INFO

avatar Ten blog rowerowy prowadzi MARECKY z miasta Elbląg. Mam przejechane od 1995r. 284.763 kilometry, czyli właśnie po raz siódmy okrążyłem równik :-). Pomykam po drogach i dróżkach z prędkością 20.91 km/h i tak jest OK.
Więcej o mnie.

MOJA STRONA INTERNETOWA

marecki.home.pl

KATALOG ŻUŁAWSKICH DOMÓW PODCIENIOWYCH

DOMY PODCIENIOWE Z XVIII/XIX w.

MOJE GALERIE

FOTOSIK (do 30.04.2023)

DO MRDP 2025 ZOSTAŁO



baton rowerowy bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl 2009 button stats bikestats.pl 2008 button stats bikestats.pl

ARCHIWUM BLOGA

Wpisy archiwalne w kategorii

WYCIECZKI 50-150

Dystans całkowity:50175.00 km (w terenie 5007.50 km; 9.98%)
Czas w ruchu:2350:58
Średnia prędkość:20.95 km/h
Maksymalna prędkość:65.00 km/h
Suma podjazdów:164415 m
Maks. tętno maksymalne:189 (101 %)
Maks. tętno średnie:159 (85 %)
Suma kalorii:770973 kcal
Liczba aktywności:561
Średnio na aktywność:89.44 km i 4h 17m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
66.00 km 30.00 km teren
03:20 h 19.80 km/h:
Maks. pr.:42.00 km/h
Temperatura:-5.0
Podjazdy: m

NOWE MONASTERZYSKO

Sobota, 6 lutego 2010 · | Komentarze 4

Na zaproszenie STOWARZYSZENIA uczestniczyłem dzisiaj w uroczystym otwarciu wyremontowanej świetlicy w Nowym Monasterzysku. Okolicznościowy koncert miejscowych dzieci wywarł na mnie duże wrażenie. Nieczęsto spotyka się taką pasję i zaangażowanie.Mają dzieciaki talent :-).

Nie byłbym sobą, gdybym udał się na miejsce innym środkiem lokomocji niż ulubiony dwukołowiec ;-). Przy okazji zmierzyłem grubość pokrywy śnieżnej na Wysoczyźnie Elbląskiej i analizowałem tropy lokalnej fauny. Nie obyło się bez odcinków pchanych, aczkolwiek dominowała jazda :-).

TRASA: Elbląg-Kamiennik Wielki- Kwietnik-Nowe Monasterzysko-Karszewo-Nowe Monasterzysko-Majewo-Zajączkowo-Ogrodniki-Jelenia Dolina-Elbląg

Dziękuję za zaproszenie i miłe wrażenia :-).

Kategoria WYCIECZKI 50-150


Dane wyjazdu:
61.00 km 55.00 km teren
03:22 h 18.12 km/h:
Maks. pr.:40.00 km/h
Temperatura:-2.0
Podjazdy: m

ZAŚNIEŻONY ZALEW WIŚLANY

Sobota, 30 stycznia 2010 · | Komentarze 7

TRASA: Elbląg-Kamienica Elbląska-Suchacz-Kadyny-Tolkmicko-Kadyny-Łęcze-Elbląg.

W zamierzeniach mieliśmy wraz z Robertem zdobyć Krynicę Morską na skróty, czyli jadąc po zamarzniętym Zalewie Wiślanym. Była tam już chyba cała czołówka elbląskich zimowych bikerów poza nami :-).

Pogoda brutalnie nakazała nam zrewidować swoje plany i przygodę z zalewem skończyliśmy ze 100 m od brzegu plaży w Kadynach :-). Sprawdzenie portu w Tolkmicku tylko potwierdziło słuszność naszej decyzji o rezygnacji. Około 20 cm pokrywa śnieżna na zalewie, brak sensownej widoczności tego co przed nami i pod nami-to były dzisiejsze warunki o poranku.

Wycieczka sprawdziła naszą technikę jazdy po zaśnieżonym asfalcie i w trakcie padającego w oczy śniegu, który zwłaszcza w drodze powrotnej wspomagany silnym wiatrem był szczególnie sympatyczny ;-). Ponieważ gleby żadnej nie zaliczyliśmy można powiedzieć, że umiemy jeździć po śniegu :-). Dodatkowym utrudnieniem dla mnie była zamarzająca lewa stopa po bezpośrednim kontakcie z wodą w Tolkmicku :-].

Dzisiejszy wyjazd niespodziewanie zaowocował nowym rekordem w kategorii: najwięcej km w zawiei, zadymce i zamieci :-). Należy także wspomnieć o przekroczonym pierwszym 1000 km w roku 2010 :-).

Dzięki Robert za wspólne pedałowanie :-).

Krótka fotorelacja poniżej.

PKP KADYNY :-) © MARECKY

CZEKAM NA POCIĄG :-) © MARECKY

ZALEW WIŚLANY w KADYNACH © MARECKY

KADYNY-STOIMY NA ZALEWIE © MARECKY

TOLKMICKO-NA FALOCHRONIE © MARECKY

TOLKMICKO-NA FALOCHRONIE © MARECKY

TOLKMICKO-KRYNICA MORSKA JEST NA WPROST :-) © MARECKY

ROBERT ZA TOLKMICKIEM © MARECKY

QADOWIEC Z KADYN © MARECKY

KADYNY-HOTEL ,,POD SREBRNYM DZWONEM'' © MARECKY

ROBERT ZA ŁĘCZEM © MARECKY

ELBLĄG-ULICA FROMBORSKA © MARECKY
Kategoria WYCIECZKI 50-150


Dane wyjazdu:
61.00 km 35.00 km teren
02:58 h 20.56 km/h:
Maks. pr.:37.00 km/h
Temperatura:-5.0
Podjazdy: m

ZIMOWE ŻUŁAWY z GRT

Sobota, 9 stycznia 2010 · | Komentarze 8

GRUPA ROWEROWA TRÓJMIASTO zapragnęła pośmigać dzisiaj po Żuławach Elbląskich w poszukiwaniu cmentarzów menonickich i innych skarbów kultury materialnej tych ziem. Nie wiedzieć czemu, za miejsce startu obrali Stare Pole, zmuszając elblążan do wczesnego startu z Elbląga :-).

TRASA: Stare Pole-Kaczynos-Letniki-Ząbrowo-Michałowo-Nogat-Jegłownik-Wikrowo-Helenowo-Władysławowo-Elbląg.

Z Elbląga wyjechaliśmy w trójkę ciemną nocą, aby po 40 minutach i 21 km, maksymalnie wykorzystując wiejący w plecy wiatr zameldować się na stacji PKP w Starym Polu. DK 22 odśnieżona była idealnie to i cięło się nią sympatycznie.
STARE POLE-CZEKAMY © MARECKY


STARE POLE-CZEKAMY ... I ROWERY TEŻ :-) © MARECKY


Z pociągu wysypała się silna trójca rowerowa GRT, pod przewodnictwem Fransa i mająca w swoim składzie bikerkę Weronikę:-o.
WTACZA SIĘ PKP z GRT © MARECKY

Do tego całego towarzystwa dołączył jeszcze Mirek z elbląskiego STOPU , który drogę z Elbląga do Starego Pola pokonał samotnie, bo nieco zabarłożył ;-).
STARE POLE-EKIPA w KOMPLECIE © MARECKY


ZĄBROWO © MARECKY


ZĄBROWO © MARECKY


JEGŁOWNIK-PUNKT GEODEZYJNY NA KOŚCIELE © MARECKY


FRANS i ,,JEGO'' SIEKIERA :-) © MARECKY


JEGŁOWNIK-SIEKIEREZADA :-)) © MARECKY

Cała droga do Elbląga prowadziła pod silny wiatr, który dodatkowo potęgował uczucie chłodu. Drogi miejscami przypominały lodowisko, śniegu u nas jest bardzo mało, to i lód był słabo przykryty. Dla mnie skończyło się to dwoma lekkimi glebami, kiedy to poślizgnąłem się na koleinie i na lodzie.

W Elblągu pożegnaliśmy się z ekipą, która zamiarowała zakończyć pętlę tam gdzie ją zaczęła, czyli dojechać do Starego Pola. Pożegnanie nastąpiło w Zajeździe Żuławskim na wlocie do Elbląga.
KAZIMIERZOWO-ZAJAZD ŻUŁAWSKI © MARECKY


KAZIMIERZOWO-ZAJAZD ŻUŁAWSKI © MARECKY


Tutaj obowiązki Pana Domu, Gospodarza i Przewodnika przejął niezawodny DARECKI :-).
Kategoria WYCIECZKI 50-150


Dane wyjazdu:
91.00 km 0.00 km teren
04:16 h 21.33 km/h:
Maks. pr.:39.50 km/h
Temperatura:2.0
Podjazdy: m

GRUDNIOWE PĄCZKI

Niedziela, 13 grudnia 2009 · | Komentarze 3

Czwarta już wycieczka do Nowego Stawu na tradycyjne pączki, ciastka i inne golonki zebrała rekordową liczbę elbląskich bikerów w liczbie 16 osób.

GRUDNIOWE PĄCZKI-START © MARECKY


W swoim gronie mieliśmy rodzynka - Alinę z zaprzyjaźnionej GR STOP.

GRUDNIOWE PĄCZKI-ALINA ,, THE RED'' :-) © MARECKY


Była to ostatnia wycieczka organizowana przeze mnie w tym roku, także był czas do wspominania tegorocznych wojaży i przedstawienia planów na rok 2010.

W Nowym Stawie uzyskaliśmy wsparcie w postaci piątki rowerowej z Trójmiasta, która też co nieco ogołociła cukiernię :-).

W trakcie całego dnia dopisywała nam wspaniała, rowerowa pogoda.Było ciepło i słonecznie, a nawet żuławski wiatr nie dawał się we znaki.

TRASA:
ELBLĄG-Helenowo-Kazimierzowo-Jazowa-Wierciny-Lubstowo-Myszewo-Świerki-Chlebówka-NOWY STAW-Lubieszewo-Orłowo-Nowy Dwór Gdański-Cyganek-Żelichowo-Nowy Dwór Gdański-Marzęcino-Kępki-Bielnik II-Bielnik I-ELBLĄG


Pełna fotorelacja z opisem jest TUTAJ, a relacja poniżej.

GRUDNIOWE PĄCZKI

Na miejscu startu na Placu Słowiańskim zebrała się rekordowa w historii wyjazdów do Nowego Stawu grupa 16 bikerów, którzy postanowili aktywnie spędzić kilka niedzielnych godzin. Na szczególną uwagę zwracał fakt, że postanowiła zabrać się z nami Alina z elbląskiej Grupy Rowerowej ,,STOP’’ :-).

Ponieważ śluza na Nogacie w Michałowie jest obecnie placem budowy elektrowni wodnej, pojechaliśmy nieznacznie zmodyfikowaną trasą przez Jazową i Wierciny. Od Lubstowa jechaliśmy już dobrze znanym szlakiem. Za namową Jurka zajrzeliśmy do Myszewa, gdzie na miejscowym kościele znajdują się tablice powodziowe pokazujące poziom wody podczas wielkiej powodzi z XIX w.

Tego dnia dopisywała nam ciepła, słoneczna pogoda i nawet słynny żuławski wiatr nie powodował znaczących turbulencji ;-). Nic więc dziwnego, że już parę minut po 10 byliśmy na miejscu i mogliśmy przystąpić do degustacji miejscowych specjałów. W trakcie nasiadówki był czas na wspomnienia z poprzednich wycieczek, zaprezentowałem też plany na nowy sezon, które spotkały się z życzliwym przyjęciem, a nawet pisemnym komentarzem Aliny :-).

Około 11 uzyskaliśmy wsparcie w postaci pięciu bikerów z Trójmiasta, którzy także co nieco spałaszowali :-).W końcu podnieśliśmy swoje ociężałe nieco ciała i po zrobieniu kilku fotek na rynku w Nowym Stawie ruszyliśmy w kierunku Nowego Dworu Gdańskiego, zaś grupa trójmiejska ruszył w kierunku Tczewa.

Zatrzymaliśmy się przy domu podcieniowym w Orłowie, gdzie grupa zrobiła kilka fotek, a następnie po przejechaniu DK 7 w Nowym Dworze Gdańskim pojechaliśmy w kierunku Stegny, aby w Cyganku poszukać powstającego skansenu i centrum kultury żuławskiej. Jego zaczynem jest przeniesiony z Jelonek k. Pasłęka dom podcieniowy, który został zakupiony przez znanego fotografa i pasjonata Żuław Marka Opitza, a jest rekonstruowany w Cyganku.
Nieopodal jest też cmentarz i gotycki kościół - wszystko to tworzy spójną całość.

Przez Żelichowo zawróciliśmy w kierunku Nowego Dworu Gdańskiego, pokonując przy okazji rzekę Tugę. Tam zajrzeliśmy na dworzec kolejki wąskotorowej, kurującej w sezonie letnim po Mierzei Wiślanej. Obecnie wagoniki są szczelinie owinięte plandekami i czekają na lato.

Potem skierowaliśmy się w kierunku Marzęcina i przez Kępki i Bielnik II i I dojechaliśmy do Elbląga. Po złożeniu sobie życzeń rozjechała się w sobie wiadomych kierunkach.

Łącznie licznik pokazał mi w ten dzień 91 km przejechane w czasie 4 godzin 16 minut, czyli ze średnią prędkością 21,33km/h.

W tym miejscu tradycyjnie serdecznie dziękuję wszystkim za nasze wspólne całoroczne rowerowanie po okolicach dalszych i bliższych. Cieszę się, że moje pomysły znajdują u Was odzew, bo bez Was jazda nie dostarczałaby takiej radości i zadowolenia.
Kategoria WYCIECZKI 50-150


Dane wyjazdu:
116.00 km 20.00 km teren
05:23 h 21.55 km/h:
Maks. pr.:52.00 km/h
Temperatura:9.0
Podjazdy: m
Rower:

JESIENNA WYSOCZYZNA, CZYLI JAZDA DO PŁOSKINI

Niedziela, 22 listopada 2009 · | Komentarze 3

Dziesięciu bikerów ruszyło na podbój Wysoczyzny Elbląskiej, a celem wycieczki była stolica najmniejszej ludnościowo gminy województwa warmińsko-mazurskiego o wdzięcznej nazwie Płoskinia.

TRASA: ELBLĄG - Jagodnik - Jelenia Dolina - Ogrodniki - Milejewo - Majewo - Nowe Monasterzysko - Stare Monasterzysko - Błudowo - Kurowo Braniewskie - Stare Siedlisko - Chruściel - Pierzchały - Płoskinia - Robuzy - Łozy - Bardyny - Wilczęta - Młynary - Zastawno - Pomorska Wieś - ELBLĄG

Po drodze urządziliśmy sobie:

40 minutowy serwis rowerowy w Nowym Monasterzysku (dwie przebite dętki, próby centrowania koła i mocowanie błotnika taśmą izolacyjną:-)),

SERWIS DĘTKI MARKA © MARECKY


SERWIS DĘTKI RAFIEGO © MARECKY


ognisko nad Jeziorem Pierzchalskim na Pasłęce,
LISTOPADOWY PIKNIK © MARECKY


odżywcze kąpiele błotne w okolicach Długoboru
DŁUGOBORSKIE BŁOTKO :-) © MARECKY


DŁUGOBORSKIE BŁOTO :-) © MARECKY


i na deser ,,night downhill'' na super asfalcie obok cmentarza Dębica.

Pełna fotorelacja z opisem jest TUTAJ, a pełna relacja poniżej. A dla w pełni uzależnionych od obrazu jest jeszcze film autorstwa Tomka :-).

JESIENNA WYSOCZYZNA 2009

Na Placu Jagiellończyka pojawiło się dziesięciu rowerzystów, których nie przestraszyły nisko zawieszone chmury i dość długi zaplanowany dystans ;-).

Ulicą Królewiecką spokojnie wyjechaliśmy z miasta i skierowaliśmy się boczną drogą na Jagodnik. Za Jagodnikiem pojechaliśmy łatwiejszą wersją asfaltową do Jeleniej Doliny, gdzie przy smokach natknęliśmy się na małe wysypisko śmieci. Widać, że służby komunalne zapomniały o tym miejscu dość dawno.

Za Jelenią Doliną droga do Ogrodnik przypomina w dalszym ciągu tor przeszkód, ale za to odcinek Ogrodniki-Milejewo to już inna bajka. Nowiutki, wrześniowy asfalt na długości 2140m szybko doprowadził nas do Milejewa.

W Milejewie odbiliśmy w kierunku Majewa i po przejechaniu nad DK 22, zatrzymaliśmy się w Nowym Monasterzysku. Tutaj Marek wymienił przebitą dętkę, po chwili to samo robił Rafi, a na deser Tomek próbował centrować rozcentrowane w tajemniczy sposób tylne koło i taśmą izolacyjną podwiązywał błotnik. Przerażony pomorem rowerowym Darecki postanowił samotnie kontynuować dalszą jazdę i pojechał przez Sokolnik do Zastawna i dalej do Elbląga :-).

,,Odpoczynek’’ w Nowym Monasterzysku trwał dobre 40 minut, ale w końcu serwisanci uporali się z problemami i wjechaliśmy w teren, a konkretnie na drogę do Starego Monasterzyska.

Dobrej jakości szutrówka i kilka ładnych zjazdów pozwoliło mi na poprawienie rekordu prędkości w terenie, który obecnie wynosi 53,5 km/h.

Po dojechaniu do Błudowa tylko na chwilę wjechaliśmy na asfalt i po odbiciu w lewo obraliśmy kierunek na Kurowo Braniewskie. Także ta szutrówka była znakomita i znacznie lepsza, niż niejeden asfalt na wysoczyźnie. Po przejechaniu torów kolejowych w Kurowie zamiast na Stare Siedlisko asfaltem pojechaliśmy terenem w kierunku Zaporowa.

Sugestia Tomka dotycząca zmiany tego odcinka naszej wycieczki okazał się dobrym wyborem, bo miałem okazję po raz pierwszy zobaczyć miejsca ciężkiej pracy bobrów w okolicach rzeki Baudy. Imponujące, co te zwierzęta potrafią zrobić swoimi zębami.

Z Zaporowa nowym asfaltem dojechaliśmy do Chruściela, gdzie zrobiliśmy nalot na lokalny sklep i kupiliśmy wszystko co kojarzy się z ogniskiem. Gratis otrzymaliśmy kilka kawałków drewna, żeby nie było nam zbyt ciężko ;-). Zjazd nad Jezioro Pierzchalskie na dobrze wszystkim znane miejsce biwakowe trwał krótko, po drodze spojrzeliśmy tylko na wojskową stację radarową w kształcie dużej, białej futbolówki.

Polana nad jeziorem w ostatnich latach uległa komercjalizacji i były tam pobierane stosowne opłaty. W listopadzie wjazd jest jednak za darmo. Sprawnie rozpaliliśmy ogień i nadszedł czas na degustację.

Po dobrej godzinie zarządziłem odjazd i ruszyliśmy do odległej o 7 km Płoskini. Tutaj poddaliśmy analizie miejscowy kościół św. Katarzyny z XIV w. i kierowani drogowskazem udaliśmy się na poszukiwania młyna, które zostały zakończone niepowodzeniem z prostego powodu, że młyna nie ma. To znaczy może i jest, ale nieczynny, budowany, własność prywatna, zlikwidowany (niepotrzebne skreślić). Miejscowi nie mogli się zdecydować :-).

Wyjeżdżając z Płoskini postanowiliśmy nie jechać asfaltem do Pakoszy, ale pojechać terenem przez Giedyle i Robuzy. Elegancka droga gruntowa zamieniła się za Robuzami w fajne błotko, którego nie powstydziłyby się nasze Żuławy :-). Było trochę pchania, przepychania i pływania. Na przystanku w Łozach zebraliśmy grupę w całość i dalszą jazdę do Elbląga kontynuowaliśmy już asfaltem.

W Wilczętach podczas przerwy sklepowej odjechali Mirek i Marek, a w Nowicy kierunek na Chruściel obrał Tomek. Pomiędzy Młynarami a Zastawnem zaczęły już zapadać ciemności i należało włączyć oświetlenie. Rafi i ja dysponując bocialarkami wprowadziliśmy mały popłoch wśród kierowców blachosmrodów i jechało się wyraźnie bezpieczniej.

W Zastawnie wsparcia kalorycznego udzieliliśmy nowemu uczestnikowi naszych wycieczek-Dominikowi (vel Szprycha), któremu zabrakło ,,prądu’’ w nogach i miał lekkie problemy. Pierwsze koty za płoty, potem będzie lepiej :-).

Potem pozostawał tylko zjazd obok Dębicy, który dzięki nowemu asfaltowi był czystą przyjemnością, nawet w ciemnościach.

Dziękuję wszystkim za wspólną jazdę i pozdrawiam.
Kategoria WYCIECZKI 50-150


Dane wyjazdu:
52.00 km 0.00 km teren
02:10 h 24.00 km/h:
Maks. pr.:42.00 km/h
Temperatura:7.0
Podjazdy: m

LIGHT NIEPODLEGŁOŚCIOWY z GRT

Środa, 11 listopada 2009 · | Komentarze 3

Grupa Rowerowa Trójmiasto przyjechała dzisiaj w elbląskie gościnne progi, aby w patriotycznym i podniosłym nastroju objechać Jezioro Drużno. Gnany innymi niepodległościowymi obowiązkami mogłem im towarzyszyć tylko przez krótki czas.
Cieszy liczny udział w wycieczce elblążan, po raz pierwszy od długiego czasu było nas więcej niż gości z Trójmiasta :-).

Trasa: ELBLĄG - Janów - Komorowo Żuławskie - Dłużyna - Drużno - Karczowizna - Klepa - Węzina - Komorowo Żuławskie - Przezmark - Wilkowo - Stagniewo - ELBLĄG

GRT i WĘZEŁ WSCHÓD © MARECKY


GRT w JANOWIE (TRUSO) © MARECKY
Kategoria WYCIECZKI 50-150


Dane wyjazdu:
106.00 km 10.00 km teren
05:48 h 18.28 km/h:
Maks. pr.:39.00 km/h
Temperatura:3.0
Podjazdy: m

ŻUŁAWSKA SETKA

Niedziela, 8 listopada 2009 · | Komentarze 0

Pełna fotorelacja jest TUTAJ.

TRASA: ELBLĄG-Karczowiska Górne-Jasionno-Gronowo Elbląskie-Szopy-Jegłownik-Nogat-Michałowo-Lubstowo-Myszewo-Półmieście-Lasowice Małe-Lasowice Wielkie-Tragamin-Kamienice-Malbork Rakowo-Królewo-Klecie-Kraszewo-Stare Pole-Ząbrowo-Jegłownik-Wikrowo-Helenowo-ELBLĄG

Tuzin rowerów z podobną liczbą swoich właścicieli pojawił się na miejscu zbiórki, aby udać się na podbój, dziewiczych dla niektórych, żuławskich dróg.



Było trochę błotka, nieco krzaczorów i trawy, jeden ochroniarz, całkiem sporo bruku i płyt, a najwięcej oczywiście asfaltu.

Było też ognisko i ..


znalazła się nawet zardzewiała wieża widokowa :-)


Nie obyło się bez niespodzianek terenowych w postaci nieprzejezdnego szlaku czerwonego w okolicach Półmieścia. Innego rodzaju niespodzianką była droga rowerowa z Kraszewa do Starego Pola i ze Starego Pola do skrzyżowania dróg na Fiszewo i Ząbrowo. W sumie kilka superkomfortowych kilometrów.


RELACJA ,,ŻUŁAWSKA SETKA''

Na Placu Słowiańskim pojawiło się dwunastu zdeterminowanych rowerzystów, których nie przestraszyły przedstartowe zapowiedzi bruku, płyt betonowych i innego błota ;-).

Ulicą Warszawską spokojnie wyjechaliśmy z miasta i skierowaliśmy się na Karczowiska Górne.

Przez Jasionno dojechaliśmy do Gronowa Elbląskiego i zaraz za przejazdem kolejowym rozpoczęliśmy odcinek specjalny, czyli około 4 km bocznej drogi betonowej, a potem brukowanej.

Tak jak myślałem, dla niektórych był to pierwszy przejazd tym odcinkiem. Jadąc spokojnie i podziwiając kunszt przedwojennych brukarzy dotarliśmy do drogi ,,22’’ w Tropach i zatrzymaliśmy się przy dawnym moście zwodzonym na Fiszewce, a chwilę potem na pierwszy popas w sklepie w Jegłowniku.

Stojący przed nim miejscowi odradzali nam przedzieranie się przez Nogat w Michałowie z uwagi na trwającą budowę elektrowni wodnej.

Postanowiłem jednak kontynuować założoną trasę. Z Jegłownika przez Nogat dojechaliśmy do Michałowa i jadąc bokiem dotarliśmy do zamkniętej bramy.

Lokalny ,,bodyguard’’ na nasz widok ożył i nabrał nowej energii. Chciał nawet wzywać policję, ale osadziła go na miejscu wiadomość, że policjanta mamy już ze sobą :-). Ten argument sprawił, że już mniej energicznie poszedł po klucz od bramki, a my w ten sposób zamiast kilkunastokilometrowego objazdu pokonaliśmy 100m i już byliśmy po drogiej stronie rzeki. Wniosek generalnie jest jednak taki, że do wiosny 2011 r. Michałowo jest słabo przejezdne.


Za śluzą planowałem od razu odbijać w lewo i wzdłuż Nogatu kierować się na Półmieście. Całkowicie zarośnięta droga odwiodła mnie od tego pomysłu, gdyż dnia by nam nie starczyło na pchanie rowerów. Wrócimy tam na wiosnę :-). Tak więc pojechaliśmy tradycyjnie przez Lubstowo, gdzie wskoczyliśmy na szlak kopernikowski jak ulał prowadzący do Półmieścia.

W Półmieściu odbiliśmy w lewo zobaczyć żuławskie krajobrazy z wysokości dawnych wojskowych wież obserwacyjnych, a zwłaszcza jednej stojącej na wale przeciwpowodziowym Nogatu. Pomimo postępującej korozji wytrzymała ona napór elbląskich bikerów. Nieopodal, niezawodny Marek przygotował w tym czasie zaczyn na ognisko i jak już nasyciliśmy się krajobrazowo, to nadszedł czas na zaspokojenie apetytu.

Gdy towarzystwo się najadło i napiło, to ciężko było ruszyć :-). Mieliśmy w dalszym ciągu trzymać się szklaku czerwonego, ale wyprowadził nas on na wał i musieliśmy ponownie zrewidować nasze plany. Totalnie zarośnięty na tym odcinku szlak czerwony nie daje powodu do dumy lokalnemu PTTK-owi.

Rad nierad, zarządziłem kierunek ,,w tył na lewo’’ i do Kamienic i śluzy Rakowo w Malborku pojechaliśmy potężnie nadkładając km przez Lasowice i Tragamin. Po drodze był ,,elegancki’’ odcinek przedwojennych kocich łbów, a od Tragamina do Kamienic nówka asfalt. Pełne urozmaicenie :-).

Na śluzę i znajdującą się przed nią elektrownię wodną dostaliśmy się bez trudności. Był czas na fotki i fachowe komentarze. Dało radę nawet zajrzeć przez otwarte drzwi do wnętrza siłowni.

Za Rakowcem czekał nas najmniej przyjemny odcinek 3 km drogą ,,22’’, ale został on pokonany bezboleśnie. Po skręceniu na Klecie droga prowadziła wzdłuż płotu lotniska wojskowego w Królewie, aby następnie odbić w lewo. Obowiązkowy postój nastąpił przy sławnym domu podcieniowym, jednym z największych na całych Żuławach.

Walcząc z kolejną porcją kocich łbów dotarliśmy do Kraszewa, skąd poprowadziła nas do Starego Pola wypasiona droga rowerowa. Podobnie super droga jest na odcinku Stare Pole-Ząbrowo, którą także jechaliśmy. To cieszy, że coś się zmienia w tym temacie :-).

W Starym Polu postanowiliśmy z uwagi na upływający nieubłaganie czas zmodyfikować trasę w ten sposób, że pojechaliśmy przez Ząbrowo do Jegłownika i następnie przez Wikrowo i Helenowo do Elbląga gdzie zakończyliśmy naszą wycieczkę.

Pomimo kilku korekt trasy udało się zrealizować zamierzone cele, a zwłaszcza pokonać tytułową ,,setkę’’, gdyż przejechaliśmy tego dnia 106 km w czasie 5h 48 minut, czyli ze średnią 18,28 km/h.

Dziękuję za wspólną jazdę i pozdrawiam.
Kategoria WYCIECZKI 50-150


Dane wyjazdu:
122.00 km 50.00 km teren
06:02 h 20.22 km/h:
Maks. pr.:51.50 km/h
Temperatura:25.0
Podjazdy: m

ROWEROWE WZGÓRZA DYLEWSKIE

Niedziela, 23 sierpnia 2009 · | Komentarze 4

Ostatnia wakacyjna wycieczka prowadziła szlakiem walk z czasów krzyżackich i nieco nam bliższych, czyli z I i II wojny światowej. Zajechaliśmy bowiem na pola Grunwaldu i do Tannenbergu (obecnie Stębark). Poza tym wspięliśmy się na najwyższą górkę w północno-wschodniej Polsce, czyli Górę Dylewską (312 m n.p.m.). Całą trasę przejechało 7 bikerów, jeden rowerzysta nieco sobie ją skrócił ;-).

TRASA: Gamerki Wielkie-Pelnik-Łęguty-Biesal-Mańki-Olsztynek-Królikowo-Lichtajny-Mielno-Stębark-Grunwald-Frygnowo-Gierzwałd-Dylewo-Wysoka Wieś-Glaznoty-Wygoda-Lubawa-Rodzone-Iława

FOTKA STARTOWA:
WZGÓRZA DYLEWSKIE-START © MARECKY


Miejsce pamięci ofiar I wojny światowej.
OLSZTYNEK-BEZIMIENNY CMENTARZ © MARECKY


Zespół Szkół w Olsztynku i okolicznościowy kwietnik.
OLSZTYNEK-JUBILEUSZ © MARECKY


Miejsce bitwy pod Tannenbergiem w 1914 r.
TANNENBERG(STĘBARK)-MAUZOLEUM von HINDENBURGA © MARECKY


Ulryk znowu pokonany ;-)
GRUNWALD © MARECKY


Wieża widokowa na Górze Dylewskiej. Niestety była zamknięta na głucho :-(.
GÓRA DYLEWSKA-312m n.p.m. © MARECKY


Krótka, bardzo krótka, wizyta w SPA dr Eris :-).
WYSOKA WIEŚ- SPA dr ERIS © MARECKY


A to już jesteśmy w Lubawie:
LUBAWA-KOŚCIÓŁ św. ANNY © MARECKY


Na trasie poza pięknymi krajobrazami, zwłaszcza w okolicach wzgórz dylewskich dało się zauważyć bardzo starannie wykonane oznakowanie szlaków turystycznych. Korzystaliśmy podczas naszej jazdy z kilku szlaków zarówno pieszych, jak i rowerowych i nie mieliśmy żadnych problemów z nawigacją. Lokalne samorządy wykonały dobrze swoją pracę.


Pełna fotorelacja z opisem jest TUTAJ, a relacja poniżej.

WZGÓRZA DYLEWSKIE


Na placu Dworcowym tego dnia były niezłe tłumy rowerzystów, gdyż poza naszą grupą w pociąg do Olsztyna zapakowała się elbląska Grupa Rowerowa ,,STOP’’. Oni jechali na swoją wycieczkę, którą rozpoczęli w Małdytach, a my (8 osób) pojechaliśmy nieco dalej, do wsi o wdzięcznej nazwie Gamerki Wielkie.

Już w pociągu dowiedziałem się, że Fish jedzie do Gamerek na rowerze i będzie tam na nas czekał. Dlaczego on tak nie lubi PKP :-)?

Jak wysiedliśmy, to Fisha jednak jeszcze nie było. Szybki telefon i już wiedzieliśmy, że coś mu miejscowi pomieszali kierunki jazdy i błądzi. Podałem mu namiary i ruszyliśmy.

Piękna szutrówką, kilkakrotnie przecinając Pasłękę, przez Pelnik i Łęgucki Młyn doprowadziła nas do Łęgut, gdzie czekał na nas już Fish.

Nierównym dziurawym asfaltem dojechaliśmy do Podlejek, gdzie z niemałym trudem przekroczyliśmy DK 16 i dalej jadąc na południe przez Guzowy Młyn i Mańki skierowaliśmy się do Olsztynka.

Ze zwiedzania olsztyneckiego skansenu zrezygnowaliśmy z tej prostej przyczyny, że wszyscy uczestnicy już tam byli.

Mirek za to pokazał nam lokalną cukiernię z pysznymi jagodziankami i jeszcze lepszymi krokietami :-).Urządziliśmy więc mały popas, Jurek odwiedził swoją ulubioną Biedronkę, zrobiliśmy kilka fotek i prowadzeni zielonym szlakiem wyjechaliśmy w kierunku Denkmala i Stalagu 1B.

Znajdują się one w niewielkiej odległości od Olsztynka, tak więc po chwili już tam byliśmy. Na miejscu stoją pamiątkowe tablice z opisami.

Dalsza droga wiodła przez Królikowo i Lichtajny do Mielna, przed którym zobaczyliśmy ruiny bunkra umiejscowione przy samej drodze.

Wkrótce potem przez Zabułtowo dojechaliśmy do Stębarka i udaliśmy się na pola bitwy pod Grunwaldem.

Tutaj nastąpiła dłuższa sesja fotograficzna, obejmująca kapliczkę, pomniki i krajobraz.

Następnie od Grunwaldu do Frygnowa poruszaliśmy się czarnym szlakiem, aby tu z niego zjechać i walcząc z silnym północnym wiatrem dojechać do Gierzwałdu. Na tym odcinku upadł pomysł powrotu z Iławy do Elbląga, bo jednak wiało dość mocno.

W Gierzwałdzie skierowaliśmy się do Dylewa jadąc niebieskim szlakiem rowerowym poprowadzonym terenem, momentami dość zarośniętym, ale dobrze widocznym i równym. Do tego było lekko z górki i ten odcinek wspominam bardzo przyjemnie.

W Dylewie szlak rowerowy zamieniliśmy na pieszy, również niebieski, i zaczęła się wspinaczka na Górę Dylewską. Podjazd prowadził fajną gruntówką i miał długość około 3 km.

Ostatni odcinek przed górą to już rowerowy szlak czerwony i po chwili byliśmy na szczycie. Znajduje się tam wieża obserwacyjna i nieco niżej, wieża przekaźnikowa. Niestety, wieża obserwacyjna była zamknięta na głucho, ku naszemu i innych znajdujących się tam turystów, rozczarowaniu.

Ograniczyliśmy się do zrobienia zdjęć i już zjeżdżaliśmy w dół, aby w Wysokiej Wsi zerknąć z pewną taką nieśmiałością na SPA dr Ireny Eris:-).

Ośrodek jest przytulony do południowego stoku Góry Dylewskiej i sprawia miłe wrażenie. Na obiad jednak tam lepiej się nie wybierać ;-).

Z Wysokiej Wsi masakrycznym terenowym zjazdem dotarliśmy do Glaznot. O dziwo strat w ludziach i sprzęcie nie było. Droga była bardzo nierówna, kamienista, kręta i dość wąska. Występowały też kałuże.

W Glaznotach pozbierałem grupę, rozproszoną karkołomnym zjazdem i jadąc pod górę dotarliśmy do Wygody, gdzie zakończyła się przygoda z terenem i jadąc asfaltem kilka kilometrów dotarliśmy do Lubawy. Ten odcinek wspominam jako bardzo szybki. Ścigał się każdy z każdym, a szczególnie ja z Jurkiem :-). To było pewnie odreagowanie po odcinkach terenowych.

W Lubawie skierowaliśmy się na rynek, gdzie przy fontannie grupa porzuciła swoje rowery i oddała się konsumpcji lodów i innych wysokoenergetycznych specjałów. Nie zapomnieliśmy także o fotkach lokalnych zabytków.

Z Lubawy do Iławy plan zakładał szybki przejazd asfaltem, ale Jurek zasugerował spokojniejszą drogę przez Rodzone. Ponieważ czas do odjazdu pociągu mieliśmy bardzo przyzwoity, zaakceptowałem ten pomysł.

Zerknęliśmy jeszcze na duże zakłady meblowe w Lubawie należące obecnie do szwedzkiej firmy i polną szutrówką pojechaliśmy przed siebie. Po chwili okazało się, że Jerzy nie całkiem pamięta ten skrót, którym jechał jakiś czas temu i zaczęła się jazda na azymut :-). Zakończyła się ona pomyślnie i do Rodzonego dotarliśmy. Tutaj definitywnie zakończyliśmy jazdę terenową i asfaltem dotarliśmy do Iławy.

Pokonane zostało tego dnia 122km w czasie 6 godzin 2 minut, czyli ze średnią 20,22km/h. Jedynie Fish przekroczył tego dnia 200km, ale skoro nie lubi się PKP :-).

Pozdrawiam i dziękuję za wspólną jazdę.


Kategoria WYCIECZKI 50-150


Dane wyjazdu:
120.00 km 30.00 km teren
07:05 h 16.94 km/h:
Maks. pr.:47.00 km/h
Temperatura:28.0
Podjazdy: m

ATOMOWE ROWEROWANIE

Niedziela, 9 sierpnia 2009 · | Komentarze 4

Niedzielna wycieczka nad zatłoczone plaże w okolicach Karwi i Dębek w towarzystwie 11 bikerów, o przepraszam, 1 bikerki i 10 bikerów :-).

Słowa uznania dla Ani, która pokonała cały dystans, ustanawiając swój rekord w ilości kilometrów przejechanych w ciągu dnia.

Szacunek należy się także Robertowi, który o poranku pokonał trasę z Elbląga do Wejherowa na dwóch kołach i Fishowi, który powrót z Wejherowa do Elbląga postanowił przepedałować :-). Reszta dojechała i wróciła standardowo, czyli za pomocą PKP.

TRASA: WEJHEROWO-Darżlubie-Mechowo-Tyłowo-Lubkowo-Żarnowiec-Krokowa-Karwia-Dębki-Wierzchucino-Brzyno-Nadole-Czymanowo-Gniewino-Rybno-Bolszewo-WEJHEROWO

WEJHEROWO-Startujemy na Atomowe Rowerowanie © MARECKY


MECHOWO-Groty © MARECKY


PUSZCZA DARŻLUBSKA-Na czarnym szlaku © MARECKY


ŻARNOWIEC-Pozostałości po budowie elektrowni atomowej © MARECKY


KROKOWA-Zamek rodu von Krockow © MARECKY


CZYMANOWO-Elektrownia szczytowo-pompowa © MARECKY


Fotorelacja z opisem dostępna TUTAJ, a pełna relacja poniżej.

ATOMOWE ROWEROWANIE

Osiem osób pojawiło się na Placu Dworcowym, aby spędzić aktywnie czas na wycieczce rowerowej nad otwarte morze w Karwi i Dębkach. Szczególną niespodzianką był udział rowerzystki Ani, którą pierwszy raz (i chyba nie ostatni) gościliśmy na naszych wypadach rowerowych.

Sprawnie zapakowaliśmy się do pociągu, który zawiózł nas do Wejherowa, gdzie zaczynała się rowerowa część trasy. Tutaj czekała na nas jeszcze dwójka bikerów, gdańszczanin Tomek (Flash) i Robert, który przyjechał z Elbląga na rowerze. Nieźle!

Po zrobieniu wspólnej fotki startowej ruszyliśmy w kierunku Darżlubia, prowadzeni prze lokalnego znawcę tych terenów-Flasha. Zaraz za Wejherowem czekał nas sympatyczny podjazd, który rozgrzał nasze zastygłe przez dość długa podróż mięśnie.

Droga do Darżlubia wiodła przez puszczę o tej samej nazwie i poprowadzona była dobrej jakości asfaltową drogą. Ruch samochodowy na niej nie istniał, tak więc można była skupić się na podziwianiu przyrody i rozmowach.

W Darżlubiu zatrzymaliśmy się na krótki postój przy sklepie i zaraz potem wjechaliśmy na czarny szlak, zwany Szlakiem Grot Mechowskich. Dojechaliśmy nim do Mechowa, gdzie znajdują się wspomniane groty, odkryte w XIX w. Niestety, pomimo pełni sezonu turystycznego, jaskinia była jeszcze zamknięta, a godzinne czekanie na otwarcie nie wchodziło w rachubę. Ograniczyliśmy się zatem do zrobienia zdjęć i pojechaliśmy dalej, zatrzymując się jeszcze przy zabytkowym kościele ryglowym.

Za Mechowem w dalszym ciągu jechaliśmy czarnym szlakiem, który ponownie prowadził przez Puszczę Darżlubską. Spokój, śpiew ptaków i liczne mrowiska towarzyszyły nam w pokonywaniu leśnych dróg. W dwóch miejscach wystąpiły problemy z oznakowaniem szlaku i musieliśmy nieco nadłożyć drogi, ale w końcu dojechaliśmy do Jeziora Dobrego, które tego dnia było oblężone przez zażywających kąpieli turystów.

Zaraz potem wjechaliśmy na asfalt i zjechaliśmy do wsi Tyłowo. Teraz przed nami widać było las słupów energetycznych , a w oddali połyskiwała w słońcu tafla Jeziora Żarnowieckiego. Zgodnie z planem skierowaliśmy się wschodnim brzegiem jeziora w kierunku zlikwidowanej budowy elektrowni atomowej, działającą elektrownię szczytowo-pompową zostawiając sobie na drogę powrotną.

Na terenie zlikwidowanej budowy znajduje się obecnie specjalna strefa ekonomiczna i dopiero po pewnym czasie zobaczyliśmy ogromne bloki betonu. Teren jest teraz szczelnie ogrodzony i podejście blisko jest niemożliwe.

Jadąc dalej w kierunku Żarnowca minęliśmy kolejne oblężone kąpielisko w Lubkowie. Od tego miejsca towarzyszył nam też duży ruch samochodów. W Żarnowcu zatrzymaliśmy się przy gotyckim kościele pocysterskim, jednym z najcenniejszych zabytków na Wybrzeżu. Z uwagi na odbywającą się mszę, ograniczyliśmy się do zdjęć z zewnątrz.

Kilka kilometrów dalej zatrzymaliśmy się na dłuższą przerwę w Krokowej, gdzie grupa uzupełniła zapasy i obejrzała zamek z ogrodem należący niegdyś do rodziny von Krockow. W zamku znajduje się obecnie hotel, a pięknie utrzymany park jest prawdziwą ucztą dla oczu.

Z Krokowej skierowaliśmy się boczny asfaltem w kierunku Karwieńskich Błot I, mając nadzieję, że będzie tutaj mniej samochodów. Niestety, ładna pogoda sprawiła, że nawet drogi gruntowe były wypełnione blachosmrodami.

Po dojechaniu do Karwi postanowiliśmy zjeść obiad i dopiero potem zażyć kąpieli w Bałtyku. Towarzystwo, zamiast nadmorskiej rybki, skusiło się na bardziej konkretne mięsiwa, które były podane przez sympatyczne kelnerki.

Po obiedzie ruszyliśmy w stronę Dębek, bo Karwia sprawiała wrażenie wsi oblężonej przez turystów. Droga wzdłuż plaży była nieprzejezdna, tak więc pojechaliśmy przez Karwieńskie Błota II. Momentami piachu było tyle, że nasze dwukołowce zakopywały się po osie. Do tego liczne samochody wzniecające tumany kurzu spowodowały, że odcinek dwóch kilometrów przed Dębkami był prawdziwą szkołą przetrwania.

Piach w końcu ustąpił miejsca i po wjechaniu do lasu obstawionego szczelnie przez samochodziarzy można było pomyśleć o kąpieli. Znaleźliśmy dogodne miejsce i zainstalowaliśmy się na plaży, o dziwo, niezbyt zaludnionej. Większość ekipy wskoczyła do wody, która jak to w otwartym morzu, nie była najcieplejsza.

Nasz pobyt na plaży trwał około godziny i potem ruszyliśmy w dalszą drogę. Przejechaliśmy przez centrum Dębek lawirując powoli pomiędzy tłumami ludzi i ponownie skierowaliśmy się w stronę Żarnowca wzdłuż rzeki Piaśnicy, aby okrążyć Jezioro Żarnowieckie od drugiej strony.

Przez Wierzchucino, Prusewo i Brzyno zjechaliśmy do Nadola-wsi znajdującej się na zachodnim brzegu jeziora. Po drodze była niebezpieczna przygoda z traktorem ciągnącym dwie przyczepy, który na skutek nieumiejętnego wyprzedzania minął mnie o kilkanaście centymetrów. Naprawdę warto jeździć na wszelki wypadek w kasku.
W Nadolu zatrzymaliśmy się na zakupy i zerknęliśmy na znajdujący się tutaj mały skansen przedstawiający zagrodę gburską. On już niestety był zamknięty i pozostała nam tylko analiza przez płot.

Za Nadolem pojechaliśmy do Czymanowa, gdzie stoi budynek elektrowni wodnej typu szczytowo-pompowego. Jest to największy tego typu obiekt w Polsce. Pisząc w skrócie zasada działania tego typu obiektów sprowadza się do produkowania energii w momencie największego na nią zapotrzebowania poprzez zrzut wody z górnego zbiornika na hydrozespoły, a w momencie najmniejszego zapotrzebowania (czyli np. w nocy), pompowania wody z powrotem do górnego zbiornika. Energia jest produkowana po najwyższej cenie, a pobierana wtedy, kiedy jej cena jest najniższa.

Szczególne wrażenie robią cztery ogromne rury, które doprowadzają wodę ze zbiornika górnego. Ich łączna długość to 1100 metrów, a średnica waha się od 7 metrów przy zbiorniku do 5 metrów w siłowni.

Po ich uwiecznieniu na fotkach pozostało pokonać jeden z trudniejszych podjazdów na północy Polski, czyli wjechać na poziom zbiornika górnego. Jak pokazał licznik to jedynie 1440 metrów dobrej jakości asfaltu drogi technicznej o nachyleniu około 10%. Nikt nie był zmuszony do zejścia z roweru, co nie znaczy że było lekko ;-).

Na górze zatrzymaliśmy się na skraju zbiornika i odpoczywając robiliśmy zdjęcia i patrzeliśmy na Kaszubskie Oko, czyli wieżę widokową o wysokości 44 metrów. Na jej szczyt można wjechać windą (za 9 zł), lub wejść schodami za jedyne 6 zł. Zgadnijcie, jaki wariant wybraliśmy? Ze spiralnych schodów rozciągał się coraz lepszy widok na okolicę, który swoje apogeum osiągnął na samym szczycie. Doskonała tego dnia widoczność pozwoliła dostrzec morze i wiele innych szczegółów krajobrazu.

W celu sprawdzenia windy skorzystaliśmy z niej w drodze powrotnej. Ma ona nietypowy kształt walca, gdyż porusza się wewnątrz wieży.

Na dole zerknęliśmy jeszcze na dwie figury dinozaurów, mini pole golfowe i ogród botaniczny. Po opuszczeniu Kaszubskiego Oka rozpoczęliśmy ostatni odcinek jazdy do Wejherowa. Przejechaliśmy przez rondo z charakterystycznymi piłkami do piłki nożnej. Jak się okazało, rondo nosi nazwę sławnego trenera piłkarskiego Kazimierza Górskiego, stąd obecność futbolówek jest na nim jak najbardziej uzasadniona.

Następnie przez Rybno i Bolszewo dotarliśmy do Wejherowa, pokonując po drodze małe trudności w postaci remontu mostu w Bolszewie. Na krajową ,,6’’ nie wjeżdżaliśmy z powodu bardzo dużego ruchu i do stacji PKP w Wejherowie dotarliśmy alternatywną drogą.

Wszyscy grzecznie zakupili bilety, poza Fishem, który postanowił kontynuować jazdę na rowerze do Elbląga. Nie przeszkadzało mu to, że wkrótce zapadną ciemności i że ma już w nogach 120 km . Twardziel! Do Elbląga dotarł o 2.30 w nocy.

Do Gdyni podróż była tragiczna. Za krótki skład SKM i mnóstwo rowerzystów spowodowały całkowitą blokadę przejść w pociągu. Jak zwykle ktoś popisał się myśleniem, żeby pojedynczy wagon dać w niedzielne popołudnie. Dopiero od Gdyni, po przesiadce, podróż wyglądała normalnie. W Elblągu byliśmy kilka minut po godzinie 23.

Dziękując bardzo za wspólną jazdę, szczególnie Ani-debiutantce w naszym gronie, zapraszam już za dwa tygodnie na wycieczkę w kierunku Wzgórz Dylewskich, czyli najwyższych górek w północnej Polsce.
Kategoria WYCIECZKI 50-150


Dane wyjazdu:
131.00 km 0.00 km teren
06:26 h 20.36 km/h:
Maks. pr.:47.00 km/h
Temperatura:30.0
Podjazdy: m
Rower:

Standard i pożegnanie Młynarskiej Ekipy

Wtorek, 4 sierpnia 2009 · | Komentarze 1

ELBLĄG-Jegłownik-Ząbrowo-Stare Pole-Malbork-Tragamin-Chlebówka-Świerki-Myszewo-Lubstowo-Wierciny-Jazowa-Kazimierzowo-ELBLĄG.

Wyjazd z sympatyczną ekipą z Elbląga w towarzystwie trójmiejskiego FLASHA, który był im przewodnikiem po Żuławach Gdańskich i Trójmieście. Powodzenia na ostatnich etapach maratonu i samych gumowych drzew ;-).
Kategoria WYCIECZKI 50-150