyłem trwającą budowę domu podcieniowego w Osicach. Budowę, a nie rekonstrukcję!
Ponad 30 minutowa wizja lokalna połączona z rozmową z fachowcami z podelbląskiego Bielnika I, mającymi chyba geny dawnych cieśli żuławskich Dawida Zimmermanna czy Petera Loewena, uświadomiła mi skalę inwestycji. Inwestorem domu jest pracujący w Gdańsku Żuławiak. To jedyny znany mi podcień, który jest budowany od podstaw. Imponująca jest dbałość o szczegóły architektoniczne, jak i dobór materiałów do budowy.
Dość powiedzieć, kto używa dzisiaj drewnianych gwoździ i ręcznie robionej cegły. W domu nie ujrzymy oczywiście żadnych plastikowych okien, a i piec z kominem jest umieszczony w jego centralnej części. Wszystko jak w klasycznym domu podcieniowym, nawet jego metraż - 360m2 jest prawidłowy ;-).
Jedynym odstępstwem wydaje się nowoczesny piec gazowy w piwnicy i ogrzewanie podłogowe, ale w końcu mamy XXI wiek :-). Ma być gotowy w czerwcu i już teraz zapraszam Was na wycieczkę do Osic. A na razie można pooglądać jego fotki.

OSICE-BUDOWA DOMU PODCIENIOWEGO AD 2011© MARECKI

OSICE-BUDOWA DOMU PODCIENIOWEGO AD 2011© MARECKI

OSICE-BUDOWA DOMU PODCIENIOWEGO AD 2011© MARECKI

OSICE-BUDOWA DOMU PODCIENIOWEGO AD 2011© MARECKI
Dojeżdżając do Wisły spojrzałem z daleka na strażnicę wałową w Leszkowych, a z całkiem bliska na strażnicę w Kiezmarku. Tutaj też zajrzałem do ładnie odnowionego kościoła.

LESZKOWY-STRAŻNICA WAŁOWA© MARECKI

KIEZMARK-STRAŻNICA WAŁOWA© MARECKI

KIEZMARK-ODNOWIONY XVIII w. KOŚCIÓŁ P.W. MATKI BOSKIEJ CZĘSTOCHOWSKIEJ© MARECKI
A potem to już została szybka jazda pustawą DK 7 na której szalał wiatr zasypując mi pobocze :-).
Pełne foto z tego emocjonującego wyjazdu jest w GALERII. A kompletna (z gratisem :-) już galeria domów podcieniowych z okolic Elbląga do obejrzenia W TYM MIEJSCU.
Kategoria WYCIECZKI 50-150
Dane wyjazdu:
88.00 km
80.00 km teren
05:03 h
17.43 km/h:
Maks. pr.:32.00 km/h
Temperatura:1.0
Podjazdy: m
Rower:CUBE REACTION
GRUDNIOWE PĄCZKI
Niedziela, 12 grudnia 2010 · | Komentarze 2
13 fanatycznych pasjonatów (w tym jedna pasjonatka Alanda) pączków z Nowego Stawu zjawiło się na starcie mojej ostatniej tegorocznej wycieczki.
NA STARCIE© MARECKI
Pogoda była głównym scenarzystą dzisiejszej jazdy, pierwszy raz w pięcioletniej historii grudniowych pączków przyszło nam jechać w prawdziwie zimowych warunkach. Tym samym sezon zimowych wycieczek możemy uznać za otwarty :-).

TAK TO DZISIAJ WYGLĄDAŁO© MARECKI
TRASA: ELBLĄG-Helenowo-Kazimierzowo-Jazowa-Wierciny-Rakowo-Lubstowo-Świerki-NOWY STAW-Lubieszewo-Orłowo-Nowy Dwór Gdański-Gozdawa-Marzęcino-Kępki-Bielnik II-Kazimierzowo-ELBLĄG
Wbrew naszym obawom, drogi na Żuławach były dzisiaj przejezdne, widzieliśmy nawet na własne oczy dwa pługi. A odśnieżona ścieżka rowerowa wzdłuż DK 7 to wymaga chyba wystosowania maila z podziękowaniami do GDDKiA :-).Dalej śnieg leżał niewielką warstwą, z pewnością pomocne w jego redukcji okazały się wczorajsze opady deszczu.
W Nowym Stawie obsługiwala nas już po raz piąty ta sama sympatyczna pani.

CZAS NA TYTUŁOWE PĄCZKI© MARECKI
Po konsumpcji udałem się na mały rekonesans po remontowanych rynkach w Nowym Stawie i uwieczniłem sławnego ,,ołówka''

DAWNY ZBÓR EWANGELICKI Z XIX w.© MARECKI
oraz największy kościół na Żuławach Wiślanych, XV w. gotyk, czyli

KOLEGIATA ŻUŁAWSKA© MARECKI
Za Nowym Stawem poruszaliśmy się w roztopionej brei, co było spowodowane całkowitym brakiem mrozu. Lepsze to w sumie niż lodowisko :-).

POD WIATR DO NOWEGO DWORU GDAŃSKIEGO© MARECKI
Akwedukt w GOZDAWIE okazał się trudno dostępny, wymagał porzucenia rowerów w przydrożnym rowie i uderzeniu z buta, tak przez łącznie około 3 km. To chyba była główna przyczyna tego, że dotarli do niego jedynie Alanda, KRZYSIEK i TOMEK. Reszta ekipy zrobiła zwrot w tył na lewo i nieco szybciej dotarła do Elbląga.

ZIMOWA SZATA AKWEDUKTU W GOZDAWIE© MARECKI

ZAMIAST WODY W AKWEDUKCIE BYLI ZAGOGLOWANI ALANDA I TOMEK :-)© MARECKI
Zdobycie akweduktu odbyło się w iście arktycznej scenerii, mocno ograniczona widoczność, poziomo padający śnieg, północny żuławski wiatr i śnieg miejscami po kolana tworzyły niepowtarzalny klimat. Do kompletu brakowało tylko eleganckiego mrozu :-).
Droga powrotna to powolne mulenie w coraz większym, cały czas padającym śniegu i zapadających ciemnościach. W Marzęcinie zrobiłem fotkę drewnianemu domowi, któremu już kiedyś się przyglądałem. Jak to niewiele trzeba żeby wyszło tajemnicze i klimatyczne zdjęcie. Wystarczy zaparowany obiektyw :-).

MARZĘCINO-TAJEMNICZY ŻUŁAWSKI DOM ;-)© MARECKI
A tu WERSJA dla ludzi ceniących dosłowność ;-).
W Kępkach nad Nogatem musiałem zrobić postój przy sklepie, bo kaloryczny zadatek z Nowego Stawu dawno został na żuławskich przestrzeniach i w nogach zaczynało brakować prądu. Jeden snickers wystarczył, aby w tempie patataj doturlać się do Elbląga :-).

ELITA DZISIEJSZEJ WYCIECZKI: ALANDA, KRZYSIEK I TOMEK© MARECKI
Pełna fotorelacja z opisem z zakończenia sezonu jest już w mojej GALERII.
RELACJA
Trzynastu fanatycznych pasjonatów (w tym jedna pasjonatka Alanda) pączków z Nowego Stawu zjawiło się na starcie mojej ostatniej tegorocznej wycieczki. Cel naszej jazdy był typowy i tradycyjny, czyli ciastkarnia w Nowym Stawie :-)
Ulice Warszawska i Żuławska wyprowadziły nas z miasta i wyjechaliśmy we Władysławowie, żeby zaraz potem rozpocząć jazdę po zaśnieżonej drodze. Przez Helenowo i Adamowo dotarliśmy do DK 7, gdzie mocno się zdziwiliśmy widząc odśnieżoną drogę rowerową. Skorzystaliśmy z tej sprzyjającej okoliczności i dotarliśmy nią do mostu na Nogacie w Jazowej.
Tam skręciliśmy w kierunku Wiercin, gdzie po drodze minął nas pług śnieżny. Grupa jechała rozciągnięta na dość dużym dystansie, widać było, kto miał lepsze, a kto gorsze opony na te warunki pogodowe. Temperatura była w granicach zera, śnieg był mokry i zbity, jazda w koleinach była bezpieczna, można było nawet zmieniać bezkarnie tor jazdy. Mróz pojawił się dopiero po południu, śnieg za to drobno sypał w zasadzie przez cały dzień.
Odcinka Wierciny-Lubstowo obawiałem się najbardziej, bo to okolice zapomniane przez ludzi i historię. Nie było jednak tak źle, nawet narzekający Jurek dał sobie radę i nie musiał pchać roweru :-). Pewne trudności powodował silny, północny wiatr spychający rowery na lewą stronę i dosypujący śniegu z pól.
W Lubstowie grupa zatrzymała się na krótki postój herbaciano-kanapkowy i zaraz pojechaliśmy dalej. Do Nowego Stawu trwała spokojna jazda, jedynie Zbyszek forsował tempo, ale nie znajdowało to odzewu.
W Nowym Stawie nie ociągając się zajęliśmy miejsca w cukierni i przystąpiliśmy do zamawiania pączków i innych łakoci, oraz pasztecików :-). Pani na nasz widok zdziwiona nie była, wszak obsługuje nas już od 5 lat :-).
Popas trwał około godziny, w jego trakcie przedstawiłem plany wycieczkowe na 2011 rok. Protestów nie było, wydaje się, że wszystkim przypadły do gustu :-). Ujawnione szerokiej publiczności zostaną już niebawem. Zerknąłem też na remontowane rynki Nowego Stawu oraz na dwa okoliczne kościoły robiąc kilka fotek.
Powrót z Nowego Stawu to walka z północnym wiatrem i padającym poziomo śniegiem. Poza tym jechało się dobrze, podłoże było stabilne. Przejechaliśmy przez Nowy Dwór Gdański i przed Powaliną skręciliśmy do Gozdawy, gdzie grupa miała zamiar obejrzeć akwedukt. Po dotarciu do właściwej, bocznej drogi, całkowicie zasypanej śniegiem, morale nieco siadło i w zasadzie nie było już chętnych do pchania rowerów przez około 3 km.
W tym momencie w kopny śnieg ruszyła jedyna bikerka w naszym gronie, Agnieszka, nie pozostawiając facetom wyboru :-). W ślad za nią poszedł Tomek, Krzysiek i ja jako przewodnik. Reszta ekipy zrobiła zaś zwrot w tył na lewo i popedałowała do Elbląga.
Ponieważ nie było sensu pchać się z rowerami to legły one w przydrożnym rowie, a my niczym zdobywcy bieguna ruszyliśmy z buta w mgłę, śnieg i wiatr. Dotarcie do akweduktu zajęło nam kilka minut, ale cel udało się osiągnąć :-). Powrót był znacznie szybszy, bo posiłkowaliśmy się śladami pozostawionymi przez okolicznych mieszkańców.
Rowery leżały zasypane równo śniegiem, co stanowiło doskonały kamuflaż. Z ulgą wsiadłem na swojego CUBE, bo chodzić za dużo to ja już nie lubię :-). Wróciliśmy do Gozdawy i skierowaliśmy się na Marzęcino. Powoli zaczęły zapadać ciemności, jednak na to byli wszyscy przygotowani.
Gorzej, że padający cały czas śnieg spowodował, że zaczęło się pływanie po asfalcie, co przy pogarszającej się widoczności i wzroście ilości wracających z weekendu samochodów znacząco spowolniło jazdę.
Powoli sunąc do przodu zmniejszaliśmy jednak dystans do domu, chociaż ja musiałem jeszcze wesprzeć się szybkim snickersem w Kępkach, bo czułem, że mi prądu w nogach zabranie na rogatkach Elbląga.
Przed wjazdem na drogę rowerową w Kazimierzowie zrobiliśmy sobie ostatnią tego dnia fotkę i po chwili jechałem tylko z Krzyśkiem. Agnieszka z Tomkiem jechali po zasypanej już drodze wzdłuż DK 7 dużo wolniej i na wjeździe do Elbląga przy ulicy Nowodworskiej byli już daleko za nami. Nie czekając już na nich pożegnaliśmy się i każdy ruszył w swoją stronę. Tak oto wyprawa na pączki dobiegła końca. Był to pierwszy wyjazd w pięcioletniej historii w prawdziwie zimowych warunkach. Gratuluję wszystkim wytrwałości i odporności na trudy wycieczki.
Podsumowując zaś całoroczne rowerowanie, chcę podkreślić, że wzrosła liczba uczestników comiesięcznych wycieczek. Nie ma już imprez, gdzie pojawia się 4 czy 5 osób. Ukształtowała się stała ekipa i co mnie bardzo też cieszy, pojawiają się też nowe twarze. Niektóre jednorazowo, a niektóre częściej :-).
Dziękując wszystkim za wspólne zwiedzanie naszych bliskich i dalszych okolic, liczę na niezawodny odzew w 2011 roku. Do zobaczenia na szlakach i trasach rowerowych.
Kategoria WYCIECZKI 50-150
Dane wyjazdu:
58.00 km
0.00 km teren
02:50 h
20.47 km/h:
Maks. pr.:31.00 km/h
Temperatura:-7.0
Podjazdy: m
Rower:CUBE REACTION
ŚLUZA MARZĘCINO
Sobota, 4 grudnia 2010 · | Komentarze 4
Całkiem niedawno dowiedziałem się, że budowla, którą elbląscy rowerzyści mijali w Marzęcinie już setki razy jest ruinami śluzy. Ta konstrukcja hydrotechniczna została zbudowana w 1884 r. i łączyła Kanał Panieński z Zalewem Wiślanym. Zaopatrzona była we wrota przeciwpowodziowe zabezpieczające polder Marzęcino przed wysoką wodą w Zalewie Wiślanym.Postanowiłem więc o poranku wyskoczyć na krótki rekonesans po Żuławach. Dołączył do mnie Robert i we dwóch raźno popedałowaliśmy do krainy kanałów.
TRASA: ELBLĄG-Bielnik I-Bielnik II-Kępki-Stobna-Marzęcino-Osłonka-Chełmek-Marzęcino-Kępiny Małe-Kępiny Wielkie-Nowakowo-ELBLĄG
Do Marzęcina dotarliśmy zdecydowanie za szybko, słońce ledwo wzeszło i warunki oświetleniowe dla mojego ,,wypasionego'' kompakta były zdecydowanie zbyt nocne :-). Pojechaliśmy więc w kierunku Szkarpawy, co ciekawe, jadąc po dnie ZALEWU WIŚLANEGO, który tutaj był jeszcze podczas II wojny światowej.
Szkarpawa jest właśnie w fazie zamarzania, lokalny wędkarz podlodowy toporkiem pokazał nam grubość lodu (około 5-10 cm).

CHEŁMEK- WĘDKARZ PODLODOWY NA SZKARPAWIE© MARECKI
Jadąc wzdłuż wału ochronnego dotarliśmy do Chełmka, tam spojrzeliśmy na miejsce dawnej przeprawy promowej przez Szkarpawę i zabytkowy drewniany dom.

CHEŁMEK-ZABYTKOWY DOM ŻUŁAWSKI© MARECKI
Powrót do Marzęcina to walka z silnym wiatrem, który za to rozpędził chmury i było już całkiem jasno. Na rogatkach wsi ujrzeliśmy rozjechane takie coś.

ROZJECHANY PTASI DRAPIEŻNIK© MARECKI
Ciekawe co to był za ptak. Może ktoś się zna?
Sesja fotograficzna udała się i po jej zakończeniu (udało nam się nawet wdrapać na koronę śluzy dzięki uprzejmości właściciela posesji - swoją drogą fajnie mieć śluzę w ogródku) odwiedziliśmy ,,kultowy'' sklep, aby się napić, zjeść i ogrzać :-). Mieliśmy okazję podejrzeć sobotnie zakupy miejscowych, z których najbardziej się nam spodobał zestaw: 2 bochenki chleba i 0,5 litra zboża innego rodzaju ;-).

MARZĘCINO-TABLICA W ŚCIANIE ŚLUZY© MARECKI

MARZĘCINO-MIEJSCE MOCOWANIA DREWNIANYCH GRODZI NA CZAS REMONTU ŚLUZY© MARECKI

MARZĘCINO-POZOSTAŁOŚCI PO ŚLUZIE© MARECKI

ŚLUZA MARZĘCINO-WIDOK Z KORONY ŚLUZY© MARECKI

MARZĘCINO-POZOSTAŁOŚCI PO ŚLUZIE© MARECKI

MARZĘCINO-POZOSTAŁOŚCI PO ŚLUZIE© MARECKI
Potem sprawdziliśmy czas reakcji obsługi promu na Nogacie w Kępinach Wielkich, a wcześniej obejrzeliśmy odnowioną świetlicę wiejską i nowy plac zabaw w Kępinach Małych z bardzo ciekawą zjeżdżalnią linową :-).

KĘPINY MAŁE-ROBERT ZJEŻDŻA NA LINIE :-)© MARECKI
Na prom czekaliśmy 3 minuty, co jest wynikiem bardzo dobrym. Za Nogatem podkręciliśmy tempo i wkrótce byliśmy w Elblągu.

KĘPINY WIELKIE- PRZERĘBEL PROMOWY I PROM NA NOGACIE© MARECKI
Generalnie wyjazd bardzo udany, główny cel został zrealizowany, sprzęt sprawował się OK. Debiut pozamiejski rękawic CHIBA ALASKA bez zarzutu, włożenie ogrzewaczy okazało się przesadą :-). Sterowanie manetkami pomimo grubych palców jest OK, hamowanie także w normie. Wiatroszczelność pełna, wodoodporność sprawdzałem na razie tylko pod kranem i też była całkowita.
Pełne foto z opisem jest TUTAJ.
Kategoria WYCIECZKI 50-150
Dane wyjazdu:
50.00 km
5.00 km teren
02:50 h
17.65 km/h:
Maks. pr.:36.00 km/h
Temperatura:5.0
Podjazdy: m
Rower:
AKWEDUKT GOZDAWA
Poniedziałek, 22 listopada 2010 · | Komentarze 4
Zaprzyjaźnione żuławskie wróble uprzejmie doniosły mi o bardzo ciekawej, nieco tajemniczej, a przede wszystkim kompletnie zapomnianej budowli hydrotechnicznej na Wielkich Żuławach.Jest nią wzmiankowany w tytule akwedukt zbudowany po wojnie, w latach 50-tych, pomiędzy polderami Osłonka i Gozdawa. Zapewniał on dostarczanie wody z Tugi na polder Gozdawa odwadniając jednocześnie najnowszy skrawek Polski, czyli polder Osłonka.
Zabrałem więc ze sobą znanego elbląskiego tropiciela śladów DARECKIEGO i ruszyliśmy w nieznane :-).
TRASA: ELBLĄG-Jazowa-Solnica-Orliniec-Powalina-Gozdawa-Powalina-Marzęcino-Kępiny Wielkie-Kępa Rybacka-Bielnik II-Bielnik I-ELBLĄG
Zapraszam na krótką fotorelację, a na własne oczy akwedukt będzie można zobaczyć na wycieczce ,,GRUDNIOWE PĄCZKI'' już 12 grudnia. Zapraszam :-).

AKWEDUKT GOZDAWA© MARECKI

AKWEDUKT GOZDAWA© MARECKI

AKWEDUKT GOZDAWA© MARECKI

AKWEDUKT GOZDAWA© MARECKI

AKWEDUKT GOZDAWA© MARECKI

AKWEDUKT GOZDAWA© MARECKI

AKWEDUKT GOZDAWA© MARECKI
Kategoria WYCIECZKI 50-150
Dane wyjazdu:
78.00 km
40.00 km teren
04:23 h
17.79 km/h:
Maks. pr.:43.00 km/h
Temperatura:12.0
Podjazdy: m
Rower:CUBE REACTION
WYSOCZYZNA ELBLĄSKA-REZERWATY PKWE
Niedziela, 14 listopada 2010 · | Komentarze 15
W 2006 r. PARK KRAJOBRAZOWY WYSOCZYZNY ELBLĄSKIEJ utworzył dwa nowe rezerwaty o nazwach ,,Dolina Stradanki’’ i Nowinka. W rezerwacie przyrody „Dolina Stradanki” za cel przyjęto zachowanie i ochronę unikatowego krajobrazu doliny Stradanki wraz z siecią bocznych dolinek oraz porastającego te tereny lasu bukowego. Natomiast w rezerwacie przyrody „Nowinka” ochroną objęto doliny erozyjne, występujące w nich wysięgi i zabagnienia oraz porastające je zbiorowiska leśne.W dniu dzisiejszym 13 osób pojawiło się na Placu Jagiellończyka, aby je zobaczyć. Tak mi się przynajmniej wydawało, bo ostatecznie do rezerwatów dojechało 6 osób. Reszta odjechała wcześniej w sobie znanych kierunkach i z sobie znanych przyczyn ;-).
Jak to na moich wycieczkach bywa, udało mi się załatwić idealną rowerową pogodę, co w listopadzie łatwe nie jest. Zapowiadane wcześniej moje ostrzeżenia o pchaniu rowerów, topieniu się w błocie i innych tego typu atrakcjach nie sprawdziły się prawie wcale, ku ubolewaniu co poniektórych uczestników :-).
Ubranie kaloszy, nawet tak stylowych jakie miała Alanda, było dzisiaj zbędne, chociaż dodawało uroku ;-)

ZGRABNY KALOSZ ALANDY :-)© MARECKI
TRASA: Elbląg-Jagodnik-Jelenia Dolina-Ogrodniki-Biała Droga-Czarna Droga-Kadyny-Kikoły-Biała Droga-Rezerwat,,Dolina Stradanki''-Wały Tolkmita-Nowinka-Tolkmicko-Rezerwat ,,Nowinka''-Tolkmicko-Kadyny-Suchacz-Nadbrzeże-Kamionek Wlk.-ELBLĄG
Wycieczka miała kilka atrakcji nieplanowanych: były to odwiedziny na starym, ewangelickim cmentarzu w Kadynach, który odkrył dla nas Mirek,

KADYNY-CMENTARZ EWANGELICKI© MARECKI
przeprawa przez rzekę Stradankę,

STRADANKA KONTRA MARECKI :-)© KRZYSIEK WEISS
i odwiedziny u Piotra na budowie domu, gdzie w ofercie była kawa i ciacho :-).

NADBRZEŻE- BUDOWA DOMU PIOTRA© MARECKI
Poza tym było też błotko:

BŁOTKO NA CZERWONYM SZLAKU ,,KOPERNIKOWSKIM''© MARECKI
Ostra Góra:

ZDOBYWCY OSTREJ GÓRY-125,5 m© MARECKI
Legendarna trasa rowerowa:

LEGENDARNA TRASA ROWEROWA© MARECKI
Górka nad Tolkmickiem:

PANORAMA TOLKMICKA© MARECKI
I słoneczko na koniec:

LISTOPADOWY ZACHÓD SŁOŃCA© MARECKI
Pełne foto z opisem jest TUTAJ. A relacja poniżej:
Z Placu Jagiellończyka wyjechało 12 rowerzystów i tylko jedna bikerka na podbój mało znanych szerokiej publiczności rezerwatów ,,Dolina Stradanki'' i ,,Nowinka’’ wchodzących w skład Parku Krajobrazowego Wysoczyzny Elbląskiej.
Z Elbląga wyjechaliśmy korzystając z dróg rowerowych w ciągu ulic Płk. Dąbka i Ogólnej, a po przekroczeniu ulicy Fromborskiej poprowadziłem grupę skrótem terenowym pomiędzy działkami. Doprowadził on nas do ulicy Okrężnej, a chwilę potem wjechaliśmy na ulicę Jagodową, której nazwa wskazuje, dokąd prowadzi :-).
W Jagodniku nastąpił pierwszy postój, gdyż pierwszy odcinek terenowy sprawił, że grupa nieco się rozproszyła.
Za wsią czoło grupy chciało jechać szlakiem kopernikowskim prosto przez pola, ale to nie był jeszcze czas na teren. Do Jeleniej Doliny dotarliśmy tradycyjnie, jadąc wąskimi asfaltami.
Przy smokach grupa zatrzymała się na pierwszy mały popas, w ruch poszły kanapki, batony inne kaloryczne przysmaki. Tam też przyjrzałem się bliżej dwóm rowerom CUBE, na których jechali nowi uczestnicy . Jeden z nich bliźniaczo przypominał mojego ,,Kubusia’’, drugi był nieco inny.
Po wyjeździe z Jeleniej Doliny i dotarciu do Ogrodnik naszą wesołą grupę opuścił nasz rodzynek w stylowych kaloszach, czyli Alanda oraz występujący w standardowym obuwiu Darecki. Obowiązki rodzinne nie pozwoliły im dalej nam towarzyszyć.
Za Ogrodnikami wjechaliśmy na Białą Drogę i rozpoczęła się prawdziwa jazda terenowa. Odcinek przez łąkę był szczególnie dowcipny, bo na błocie rowery tańczyły na boki, a koledze co jechał na zupełnie gładkich oponach należą się wyrazy uznania :-). Po wjechaniu do lasu sytuacja się uspokoiła, liczne kałuże i rozlewiska dawało się na ogół ominąć.
Wkrótce dotarliśmy do początku Czarnej Drogi, której górny odcinek został w tym roku odnowiony, wyremontowany i poprawiony. Obecnie jest to elegancka rowerowa droga, szeroka i utwardzona. Ponad 5 km zjazdu (albo podjazdu) kończy się (zaczyna)w Kadynach na głównym asfalcie.
Skierowaliśmy się następnie do centrum Kadyn, gdzie pod sklepem pożegnaliśmy się z kilkoma uczestnikami, przywitaliśmy się z Rafim i Piotrem, którzy mieli jednak inne plany rowerowe na ten dzień, kupiliśmy kiełbasę na ognisko i nieco odpoczęliśmy.
Potem, zgodnie z wcześniejszą obietnicą, Mirek poprowadził grupę na stary cmentarz ewangelicki. Znajduje się on około 1 km od centrum Kadyn, na szlaku rowerowym R-64. To nieco tajemnicze i urokliwe miejsce nie wszystkim było znane, toteż nastąpiła tam krótka sesja fotograficzna. Nieopodal znajdują się resztki kościoła ewangelickiego , któremu udało się przetrwać wojenna zawieruchę, ale nie dał rady władzy ludowej i w 1958 r. został rozebrany.
Jadąc dalej szlakiem R-64 przez pola dotarliśmy do asfaltu w Kikołach, gdzie po kilkudziesięciu metrach skręciliśmy w prawo na Białą Drogę.
6 osób podjęło trud pokonania najtrudniejszej części trasy i obejrzenia najciekawszych miejsc.
Jadąc pod górę minęliśmy po prawej stronie dawną hacjendę Niemyjskiego i wkrótce stanęliśmy u wrót BIAŁEJ LEŚNICZÓWKI. Uwagę przyciągała kapliczka przydrożna, brama wjazdowa oraz zabudowania leśniczówki kryte strzechą. Poza tym leśniczówka jest zbudowana z muru pruskiego i sprawia doskonałe wrażenie. Za jedyne 4.000.000 zł jest dla każdego. Chwilowo nie mieliśmy przy sobie drobnych, także pojechaliśmy dalej :-).
Wkrótce skręciliśmy w lewo i znaleźliśmy się na czerwonym szlaku pieszym ,,kopernikowskim''. Tu pojawiła się rozjechana przez ciężki sprzęt droga i koleiny na pół metra. Do tego tłuste błotko i dużo wody. Odcinek pchany nie był jednak zbyt długi , tak około 100 metrów.
Potem dało się już jechać i tak dotarliśmy do skrzyżowania dróg leśnych, gdzie pojawił się czerwony szlak rowerowy PKWE ,,Trasa Kadyńska’’. Skorzystaliśmy z niego i tracąc wysokość dojechaliśmy do rogatek Tolkmicka. Tu nastąpił ostry skręt w prawo o 180 stopni i jadąc pod górę skierowaliśmy się do nieodległego już rezerwatu ,,Dolina Stradanki’’.
Minęliśmy tablicę informacyjną i przed nami ujrzeliśmy rzeczkę, od której rezerwat wziął nazwę. Po kilkudniowych opadach deszczu nie był to już zwykły strumyk, toteż pojawiły się wątpliwości, czy krosować go rowerami czy spokojnie przejść górą. Zbyszek pozbawił nas tych wątpliwości i pierwszy sforsował Stradankę. Potem poszło już szybko i sprawnie :-).
Droga w rezerwacie wspinała się stopniowo pod górę, miejscami prowadziła głębokim wąwozem, miejscami trawersowała wzniesienia. Nie prowadziła wzdłuż rzeki, ale Stradanka była słyszalna przez cały czas.
Wkrótce wyłoniły się przez nami WAŁY TOLKMITA, przy których postanowiliśmy zrobić ognisko. Dłuższa przerwa, która tutaj nastąpiła pozwoliła nam zapoznać się z tym staropruskim grodziskiem.
Po upieczeniu kiełbasek ruszyliśmy raźno w dalszą drogę, która wiodła dobrej jakości drogą leśną.
Dwukrotnie zbliżaliśmy się do krawędzi wąwozu, aby spojrzeć na meandrująca w bardzo głębokim jarze Stradankę. Brak okrywy liściastej ułatwiał obserwację.
Przy opuszczaniu linii lasu wraz z Krzyśkiem postanowiliśmy zdobyć z buta, ale z rowerami Ostrą Górę. Jak wynika z mapy jest to najwyższy punkt w tej okolicy wznoszący się na 125,5 m n.p.m. Szczyt jest zarośnięty malinami, ale zjazd był całkiem przyjemny.
Wkrótce dotarliśmy do wsi Nowinka i ujrzeliśmy dwie zabytkowe kapliczki. Potem usiłowaliśmy znaleźć wjazd do rezerwatu ,,Nowinka’’ graniczącego z wsią. Niestety miejscowi powiedzieli, że jedyny wjazd prowadzi od głównej drogi Tolkmicko-Pogrodzie. Nie mając czasu na przedzieranie się polami na przełaj, rad nierad, zjechaliśmy asfaltem w sumie do Tolkmicka, bo minęliśmy tablicę wjazdową do miasta.
Pod ostrym kątem przy tablicy rezerwatu zjechaliśmy z asfaltu. Wąski singieltrack prowadził w kierunku Nowinki, aby więc nie wspinać z powrotem skręciliśmy w prawo. Ścieżka wkrótce zanikła i pozostało nam przedzieranie się pod górę. Zdecydowałem o zakończeniu eksploracji tego rezerwatu, bo najwidoczniej nie jest on jeszcze przygotowany turystycznie. Odbiliśmy w kierunku pola uprawnego, z którego rozciągała się ładna panorama leżącego poniżej Tolkmicka. Pamiątkowa fotka uwieczniła naszą szóstkę i po chwili gruntówką wjechaliśmy do miasta.
Tam zajrzeliśmy do portu, spojrzeliśmy na Zalew Wiślany, po którym mam nadzieję, że da się niedługo jeździć rowerem i rozpoczęliśmy drogę powrotną. W celu jej urozmaicenia zaproponowałem, aby jechać wzdłuż toru kolei nadzalewowej.
Za budynkiem dworca PKP skręciliśmy w prawo i jadąc po betonowych płytach minęliśmy oczyszczalnię ścieków i dojechaliśmy do rzeczki Grabianki. Pokonaliśmy ją za pomocą drewnianego mostku i jadąc wzdłuż plaży minęliśmy Kadyny.
Potem dotarliśmy do Suchacza, gdzie zrobiliśmy postój przy sklepie i w dalszym ciągu jadąc dołem dojechaliśmy do Nadbrzeża. Tam obejrzeliśmy budowę domu Piotra, wypiliśmy kawę i zjedliśmy ciacho :-). Potem już tylko krótka wspinaczka do głównego asfaltu i przez Kamionek Wielki dojechaliśmy do Elbląga.
Na koniec sprawdziliśmy jeszcze jakość dróg rowerowych na Modrzewinie jadąc nową ulicą Kwiatkowskiego do Alei Jana Pawła II i dalej do centrum logistycznego.
Potem został już zjazd na Zawadę i to był koniec tej bardzo udanej wycieczki.
Cały czas towarzyszyła nam dobra pogoda, niebo było łaskawe dla nas i nie uraczyło nas deszczem, a pod koniec dnia ujrzeliśmy nawet słońce!
Odnośnie odwiedzonych rezerwatów to zdecydowanie łatwiejsza do eksploracji rowerowej jest ,,Dolina Stradanki’’. Wały Tolkmita, piękna rzeźba terenu i wijąca się rzeczka sprawiają, że jest tam co podziwiać. Rezerwat ,,Nowinka’’ sprawia bardziej dzikie wrażenie, jest raczej dla turystów pieszych i koneserów przyrody.
Kategoria WYCIECZKI 50-150
Dane wyjazdu:
124.00 km
50.00 km teren
06:31 h
19.03 km/h:
Maks. pr.:59.00 km/h
Temperatura:9.0
Podjazdy: m
Rower:CUBE REACTION
TRÓJMIEJSKI PARK KRAJOBRAZOWY
Niedziela, 24 października 2010 · | Komentarze 5
11 osób z Elbląga i 5 z Trójmiasta uczestniczyło we wspólnej jeździe po lasach TPK. Z tego Robert z KRZYŚKIEM dotarli do Gdyni, gdzie rozpoczynała się nasza trasa rowerowa w sposób dość niestandardowy, bo nie PKP, a na kołach. W ten sposób byli dobrze rozgrzani ponad 90 km trasą i gotowi na podbój trójmiejskich lasów :-).Bardzo miłą niespodzianką był udział dwóch rowerzystek Karoliny ,,Owieczki'' i Agnieszki ,,Alandy''. Ta pierwsza miała niedawno w Elblągu bliskie spotkanie z blachosmrodem, a mimo to zdecydowała się na udział w tej trudnej wycieczce. Druga zaś pomimo solidnej gleby przed Matemblewem zdecydowała się wrócić na kołach do Elbląga. Zuch dziewczyna! :-).
Trasa: GDYNIA-Chwarzno-Rezerwat Kacze Łęgi-Dolina Potoku Swelini-Łysa Góra-Mała Gwiazda-Zajęcze Wzgórze-Dolina Świemirowskich-Droga Leśniczych-Dąb Esperantystów-Wieża Pachołek-Gdańsk Oliwa-Droga Filozofów-Kuźnia Wodna-Diabelski Kamień-Droga Węglowa-Złota Karczma-Gdańsk Matemblewo Sanktuarium MB Brzemiennej-Gdańsk Jasień-Gdańsk Zabornia-Gdańsk Siedlce-Starówka-Przejazdowo-Nowy Dwór Gdański-Marzęcino-Kępki-Kazimierzowo-ELBLĄG
Naszym przewodnikiem i twórcą trasy przejazdu był lider GRT Frans, który towarzyszył nam do Diabelskiego Kamienia, gdzie złe moce spowodowały, że musiał nas opuścić ;-). W nawigacji pomógł mi wtedy kolega z Gdańska, któremu dziękuję za pomoc.
Trójmiejski Park Krajobrazowy okazał się dobrze przygotowanym miejscem do rowerowych harców. Prawidłowo oznakowane szlaki, liczne drogowskazy z kilometrażem i szerokie aleje sprzyjały spokojnej, momentami dynamicznej jeździe. Trasa była ułożona interwałowo, chociaż mam wrażenie, że podjazdy były krótkie i ostre, a zjazdy długie i łagodne. A może to złudzenie :-). W swojej jeździe wykorzystaliśmy niebieski szlak rowerowy, kilka szlaków pieszych (żółty, czarny, zielony), a nawet sopocki szlak spacerowy.
Frekwencja rowerowa w lesie była całkiem spora, minęło nas kilka grup mniej lub bardziej licznych. Przy osiedlach mieszkaniowych pojawiali się ludzie z psami, wiedzieli jednak jak należy się zachowywać. Dało się też zauważyć biegaczy i amatorów nordic-walking.
Po zakończeniu etapu terenowego przyszedł czas na powrót do Elbląga. TOMEK z Karoliną zdecydowali się wrócić PKP, Marek z Rafim i Piotrem wrócili do Elbląga na kołach, a reszta po małym popasie na Długim Targu też ruszyła w drogę. Do Nowego Dworu Gdańskiego cięliśmy DK 7, a potem, aby dać odpocząć naszym uszom skierowaliśmy się na opustoszałą drogę na Marzęcino. Cisza byłaby kompletna, gdyby nie wiatr buszujący po Żuławach.
Dwie przebite dętki spowodowały że do Elbląga dotarliśmy o 20.00, ale to i tak godzinę szybciej niż ciuchcia :-).
Dziękuję wszystkim za wspaniały wyjazd, gratulacje dla naszych dzielnych bikerek i wielkie dzięki dla Fransa za spędzenie z nami niedzieli i pokazanie nam ciekawych zakątków TPK.

GDYNIA-CZEKAMY NA FRANSA© MARECKI

JESIEŃ W TPK NA ZJEŹDZIE DO RZEKI KACZEJ© MARECKI

FRANS W ROLI PRZEWODNIKA© MARECKI

AGNIESZKA,,ALANDA''© MARECKI

KAROLINA ,,OWIECZKA''© MARECKI

OBELISK DĄB ESPERANTYSTÓW I DROGA ESPERANTYSTÓW© MARECKI

JEST GDZIE JEŹDZIĆ PO TPK© MARECKI

WIEŻA WIDOKOWA PACHOŁEK-PANORAMA GDAŃSKA© MARECKI

MATEMBLEWO-OŁTARZ Z MSZY PAPIESKIEJ NA ZASPIE W 1987 r.© MARECKI

GDAŃSK-RATUSZ GŁÓWNEGO MIASTA I POMNIK NEPTUNA© MARECKI

OSTATNIA FOTKA OSTATNIEJ SZÓSTKI :-)© MARECKI
Pełne foto z opisem jest TRADYCYJNIE TUTAJ.
Kategoria WYCIECZKI 50-150
Dane wyjazdu:
137.00 km
20.00 km teren
07:37 h
17.99 km/h:
Maks. pr.:33.00 km/h
Temperatura:15.0
Podjazdy: m
Rower:CUBE REACTION
UJŚCIA WISŁY-WYSPA SOBIESZEWSKA
Niedziela, 19 września 2010 · | Komentarze 0
Na Placu Słowiańskim pojawiło się 14 osób pragnących obejrzeć ujścia największej polskiej rzeki. Tworzą one Wyspę Sobieszewską, znajdującą się w granicach administracyjnych Gdańska.
STARTUJEMY© MARECKY
TRASA:ELBLĄG-Kazimierzowo-Kępki-Marzęcino-Tujsk-Szkarpawa-Żuławki-Mikoszewo-Wyspa Sobieszewska szlak niebieski, szlak zielony-Sobieszewo-Przegalina-Błotnik-Kiezmark-Nowy Dwór Gdański-Jazowa-Kazimierzowo-ELBLĄG
Miło było nam powitać w naszym gronie dwie rowerzystki, jedna z nich, Agnieszka vel Alanda, przejechała z nami całą, prawie 140 km pętlę, dla drugiej udział w wycieczce zakończył się po kilku minutach na ulicy Nowodworskiej.
Droga do Wisły to walka z mało sprzyjającym wiatrem, spokój zapanował dopiero w lasach Wyspy Sobieszewskiej. Wcześniej do naszej wesołej ekipy dołączył w Marzęcinie Bartek z Nowego Dworu Gdańskiego, a w Tujsku oczekiwała GRUPA ROWEROWA RAMA z Malborka w sile 4 bikerów.

BARTEK MIAŁ ROWER SZOSOWY I MIAŁ TEŻ PEWNE PROBLEMY :-)© MARECKY
Przepłynięcie Wisły promem w Mikoszewie zajęło nieco czasu, bo prom pływa z nieco mniejszą częstotliwością niż w sezonie turystycznym. Mieliśmy czas na przyjrzenie się Wiśle, której wysoki poziom i szybki nurt wspierany dodatkowo przez wiatr sprawiał złowrogie wrażenie. Nikt nie chciałby tam się znaleźć.
Zajrzeliśmy też do łodzi rybaków wiślanych, którzy właśnie wrócili z połowu przywożąc liny i łososie, na które czekali już amatorzy świeżej rybki. W Mikoszewie naszą uwagę przykuł też wesoły mieszaniec owczarka niemieckiego z nie wiadomo czym, który wesoło biegał w koło, zanurzył się i pił wodę z Wisły, a nawet chciał wejść na prom:-). Do tego liniała mu sierść, tak że wyglądał bardzo pociesznie :-).

WIŚLANY PIESEK :-)© MARECKY
Po przepłynięciu Wisły stery nawigacji przejął Krzysiek, znawca rowerowej strony Wyspy Sobieszewskiej. Wjechaliśmy na niebieski szlak rowerowy im. WINCENTEGO POLA, którym pojechaliśmy na północ wyspy w kierunku rezerwatu Mewia Łacha obejmującego sztuczne ujście Wisły powstałe w wyniku jej przekopu w 1895r.
Po drodze Marcin przebił dętkę, a że zrobił to we właściwym miejscu, to grupa postanowiła w tym miejscu zrobić ognisko. Zakupy były zrobione wcześniej, w Mikoszewie, także wszystko poszło sprawnie :-).

KONSYLIUM DĘTKOWE ;-)© MARECKY

RESZTA JUŻ NA PIKNIKU :-)© MARECKY

NA WYSPIE SOBIESZEWSKIEJ WIATR SOBIE NIE ŻAŁUJE© MARECKY
Po ognisku kilka osób zawróciło już do Elbląga gnanych niecierpiącymi zwłoki obowiązkami, a reszta pojechała do rezerwatu.
Ostatni odcinek drogi prowadził po piaskach wydmowych, tak więc pokonaliśmy go ,,z buta''. Zauważyliśmy powstającą ścieżkę edukacyjną z eleganckim olinowaniem na palikach i platformą widokową.

AGNIESZKA ZAPODAJE Z BUTA :-)© MARECKY

POWSTAJĄCA ELEGANCKA SCIEŻKA DYDAKTYCZNA© MARECKY

NA PLATFORMIE WIDOKOWEJ W REZERWACIE MEWIA ŁACHA© MARECKY

TU WISŁA SPOTYKA SIĘ Z MORZEM© MARECKY
Droga powrotna wiodła wzdłuż Wisły po dużych kamieniach połączonych na szczęście zaprawą, także dało się jakoś jechać. Większe kłopoty mieli tylko koledzy jadący na wąskich, szosowych oponach.

DROGA POWROTNA WZDŁUŻ PRZEKOPU WISŁY© MARECKY
Potem nastąpiła jazda w poprzek wyspy, eleganckimi drogami leśnymi, tylko w niektórych miejscach zamieniających się w piaskownicę. Tak dotarliśmy do Górek Wschodnich, czyli drugiego ujścia Wisły, a w przeszłości-gdy nie było jeszcze przekopu-głównego ujścia rzeki do morza.

NA NIEBIESKIM SZLAKU© MARECKY

NA SZLAKU W GÓRKACH WSCHODNICH© MARECKY

TABLICA INFORMACYJNA© MARECKY
Przeprawa przez plażę wywarła niezapomniane wrażenie na mnie i Krzyśku, bo postanowiliśmy jechać rowerami. Trochę się dało, ale przez przeważający odcinek rowery po prostu pchaliśmy. Sami, bo reszta grupy dała sobie spokój z walką z zapadającym się piaskiem i czekała przy wejściu na plażę. Tak nam się przynajmniej wydawało.

UJŚCIE WISŁY ŚMIAŁEJ NA WYCIĄGNIECIE RĘKI - 30 MINUT PO PLAŻY :-)© MARECKY
Falochron chroniący ujście Wisły wydawał się być blisko, jak wszystko co na plaży :-), ale był to dystans 2 km. Gdy w końcu tam dotarliśmy byliśmy nieco padnięci i jakby nieżywi ;-). Kilka pamiątkowych fotek, walka z 12 sekundowym samowyzwalaczem aparatu i już wracaliśmy z powrotem.

KRZYSZTOF ZDOBYWCA© MARECKY

GŁAZY JAK TELEWIZORY© MARECKY

12 SEKUND TO ZA MAŁO ABY SIĘ WSPIĄĆ I USTAWIĆ :-)© MARECKY

PRZY UJŚCIU WISŁY ŚMIAŁEJ-DALEJ JUŻ SIĘ NIE DA© MARECKY

TU WISŁA ŚMIAŁA WPADA DO MORZA© MARECKY
Wtedy zza krzaków dzikiej róży wyłoniła się Agnieszka, która spokojnie sobie za nami szła bez roweru :-). Zdziwienie nasze było duże, prawie szok :-). Chwilę poczekaliśmy, aby i ona mogła zobaczyć ujście Wisły i w trójkę wróciliśmy do wyjścia z plaży.

ZZA KRZAKÓW DZIKIEJ RÓŻY WYŁONIŁA SIĘ ... AGNIESZKA :-)© MARECKY

OPUSZCZAMY PLAŻĘ I NA SIODŁA!© MARECKY
Po drodze zapadła decyzja (nie moja ;-), aby nie spieszyć się na PKP do Gdańska (grupa z Malborka niestety pojechała w tym czasie na pociąg) i spokojnie zajrzeć na dwie wieże widokowe w rezerwacie Ptasi Raj. Jedna z nich jest nad Jeziorem Karaś, a druga nad Jeziorem Ptasi Raj. Zwłaszcza ta druga sprawia bardzo profesjonalne wrażenie-jest pokryta wikliną maskującą, ma otwierane okna na aparaty fotograficzne i jest wysoka.

PIĘKNA WIEŻA ORNITOLOGICZNA© MARECKY

JEZIORO PTASI RAJ© MARECKY
Potem pojechaliśmy do Sobieszewa na bardziej kaloryczny popas w miejscowej pizzerii ,,Flamingo''. Moje czujne oko wypatrzyło nieco wcześniej budynek w klimacie z Bornholmu.

SOBIESZEWO-WĘDZARNIA RYB© MARECKY

SOBIESZEWO-WĘDZARNIA RYB© MARECKY
Po uczcie nadszedł czas na powrót do Elbląga, co spowodowało, że dystans wycieczki zwiększył się o 50, dość dynamicznych, km :-). W Elblągu byliśmy o 20.30. W Nowym Dworze Gdańskim odłączyli się od nas Radek i Fish i udali się w sobie wiadomym kierunku. Ja obstawiam zamek krzyżacki w Malborku, bo to ich ulubiona miejscówka ;-)

NAJLEPSI Z NAJLEPSZYCH :-)© MARECKY
Dziękuję wszystkim uczestnikom za wspólne pedałowanie i wspaniałe wrażenia. Szczególne gratulacje dla Agnieszki, która ustanowiła swój dzienny rekord przejazdu

Pełna fotorelacja jest TRADYCYJNIE TUTAJ.
Kategoria WYCIECZKI 50-150
Dane wyjazdu:
56.00 km
0.00 km teren
02:21 h
23.83 km/h:
Maks. pr.:47.00 km/h
Temperatura:12.0
Podjazdy: m
Rower:CUBE REACTION
NOCNY PASŁĘK
Piątek, 17 września 2010 · | Komentarze 2
Zaistniała pilna potrzeba odwiedzenia Pasłęka. Z uwagi na coraz krótszy dzień trzeba było uzbroić rower w oświetlenie. Na trasie towarzyszyli mi Robert i Darecki - ten ostatni do Gronowa Górnego. Dzięki Panowie!TRASA: ELBLĄG-Komorowo Żuławskie-Węzina-Dłużyna-Drużno-Krosno-Rzeczna-Zielony Grąd-PASŁĘK-Marianka-Borzynowo-Zalesie-Pomorska Wieś-ELBLĄG
Za Rzeczną udało nam się przejechać przez budowany właśnie węzeł drogowy na S7, a w drodze powrotnej zafundowaliśmy sobie podjazd pod Borzynowo i Zalesie w towarzystwie zająca i polnej myszy :-). Potem pozostało już tylko sturlać się koło cmentarza Dębica, bo z powodu silnego wiatru zjazdem tego nazwać nie można.
Po tak spontanicznym wypadzie spało się bardzo dobrze :-).
Kategoria WYCIECZKI 50-150



