Dane wyjazdu:
Temperatura:2.0
Czwartek, 30 grudnia 2021 ·
| Komentarze 0
Trasa: SZTUM-Koślinka-Szropy-Żuławka Sztumska-Markusy-Karczowiska Górne-ELBLĄG
MAPAGALERIA (z opisem)
Pojechałem do Sztumu pociągiem, który od niedawna znowu kursuje na trasie Malbork-Kwidzyn. Wolałem bowiem nie spóźnić się na bardzo ważne spotkanie ze Starostą Sztumskim, a tak mogłoby być jakbym po ciemku, po lodzie i śniegu ,,gnał" o poranku do Sztumu. Przed spotkaniem zdążyłem jeszcze objechać Jezioro Sztumskie (Zajezierskie) i spojrzeć na Jezioro Barlewickie. Gładka tafla lodu na obydwu jeziorach kusiła moje kolcowane Marathon Winter, ale bez przygotowania i będąc samemu takich rzeczy robić nie wolno.
Po spotkaniu ruszyłem w drogę do Elbląga wybierając mało uczęszczane drogi boczne na których uczyłem się zachowania opon z kolcami. Było już widać początki zapowiadanej odwilży, stąd śnieg stał się bardziej śliski i już tak nie nosiło po wjechaniu w jego głębszą warstwę. Na lodzie, podczas jazdy w lodowych koleinach, testowałem hamowanie przednim hamulcem, delikatnie i z wyczuciem. Przy prędkości 15 km/h koło jeszcze nie uciekało na boki, przy większej już się bałem próbować ;-) Niestety, obręcze Mavica na obydwu kołach są wąskie i opona nie układa się najbardziej optymalnie na obręczy. Jest dość mocno wybrzuszona w kształcie litery U co sprawia, że cały bieżnik nie pracuje w głębszym śniegu.
Receptą na to może być redukcja ciśnienia, tyle że w przedniej mam 2,7 bara przy zalecanym przez Schwalbe minimalnym 2,5. Chyba, że je zignoruję :-) Jak jesteśmy przy ciśnieniach, bo ciekawi mnie jak opona będzie się zachowywać przy maksie producenckim określonym na 5 barów. Ale to się sprawdzi już w przyszłym roku...
Po drodze kilka razy wpadłem w jakieś dziury, zaliczyłem dość dynamiczny zjazd po bruku w okolicach Łozy i dlatego przed Elblągiem postanowiłem sprawdzić, czy nie pogubiłem kolców. Staranna analiza wykazała, że strat nie było. Dłuższy postój zrobiłem w Żuławce Sztumskiej, gdzie nadszedł czas na II śniadanie. Pączki +cola = nie jedzcie tego w domu ;-)
I tak to dotarłem na Żuławy Wiślane, gdzie było coraz więcej roztopów i spod warstwy lodu przebijał asfalt. To było najlepsze połączenie, kolce na takiej nawierzchni robiły robotę na 5+. To nie był tani zakup, ale komfort psychiczny jest wart każdych pieniędzy.
Na koniec przyszło mi w Karczowiskach Górnych poczekać z dobrą minutę na możliwość włączenia się w ruch na DK22, którą pędził akurat tabun TIR-ów i osobówek. Jak już się włączyłem, to pęd się skończył :-))
Za chwilę byłem na myjni, żeby opłukać Kubusia z soli ostatnich dni i w ten sposób ostatnia wycieczka sezonu 2021 dobiegła końca. 14.000 km przekroczone, to wspaniały wynik z którego jestem niezwykle zadowolony. Oby 2022 rok był podobnie udany, czego sobie i Wam życzę. A na oficjalne rozpoczęcie nowego sezonu zapraszam
już za 48 godzin :-)