INFO

avatar Ten blog rowerowy prowadzi MARECKY z miasta Elbląg. Mam przejechane od 1995r. 301.707 kilometrów, czyli właśnie po raz siódmy okrążyłem równik :-). Pomykam po drogach i dróżkach z prędkością 20.89 km/h i tak jest OK.
Więcej o mnie.

MOJA STRONA INTERNETOWA

marecki.home.pl

KATALOG ŻUŁAWSKICH DOMÓW PODCIENIOWYCH

DOMY PODCIENIOWE Z XVIII/XIX w.

MOJE GALERIE

FOTOSIK (do 30.04.2023)



baton rowerowy bikestats.pl 2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl 2009 button stats bikestats.pl 2008 button stats bikestats.pl

ARCHIWUM BLOGA

Wpisy archiwalne w kategorii

WYCIECZKI >150

Dystans całkowity:45972.00 km (w terenie 3056.00 km; 6.65%)
Czas w ruchu:2068:27
Średnia prędkość:22.23 km/h
Maksymalna prędkość:67.00 km/h
Suma podjazdów:188484 m
Maks. tętno maksymalne:182 (97 %)
Maks. tętno średnie:143 (75 %)
Suma kalorii:932941 kcal
Liczba aktywności:210
Średnio na aktywność:218.91 km i 9h 50m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
308.00 km 20.00 km teren
13:18 h 23.16 km/h:
Maks. pr.:57.00 km/h
Temperatura:22.0
Podjazdy: m
Rower:

WISŁA TOUR - DZIEŃ II

Niedziela, 25 czerwca 2017 · | Komentarze 2

Trasa: WŁOCŁAWEK-Nieszawa-Ciechocinek-Toruń-Solec Kujawski-Bydgoszcz-Świecie-Nowe-Kwidzyn-Sztum-Żuławka Sztumska-Markusy-ELBLĄG

MAPA

GALERIA (z opisem)

Dzień I




Punkt 4 rano byliśmy już na trasie i mijając włocławską katedrę kierowaliśmy się dawną krajową ,,1’’ na północ. Po wczorajszych wrażeniach postanowiłem uprościć trasę i już nie trzymać się literalnie szlaku. Zwłaszcza, że o odcinku WTR Toruń-Solec Kujawski Internet mówił, że piachu jest w ilościach znanych nam znad morza ;-/.

Jadąc sobie znanym z BB Tour asfaltem (tyle, że teraz pod prąd) minęliśmy zakłady Anwil i w kierunku Wisły skręciliśmy w Kazimierzewie. Niebawem stanęliśmy na wysokiej skarpie wiślanej z której rozciągał się ładny widok na Królową. Byliśmy z powrotem na WTR, która niebawem doprowadziła nas do Nieszawy. Zjechaliśmy nad Wisłę, obejrzeliśmy prom bocznokołowy i naszego Wacława II wyrzuconego na brzeg niczym jakiś wieloryb, czy inna orka. Smutny to widok promu, który nieraz woził elbląską brać rowerową przez Nogat w Kępinach Wielkich. W Nieszawie podobno czeka go kariera .. kafejki .

Za Nieszawą jeden moment dzielił nas od tablicy z napisem ,, Ciechocinek’’. Szlak jednak koncertowo ominął to sławne uzdrowisko i do dotarci u w okolice rzeki jechaliśmy po płytach za wałem przeciwpowodziowym. PO wjechaniu do lasu znaki szlaku przestały się pokazywać i żeby nie tracić czasu wróciliśmy na asfalt dawnej DK 1. Szybko i sprawnie przejechaliśmy nad Autostradą Bursztynową. Tak znaleźliśmy się w Toruniu, gdzie po śniadanie w przydrożnej Żabce pokierowałem ekipę w stronę Wisły, a by poszukać znaków.
Szlak szybko się odnalazł, ale był to słaby powód do radości bo Toruń na wjeździe zafundował turystom na WTR takie ilość piachu, jakich jeszcze nie widzieliśmy. Pchania było co niemiara i w duchu myślałem, że Robert powie nam że ma tego dość i pojedzie dalej asfaltem albo wsiądzie w pociąg :-). Okazało się jednak, że już się chyba uodpornił.

W końcu doczłapaliśmy się do cywilizacji, Wisły na tym odcinku wcale nie widząc. Tylko strata czasu – trzeba w okolice dworca PKP jeździć asfaltem.
Po przejechaniu pod mostem drogowym im. Piłsudskiego naszym oczom ukazał się Zamek Dybów a zniknęły za to znaki WTR. Zamek obejrzeliśmy z zewnątrz, bo to w sumie ruina i ruszyliśmy wygodną drogą rowerową w kierunku Małej Nieszawki. Szlak jak się wydaje biegnie tutaj po wale przeciwpowodziowym, aby szybko wrócić na asfalt.

Kolejny postój urządziliśmy w Dybowie, tuż przed wjazdem na DK 10. Powodem była elegancka przepławka dla ryb na lokalnej rzeczce i jej zadbane otoczenie. Z tych miłych okoliczności przyrody zostaliśmy dość brutalnie przeniesieni do samochodowej dżungli, czyli drogi krajowej nr 10. Kilka kilometrów do zjazdu na Solec Kujawski spowodowało wzrost ciśnienia, zwłaszcza przez jednego cymbała w czarnym mercedesie, który z dużą prędkością przemknął koło nas ,,na gazetę’’.

Z zadowoleniem więc powitaliśmy zjazd w kierunku Solca, gdzie nadszedł czas na konkretne śniadanie. Trafiliśmy do ledwie co otwartego baru ,,U Adama’’, którego właściciele byli dość zmęczeni po sobotniej imprezie, ale przyszykowali nam jajecznicę z wszystkich posiadanych 11 jaj, dali zupy, której nie było nawet w menu, pieczywo i kiełbasy. Głodni nie wyjechaliśmy :-)
W drodze do Bydgoszczy mapa mówiła, że mijać będziemy dom podcieniowy. Fakt ten zainteresował głównie mnie, co miało miejsce w Łęgnowie. Okazała konstrukcja przeszła niedawno remont i cieszy oczy pasjonatów.

Chwilę potem dotarliśmy do Bydgoszczy, przekroczyliśmy Brdę i kręcąc korbami pod górę dotarliśmy do ulicy Fordońskiej. Nieco na około doprowadziła ona nas do Fordonu, gdzie zatrzymałem się przy odnowionej synagodze., która do 1988 roku była … kinem.
Dalej WTR sprowadziła nas na wał przeciwpowodziowy z równą, szybką nawierzchnią terenową, która w połączeniu z wiatrem w plecy pozwoliła nabrać szybkości. I szkoda tylko, że szpaler topoli i innych drzew szczelnie oddzielił nas od Wisły. Jak nic trzeba tutaj jechać od listopada do kwietnia, bo okien widokowych na pewno nikt dla nas nie zrobi i drzew nie wytnie.

Z wału zjechaliśmy na asfalt i tak zakończyła się dla nas jazda terenowa na WTR. Dalej do Nowego poruszaliśmy się spokojnymi drogami asfaltowymi, co pozwoliło nieco zwiększyć tempo jazdy, zwłaszcza że wiało nam w plecy.
Między Strzelcami Dolnymi a Górnymi pokonaliśmy pięknej urody 10% podjazd, aby za kilka kilometrów cieszyć się jeszcze bardziej z takiegoż zjazdu. Zanim zjechałem zrobiłem kilka fotek Królowej i kolegom też.

W Grucznie zaprowiantowaliśmy się w sklepie i do nieodległego Świecia pojechaliśmy prosto, rezygnując na chwilę z WTR. Przejechaliśmy obok ogromnej papierni w Świeciu, gdzie na placach leżało chyba z kilka lasów wyciętych w pień, a potem zaczęliśmy rozglądać się za wyszynkiem. Dostrzegłem taki o nazwie Lucky Luck i tam też zasiedliśmy do obiadu.
Po tym odpoczynku wróciliśmy na WTR, jadąc chwilę pod prąd, czyli w kierunku na Bydgoszcz. Korekta była bardzo szybka :-). Znowu jechaliśmy wzdłuż bardzo wysokiego wału Wisły, dlatego aby coś dostrzec trzeba było na niego wjeżdżać.

Im bliżej Grudziądza tym bardziej goniły nas ciemne chmury deszczowe. Zarządziłem postój, aby jedną z nich przepuścić przodem, bo szła w kierunku stycznym do naszej jazdy. Gdy ona przeszła, ruszyliśmy dalej ale kolejna – dużo już większa objęła nas swoim zasięgiem tuż przed Nowym. Początkowo obsypało nas drobnym gradem, który szybko zamienił się w deszcz. Z Robertem zatrzymaliśmy się pod drzewem, aby się ubrać stosownie do pogody, zaś Mariusz ze Sławkiem pojechali dalej. Kiedy po kilkunastu minutach przestało lać ruszyliśmy dalej pracowicie wspinając się do Nowego.

Nigdzie nie było widać chłopaków, więc w ruch poszedł telefon. Dowiedzieliśmy się, że są na stacji BP kilka km od miasta i nie chcą już wracać do Nowego aby dokręcić ostatnie kilometry WTR. Że i ja już nimi jechałem ruszyliśmy z Robertem DK 91 na północ, informując dwójkę uciekinierów, aby poczekali przy moście na Wiśle pod Kwidzynem.

Jadąc bardzo dynamicznie na północ, nie dostrzegliśmy po drodze żadnej stacji benzynowej, o BP nie wspominając. Także przy moście nikt nie czekał. Kolejny telefon rozwiał wątpliwości- Mariusz i Sławek byli za nami, a nie przed nami! Stacja BP okazała się być na POŁUDNIE od Nowego, a nie na północ. W tym gradzie i deszczu skręcili w Nowym na Świecie, a nie na Gniew.

W tej sytuacji mieli do nas dobre kilkanaście km straty i czekanie nie miało większego sensu. Zaprowiantowaliśmy się z Robertem na Lotosie przy wjeździe do Kwidzyna i ruszyliśmy na ostatnie 70 km trasy. Przez Sztum, Kalwę i Żuławkę Sztumską dobiliśmy po 22 do portu kończąc maraton Wisła Tour. Po drodze jeszcze trochę na nas padało, ale potem wyszło słońce i mogliśmy oglądać swoje piękne cienie buszujące w pszenicy i tęczę na niebie. Jak się dowiedziałem potem, zguby dotarły do domu około północy :-).

Dziękuję Panowie za wspólne kręcenie, mile spędzony czas i moc wrażeń. Nad Wisłę jeszcze nieraz wrócimy. Dziękuję także włocławskiemu OSIR-owi za pomoc w zdobyciu map i ulotek WTR.

PODSUMOWANIE:


- WTR jest szlakiem średniej trudności, zwłaszcza jego część prawobrzeżna,

- na WTR spotkamy się ze wszystkimi rodzajami nawierzchni; rekomenduję rower MTB lub trekingowy z działającym amortyzatorem, 

- na WTR jest kilka wymagających podjazdów, ale generalnie jest płasko, 

- jazda rowerem z sakwami lub szosowym (przełajowym, gravel) miejscami nie jest możliwa,

- oznakowanie szlaku jest niekompletne, po 3 latach od otwarcia wypadałoby zrobić inwentaryzację,

- nie należy spodziewać się MOR-ów (Miejsc Odpoczynku Rowerzystów) w ilości i jakości znanej z GreenVelo. Są pojedyncze, skromne wiaty z jedną ławkę i tablicą informacyjną. Nie stanowią one ochrony przed większym deszczem i jest ich stanowczo za mało,

- mało z WTR widać Wisły, momentami jedziemy aż kilka km od jej koryta,

- WTR omija cenne kulturowo i turystycznie Chełmno i Ciechocinek,

- dla WTR wydana jest mapa w skali aż 1:250.000, która jednak może być przydatna w sytuacji zgubienia się oraz ulotki z opisem atrakcji,

- nawigacja na WTR jest także możliwa po zmroku dzięki odblaskowym znakom, 

- Wiślaną Trasę Rowerową w województwie kujawsko-pomorskim mimo wszystko warto zobaczyć. 



55 dni do MRDP.


Kategoria WYCIECZKI >150


Dane wyjazdu:
306.00 km 50.00 km teren
14:24 h 21.25 km/h:
Maks. pr.:43.00 km/h
Temperatura:19.0
Podjazdy: m
Rower:

WISŁA TOUR - DZIEŃ I

Sobota, 24 czerwca 2017 · | Komentarze 2

Trasa: ELBLĄG-Malbork-Sztum-Ryjewo-Korzeniewo-Nebrowo Wielkie-Grudziądz-Chełmno-Ostromecko-Toruń-WŁOCŁAWEK

MAPA

GALERIA (z opisem)

Dzień II




Idea przejechania Wiślanej Trasy Rowerowej (WTR) w województwie kujawsko-pomorskim skrystalizowała się po tym, jak rok 2017 ogłoszono Rokiem Wisły. A że szlak wzdłuż Królowej polskich rzek w tym województwie jest gotowy od ponad 3 lat to i kierunek jazdy mógł być tylko jeden.

Sprawnie (prawie) udało mi się zebrać kwiat elbląskich ultramaratończyków i w noc świętojańską, o 2 w noc y ruszyliśmy w trasę. Kwiatu paproci nie było widać, bo wszystko zostało skutecznie przykryte kroplami wody, padającymi z różną intensywnością od startu do godziny 3.30, kiedy to w okolicach Sztumu deszcz odpuścił. Pewnie zauważył, że my nie odpuścimy ;-)

Przez Ryjewo zjechaliśmy w dolinę Wisły i nią poruszaliśmy się w kierunku Grudziądza. Wiślana Trasa Rowerowa zaczyna się w miejscowości Wielki Wełcz, niedaleko granicy z województwem pomorskim. Trasą częściowo znaną z wycieczki w Góry Łosiowe dotarliśmy do Grudziądza, gdzie kierowani pomarańczowymi znakami szlaku (WTR to jeden z pierwszych projektów, gdzie zastosowano to nowe oznakowanie) dotarliśmy na wysoką skarpę wiślaną.

Pogoda robiła się coraz lepsza i Wisła prezentowała się naprawdę znakomicie. Zjechaliśmy na poziom rzeki, zrobiliśmy kilka fotek zagospodarowanego nadbrzeża i ponownie zaczęliśmy wspinaczkę w kierunku wieżowców stojących na wysokim brzegu rzeki. W ich okolicy nadszedł czas na śniadanie, które spożyte na trawie z widokiem na Wisłę było przyjemnym doznaniem.

Mniej przyjemne było zgubienie szlaku na osiedlu Rządz, gdzie znaki zniknęły i nikt za bardzo nie wiedział gdzie jechać. Szlaki wzdłuż rzek maja jednak tą przyjemną cechę, że należy się po prostu kierować w jej stronę i wtedy powinno się szlak odnaleźć. Tak też było w naszym przypadku i po chwili jechaliśmy już po wale wiślanym w kierunku widocznej autostrady A1.

Za nią pojawiła się przyjemna, asfaltowa droga rowerowa i chociaż ruch na jezdni nie było duży, skorzystaliśmy z jej oferty. Dotarliśmy nią pod Chełmno, gdzie WTR poprowadzona jest tak, aby zaoszczędzić rowerzystom mocnego podjazdu do centrum tego wyjątkowo bogatego w zabytki miasta zakochanych. Osobiście uważam to za duży błąd. Mariusz był niepocieszony z tego faktu, bo Chełmna jeszcze nie widział, ale cóż robić? Do miasta zakochanych lepiej niech przyjedzie solo ze swoją muzą, a nie z trzema pełnowymiarowymi facetami :-).

Tak więc Chełmno zostało na górze a my ruszyliśmy dalej na południe. W pewnym momencie znaleźliśmy się na trasie zawodów triathlonowych. Czwórka turystów była tak samo oklaskiwana przez licznie zgromadzoną publiczność jak i zawodnicy – zrobiło się miło :-). Niebawem jednak zjechaliśmy z asfaltu na luźną drogę szutrową, podczas gdy rowery szosowe zostały na asfalcie.
Walcząc cały czas z silnym, przeciwnym wiatrem zbliżaliśmy się do Ostromecka. Spojrzeliśmy na fronton pięknego pałacu, a że koledzy na więcej ochoty nie mieli, a ja go już widziałem, żwawo ruszyliśmy w kierunku Torunia. Zmiana kierunku jazdy na południowo-wschodni poskutkowała tym, że zyskaliśmy dodatkowy napęd wiatrowy i zrobiło się naprawdę miło. Zwłaszcza, że przed nami rozciągał się piękny asfalt. Po bardzo różnej nawierzchni WTR dotychczas przejechanej było to miłe urozmaicenie. Najbardziej z tego cieszył się Robert, który jadąc na góralu ubranym w opony slick i odczuwającym skutki wypadku z marca mógł trochę odetchnąć.

Nie trwało to niestety zbyt długo, bo niebawem znowu pojawił się teren. A chwilę potem na jednym ze skrzyżowań pojawiła się Asia z Torunia i Bydgoszczy. Urodziła się bowiem w Toruniu, ale aktualnie jest bydgoszczanką. Albo na odwrót ;-). W każdym razie ucieszyła się na nasz widok, bo jak stwierdziła, znudziło jej się samotne podróżowanie. My też się ucieszyliśmy, bo ileż można jechać tylko w czwórkę :-).
Uśmiech zastygł nam szybko na twarzach, jak zobaczyliśmy tempo z jakim Asia porusza się na rowerze trekingowym. Mariusz jako pierwszy podjął wyzwanie, a nam pozostało stanąć w korbach. Mając już 200 km w nogach łatwe to nie było, ale Elbląg łatwo się nie poddaje :-).

Po dopasowaniu tempa do możliwości i nawierzchni ustaliliśmy, że Asia znajdzie dla nas dobrą miejscówkę na obiad w Toruniu. Wcześniej przejechaliśmy przez Stary Toruń w którym – jak słusznie przewidywałem – znajdowało się miejsce w którym zostały położone podwaliny pod miasto Kopernika i pierników. Założył je nieco wcześniej niż Elbląg nasz stary elbląski znajomy, czyli Hermann von Balk.
Niebawem wjechaliśmy do Torunia i kierowani znakami szlaku dotarliśmy na Bulwar Filadelfijski. Tutaj skręciliśmy na Stare Miasto i prowadzeni przez naszą przewodniczkę pośród wakacyjnych już tłumów dotarliśmy do pierog arni Stary Toruń. Kompetentna obsługa wpuściła nas z rowerami tylnym wejściem i mogliśmy zasiąść do zasłużonego posiłku.

Ogromny wybór różnych pierogów (gotowane, pieczone, obsmażane) z najróżniejszymi farszami nie ułatwiał wyboru, ale w końcu coś udało się wybrać i skonsumować. Tutaj też pożegnaliśmy się z Asią, która w planach wieczornych miała do obejrzenia mecz … futbolu amerykańskiego. Na stadionie w Toruniu, nie w telewizji! Jak podaje wujek Google była to inauguracja sezonu Angels Toruń :-)
Dziękujemy koleżanko za wspólne kilometry i doskonały wybór gastronomicznej miejscówki w Toruniu.

Końcowy dla nas odcinek WTR z Torunia do Włocławka zaczął się dobrze, bo Toruń to miasto przyjazne dla rowerzystów i rowerowe drogi z asfaltu nie są ewenementem, tylko normą. Za Toruniem do wsi Osiek też było miło – asfaltowo, z ulicą Obi-Wana Kenobiego z Gwiezdnych Wojen na czele. Przez chwilę jechaliśmy też ścieżkami znanymi z Kaszubskiej Marszruty. Potem jednak zaczęły się koszmarne płyty betonowe pokryte cienkim asfaltem, rowery coraz częściej zakopywały się w piachu, były też drogi gruntowe z domieszką gruzu i luźnych kamieni. Rowery MTB Sławka i Mariusza ogarniały to jakoś, ja jadąc na pusto (miałem tylko torbę-nerkę) trekingiem na oponach 35 mm już mniej, zaś Robert na slickach cierpiał najbardziej. I to nie tylko z powodu opon.

Zupełnie zabawnie zrobiło się przed Bobrownikami, gdzie na szlaku pojawił się zamknięty szlaban przed mostkiem na rzece Mień. Szlaban, słaby mostek i pokrzywy na metr to czekało na nas na tym zapomnianym przez autorów WTR odcinku. Dobrze, że szlaban dało się ominąć, mostek przejść, a kwas mrówkowy z pokrzyw zapobiega podobno reumatyzmowi :-). Nie wszyscy użytkownicy WTR mogą być jednak tak pobłażliwi i tolerancyjni…

W Bobrownikach zatrzymaliśmy się przy ruinie zamku krzyżackiego z której rozciągała się ładna panorama na Wisłę. Duże wrażenie zrobiła na nas wizualizacja, jak zamek wyglądał przed wiekami otoczony wodami Wisły.
Potem została jeszcze sesja fotograficzna przy tablicy z nazwą miejscowości ,,Stary Bógpomóż’’. Nazwa ma związek z protestanckimi osadnikami z Holandii, zwanymi ,,olędrami’’, którzy gospodarowali też na ziemiach nad Wisłą przy jej ujściu – na Żuławach Wiślanych bardziej chyba są rozpoznawalni jako mennonici.

Niebawem po drugiej stronie Wisły zobaczyliśmy kominy włocławskiego Anwilu, ale zanim dotarliśmy do mostu na Wiśle w tym mieście jeszcze musieliśmy trochę powalczyć z piaskowcami na WTR. Bóg nam nie pomógł ;-)
Powoli zapadał już zmierzch tego jednego z najdłuższych dni w roku a do zobaczenia była jeszcze zapora na Wiśle i miejsce męczeńskiej śmierci x. Jerzego Popiełuszki. Wraz z Robertem widzieliśmy już te miejsca, ale dla Sławka i Mariusza to była nowość. Bulwarem wzdłuż Wisły a potem drogą dotarliśmy do celu, zrobiliśmy kilka fotek i ruszyliśmy na poszukiwania noclegu. Jazda nocą mijała się bowiem z celem, gdyż żadnej Wisły byśmy wtedy nie zobaczyli. Należy jednak stwierdzić, że nawigacja nocą na WTR jest możliwa, bo znaki (o ile stoją) są wykonane w standardzie drogowym i widać je w świetle lamp rowerowych.

Tak więc Robert poprowadził nas na kwaterę z której kiedyś korzystał i po zrobieniu zakupów udaliśmy się na zasłużony odpoczynek. Nie był on zbyt długi, bo pobudkę zaplanowałem na 3 rano, a start na 4. Mieliśmy więc na sen około 4 godzin. Wystarczyło :-)


56 dni do MRDP.


Kategoria WYCIECZKI >150


Dane wyjazdu:
236.00 km 0.00 km teren
09:05 h 25.98 km/h:
Maks. pr.:64.00 km/h
Temperatura:19.0
Podjazdy: m

PÓŁNOCNYM ŚLADEM MRDP

Wtorek, 13 czerwca 2017 · | Komentarze 0

Trasa: LĘBORK-Wicko-Krokowa-Jastrzębia Góra-Reda-Gdynia-Gdańsk-Kiezmark-Nowy Dwór Gdański-ELBLĄG

GPS

MAPA


GALERIA (z opisem)



Przypomniało mi się, że końcówka trasy MRDP nie jest mi do końca znana. Jazda w 2013 roku po trasie maratonu zakończyła się w Wicku, więc tam też należało się udać. Ostatni na trasie ponad 1 km podjazd Daniel Śmieja zafundował nam 20 kilometrów przed metą. Nie ma chłopak litości :-)). Co tam, wczołgam się najwyżej ;-)


67 dni do MRDP, który rozpocznie się przy widocznej powyżej latarni morskiej na Rozewiu już 19 sierpnia.


Kategoria WYCIECZKI >150


Dane wyjazdu:
160.00 km 5.00 km teren
07:01 h 22.80 km/h:
Maks. pr.:38.00 km/h
Temperatura:19.0
Podjazdy: m
Rower:

TRZY WIATRAKI

Środa, 31 maja 2017 · | Komentarze 2

Trasa:ELBLĄG-Marzęcino-Rybina-Drewnica-Mikoszewo-Gdańsk-Mokry Dwór-Trutnowy-Kiezmark-Nowa Cerkiew-Palczewo-Nowy Staw-Lubstowo-Jazowa-ELBLĄG

GPS

MAPA

GALERIA (z opisem)




Gdzie najlepiej sprawdzić jakość zaplotu koła zrobionego przez najlepszego elbląskiego kołodzieja, czyli Darka z Neksusa. Tylko na żuławskich płytach i brukach :-). Dlaczego jednak sprawdzałem też na polach z rzepakiem (znowu!), żytem i kukurydzą to nie wiem :-)). 

Tytułowe trzy wiatraki to znany koźlak z Drewnicy, nieznany szerszej publiczności paltrak z Mokrego Dworu i znany holender z Palczewa. Każdemu coś brakuje, ale to i tak prawdziwe skarby. Paltrak ma szansę niebawem błyszczeć pełnym blaskiem, koźlak z Drewnicy też mógłby coś dostać na trzysetne urodziny (2018 r.) - tutaj jednak szanse są małe. A holender z Palczewa? Może kiedyś doczekamy się końca remontu. 

Nieskromnie powiem, że to była fantastyczna wycieczka ;-)


80 dni do MRDP.

Kategoria WYCIECZKI >150


Dane wyjazdu:
152.00 km 0.00 km teren
06:05 h 24.99 km/h:
Maks. pr.:39.00 km/h
Temperatura:22.0
Podjazdy:110 m
Rower:

POWIŚLE

Poniedziałek, 15 maja 2017 · | Komentarze 0

Trasa: ELBLĄG-Markusy-Żuławska Sztumska-Stary Targ-Sztum-Benowo-Biała Góra-Piekło-Miłoradz-Mątowy Wielkie-Bystrze-Lisewo-Nowy Staw-Nidowo-Myszewo-Lubstowo-Jazowa-Kazimierzowo-ELBLĄG

MAPA

GALERIA (z opisem)

Wysoki stan Wisły oraz doniesienia zaprzyjaźnionych wiewiórek ze Sztumu sprawiły, że ruszyłem w trasę na Powiśle. Wisła okazała się już nie taka szeroka i mieściła się w swoim korycie a ścieżka rowerowa wzdłuż Jeziora Sztumskiego to strzał w dziesiątkę biorąc pod uwagę brak konieczności jazdy krajową 55 przez zatłoczone centrum. Fajne widoki i ciekawą wiedzę mamy gratis :-)

Zajrzałem też do Mątowów Wielkich obejrzeć sanktuarium bł.Doroty,  jednego z patronów Diecezji Elbląskiej.  Do tej pory byłem tam tylko raz, porą mocno  nocną. Teraz można było przyjrzeć się dokładniej. Zostaje jeszcze zajrzeć kiedyś do środka. 
Unikatowe ossarium w miejscowości Bystrze też mniej zatrzymało na dłużej, chociaż malowideł o których jest mowa na tablicy informacyjnej już nie ma. 

A potem to już spokojne patataj z wiatrem znaną trasą przez Żuławy Wiślane z odwiedzeniem nieznanego dotychczas Nidowa w którym nic ciekawego nie dostrzegłem. 






96 dni do MRDP.

Kategoria WYCIECZKI >150


Dane wyjazdu:
186.00 km 0.00 km teren
09:25 h 19.75 km/h:
Maks. pr.:67.00 km/h
Temperatura:15.0
Podjazdy:2875 m

ZACHODNIM ŚLADEM MRDP - II DZIEŃ

Środa, 3 maja 2017 · | Komentarze 2

Trasa: WAŁBRZYCH-Karpacz-Szklarska Poręba-Świeradów Zdrój-ZGORZELEC

MAPA

MAPA (całość)

GPS

GPS (całość)

GALERIA (z opisem)



Drugi dzień jazdy to ,,królewski'' etap po górach, w przeważającej części po śladzie sierpniowego MRDP. Zaplanowane zdobycie Przełęczy Karkonoskiej i Stogu Izerskiego z powodu niesprzyjającej pogody (odpowiednio: kilometr śniegu na trasie i niska podstawa chmur nad Świeradowem Zdrój) poczeka sobie na inną okazję. Kościół Wang w Karpaczu jest piękny, kameralny i stylowy oraz stanowi zupełne przeciwieństwo położonego niżej bezstylowego i przewymiarowanego hotelu pana Gołębiewskiego. 

>>> 3 dzień >>>


108 dni do MRDP.

Kategoria WYCIECZKI >150


Dane wyjazdu:
152.00 km 12.00 km teren
06:15 h 24.32 km/h:
Maks. pr.:45.00 km/h
Temperatura:11.0
Podjazdy: m
Rower:

MIERZEJA WIŚLANA

Sobota, 29 kwietnia 2017 · | Komentarze 0

Trasa: ELBLĄG-Marzęcino-Tujsk-Rybina-Sztutowo-Kąty Rybackie-Krynica Morska-Piaski-Krynica Morska-Kąty Rybackie-Sztutowo-Groszkowo-Rybina-Tujsk-Marzęcino-Bielnik I-ELBLĄG

MAPA

GALERIA  (z opisem)




Między Krynicą Morską a granicą z Rosją dobiega końca budowa szutrowej drogi, która będzie wykorzystywana przez pieszych i rowerzystów, a pewnie i quadowców niestety też. Pojechałem ją sobie obejrzeć i sprawdzić. Już teraz wygląda to i jedzie się po tym o niebo lepiej niż sławne kamieniste szutry GreenVelo. Jak powstanie trasa aż do Wisły będzie pysznie. 


112 dni do MRDP.

Kategoria WYCIECZKI >150


Dane wyjazdu:
308.00 km 0.00 km teren
13:08 h 23.45 km/h:
Maks. pr.:51.00 km/h
Temperatura:15.0
Podjazdy:910 m
Rower:

OKOLICE SĘPOPOLA

Poniedziałek, 27 marca 2017 · | Komentarze 0

Trasa: ELBLĄG-Kamiennik Wielki-Chruściel-Braniewo-Gronowo-Lelkowo-Górowo Iławeckie-Bezledy-Szczurkowo-Sępopol-Szczurkowo-Sępopol-Bartoszyce-Pieniężno-Wilczęta-Młynary-Pomorska Wieś-Gronowo Górne-ELBLĄG

GPS

MAPA

GALERIA (z opisem)








145 dni do MRDP.



Kategoria WYCIECZKI >150


Dane wyjazdu:
243.00 km 10.00 km teren
10:03 h 24.18 km/h:
Maks. pr.:57.00 km/h
Temperatura:8.0
Podjazdy:630 m
Rower:

IŁAWA, OSTRÓDA

Poniedziałek, 27 lutego 2017 · | Komentarze 3

Trasa: ELBLĄG-Rzeczna-Pasłęk-Marzewo-Drulity-Zalewo-Boreczno-Szałkowo-Iława-Rożental-Glaznoty-Ornowo-Ostróda-Miłomłyn-Małdyty-Pasłęk-Rzeczna-ELBLĄG

GPS (do Ostródy)

MAPA

FOTO (z opisem)

FILM  (brzoza Szyszki)

Dużo ciekawego dzieje się na drogach w okolicy Ostródy. Pojechałem zobaczyć to na własne oczy. Nowe konstrukcje robią wrażenie. Poza betonową gigantomanią dostrzegłem też bardziej kameralne obiekty, na obejrzenie których zapraszam po kliknięciu linku pod nazwą foto :-)


Ponad 100-letni most nad Gizelą w Glaznotach. Ciekawe jak długo postoją dzisiejsze konstrukcje?



173 dni do MRDP.




Dane wyjazdu:
269.00 km 30.00 km teren
12:35 h 21.38 km/h:
Maks. pr.:43.00 km/h
Temperatura:5.0
Podjazdy:650 m
Rower:

WARMIA CIEKAWA i NIEZNANA

Piątek, 7 października 2016 · | Komentarze 0

Trasa: Olsztyn-Redykajny-Kajny-Barkweda-Brąswałd-Sętal-Tuławki-Barczewo-Biskupiec-Łężany-Kolno-Lutry-Księżno-Żegoty-Lidzbark Warmiński-Lubomino-Orneta-Pasłęk-Bogaczewo-ELBLĄG

GPS

MAPA

GALERIA ( z opisem)

FILM (taran w akcji)


Dolina Starej Łyny
Dolina Starej Łyny © MARECKI


Kolejne odwiedziny pięknej Warmii służyły obejrzeniu miejsc pominiętych świadomie lub nieświadomie podczas ostatnich wyjazdów w tym kierunku. I tak taran wodny w Kajnach ominęliśmy nieświadomie podczas tej jazdy do Olsztyna będąc 2 km od niego, zaś pałac w Łężanach mogłem odwiedzić podczas maratonu P1000J lekko zbaczając 8 km z trasy zawodów. I tylko stu metrów niebieskiego odcinka szlaku GreenVelo nad Lidzbarkiem Warmińskim nie można było zobaczyć wcześniej, bo to nowość z gatunku zupełnie,,ciepłych’’.

Jazdę rowerem zacząłem od obecnej stolicy Warmii, czyli Olsztyna, w którym obejrzałem sobie rowerowo atrakcyjne tereny nad Jeziorem Długim i Jeziorem Ukiel. Poranną porą nie spotkałem tam żywego ducha, co umożliwiło w spokoju obejrzenie jak wykorzystano fundusze unijne.

Dalsza droga wiodła w kierunku Kajn do zabytku hydrotechniki jakim jest taran wodny. Dokładny opis tego wynalazku jest dostępny w galerii. Zanim tam dotarłem obejrzałem Seminarium Duchowne ,,Hosianum’’ w Olsztynie-Redykajnach. Jest to najstarsze seminarium w Polsce, założone prawie 500 lat temu w Braniewie przez biskupa Hozjusza. W Olsztynie znajduje się od czasów II wojny światowej, a na Redykajnach od 1991 roku. Architektura budynków seminaryjnych zupełnie mi się nie spodobała, dobrze chociaż że budynki stoją w ładnym miejscu.

Jadąc dalej po drogach gruntowych miałem okazję skorzystać z lokalnych szlaków oznakowanych przez Gminę Jonkowo i Gminę Dywity, które zostały już zapomniane przez swoich twórców. Liczne braki oznakowania, zniszczenia i nieczytelność nie wystawiają dobrego świadectwa.
Po dotarciu do Kajn odnalazłem wspomniany taran, który pracował co zobaczycie na krótkim filmie powyżej. Wsłuchując się w jego odgłosy zrobiłem kilka fotek i ruszyłem dalej.

Wybrałem drogi, którymi dotychczas nie jechałem i dużym łukiem okrążając Olsztyn od północy dotarłem do Barczewa. Po drodze zajrzałem do Brąswałdu, Sętala i zrobiłem sesję zdjęciową z ciekawskimi koniami:-).
W Barczewie na lokalnym Orlenie skusiłem się na tradycyjny w tym miejscu zestaw kawa+hot-dog i tak przygotowany ruszyłem wzdłuż DK 16 do Biskupca. Szybka jazda po dobrym i nowym w większości asfalcie sprawiła, że do Biskupca dotarłem w porze bardzo obiadowej.

Przerwę obiadową wykorzystałem też na wysuszenie rękawiczek, bo pogoda tego dnia była bardzo kapryśna i z różną intensywnością padało na mnie od Olsztyna. A miało lać tylko przelotnie ;-)
Z Biskupca ruszyłem do Łężan. Zlokalizowany tam pałac nie jest jakimś bardzo starym zabytkiem, ledwie ukończył niedawno 100 lat. Zobaczyłem go na zdjęciach u kolegi dobre kilkanaście lat temu i bardzo mi się wtedy spodobał. Nigdy nie było mi do niego po drodze – aż do teraz. Pałac jest elegancko odrestaurowany, park pałacowy też prezentuje się okazale. A że nieopodal jest jezioro to miejscówka jest także godna odwiedzin latem.

Dalsza trasa wiodła coraz mniej uczęszczanymi drogami, na celowniku pozostawał już tylko Lidzbark Warmiński, a dokładnie wyjazd z niego w kierunku Jeziora Wielochowskiego, gdzie powstał eksperymentalny odcinek świecącej na niebieski drogi dla rowerów. Nie śpieszyłem się zanadto, tak, aby przybyć tam już po zachodzie słońca, którego przez cały dzień nie ujrzałem ani przez moment. Ale że to był Światowy Dzień Uśmiechu to nie miało to większego znaczenia :-)). Ciemno zrobiło się zaś już o 18 i ostatni odcinek 4 km szutru w nieznanej okolicy między Franknowem a Modlinami pokonywałem w egipskich ciemnościach.

Brak słońca za dnia mógł mieć znaczenie dla świecenia nawierzchni pokrytej setkami luminoforów. Tak też trochę było, bo po przybyciu na miejsce widać było lekką, niebieską poświatę w niczym nieprzypominającą zdjęć z linku powyżej. Dopiero wykonanie zdjęć z lampą błyskową ukazało z całą mocą, jak ta ścieżka może świecić. Największe wrażenie zrobiła na mnie wspaniała szorstkość tej nawierzchni (położonej na asfalcie) pomimo opadów deszczu i leżących liści. Bo samo świecenie po słonecznym dniu jest może i oryginalne, ale nie chciałbym, aby rowerzyści z tego powodu wyłączali w tym miejscu oświetlenie swoich pojazdów.

Po wykonaniu fotek zawróciłem do Lidzbarka i jadąc tym razem przez Lubomino dotarłem do Ornety i dalej dobrze znaną drogą DW 513 przez Pasłęk do Elbląga.
Teraz czas na warmińskie kaplice, kapliczki i krzyże przydrożne ;-) Są tego dziesiątki, jak nie setki.




316 dni do MRDP.