INFO

avatar Ten blog rowerowy prowadzi MARECKY z miasta Elbląg. Mam przejechane od 1995r. 284.763 kilometry, czyli właśnie po raz siódmy okrążyłem równik :-). Pomykam po drogach i dróżkach z prędkością 20.92 km/h i tak jest OK.
Więcej o mnie.

MOJA STRONA INTERNETOWA

marecki.home.pl

KATALOG ŻUŁAWSKICH DOMÓW PODCIENIOWYCH

DOMY PODCIENIOWE Z XVIII/XIX w.

MOJE GALERIE

FOTOSIK (do 30.04.2023)

DO MRDP 2025 ZOSTAŁO



baton rowerowy bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl 2009 button stats bikestats.pl 2008 button stats bikestats.pl

ARCHIWUM BLOGA

Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2017

Dystans całkowity:1926.00 km (w terenie 117.00 km; 6.07%)
Czas w ruchu:59:54
Średnia prędkość:22.40 km/h
Maksymalna prędkość:64.00 km/h
Suma podjazdów:1189 m
Maks. tętno maksymalne:177 (93 %)
Maks. tętno średnie:138 (73 %)
Suma kalorii:21261 kcal
Liczba aktywności:28
Średnio na aktywność:68.79 km i 5h 59m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
13.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:36.00 km/h
Temperatura:18.0
Podjazdy: m
Rower:

To tu, to tam po Elblągu

Piątek, 30 czerwca 2017 · | Komentarze 3

50 dni do MRDP.

Chodząc od niepamiętnych czasów, a jeżdżąc od 1994 roku po lasach Nadleśnictwa Elbląg z radością obejrzałem film poświęcony Leśnemu Kompleksowi Promocyjnego Lasy Elbląsko-Żuławskie.
Ciekawa realizacja za pomocą drona pokazuje w sposób niedostępny pieszo i rowerowo piękno oraz bogactwo naszych lokalnych lasów. 

Polecam :-)




Dane wyjazdu:
20.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:40.00 km/h
Temperatura:27.0
Podjazdy: m
Rower:

To tu, to tam po Elblągu

Czwartek, 29 czerwca 2017 · | Komentarze 0

51 dni do MRDP.

Piękna ulewa z pięknymi chmurami i stosowną do nich burzą zakończyła dzisiejszą aktywność :-)




Dane wyjazdu:
35.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:40.00 km/h
Temperatura:33.0
Podjazdy: m
Rower:

To tu, to tam po Elblągu

Środa, 28 czerwca 2017 · | Komentarze 0

52 dni do MRDP.
Dzisiaj krążyłem nad wodą, elbląską wodą o nazwie rzeka Elbląg. Temperatura momentami zachęcała do tego, aby rower zrobić typem wodnym, ale jak tego dokonać?





Dane wyjazdu:
30.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:40.00 km/h
Temperatura:24.0
Podjazdy: m
Rower:

To tu, to tam po Elblągu

Wtorek, 27 czerwca 2017 · | Komentarze 2

53 dni do MRDP.
Rowerzyści poszli na całość, nie ma co :-)




Dane wyjazdu:
308.00 km 20.00 km teren
13:18 h 23.16 km/h:
Maks. pr.:57.00 km/h
Temperatura:22.0
Podjazdy: m
Rower:

WISŁA TOUR - DZIEŃ II

Niedziela, 25 czerwca 2017 · | Komentarze 2

Trasa: WŁOCŁAWEK-Nieszawa-Ciechocinek-Toruń-Solec Kujawski-Bydgoszcz-Świecie-Nowe-Kwidzyn-Sztum-Żuławka Sztumska-Markusy-ELBLĄG

MAPA

GALERIA (z opisem)

Dzień I




Punkt 4 rano byliśmy już na trasie i mijając włocławską katedrę kierowaliśmy się dawną krajową ,,1’’ na północ. Po wczorajszych wrażeniach postanowiłem uprościć trasę i już nie trzymać się literalnie szlaku. Zwłaszcza, że o odcinku WTR Toruń-Solec Kujawski Internet mówił, że piachu jest w ilościach znanych nam znad morza ;-/.

Jadąc sobie znanym z BB Tour asfaltem (tyle, że teraz pod prąd) minęliśmy zakłady Anwil i w kierunku Wisły skręciliśmy w Kazimierzewie. Niebawem stanęliśmy na wysokiej skarpie wiślanej z której rozciągał się ładny widok na Królową. Byliśmy z powrotem na WTR, która niebawem doprowadziła nas do Nieszawy. Zjechaliśmy nad Wisłę, obejrzeliśmy prom bocznokołowy i naszego Wacława II wyrzuconego na brzeg niczym jakiś wieloryb, czy inna orka. Smutny to widok promu, który nieraz woził elbląską brać rowerową przez Nogat w Kępinach Wielkich. W Nieszawie podobno czeka go kariera .. kafejki .

Za Nieszawą jeden moment dzielił nas od tablicy z napisem ,, Ciechocinek’’. Szlak jednak koncertowo ominął to sławne uzdrowisko i do dotarci u w okolice rzeki jechaliśmy po płytach za wałem przeciwpowodziowym. PO wjechaniu do lasu znaki szlaku przestały się pokazywać i żeby nie tracić czasu wróciliśmy na asfalt dawnej DK 1. Szybko i sprawnie przejechaliśmy nad Autostradą Bursztynową. Tak znaleźliśmy się w Toruniu, gdzie po śniadanie w przydrożnej Żabce pokierowałem ekipę w stronę Wisły, a by poszukać znaków.
Szlak szybko się odnalazł, ale był to słaby powód do radości bo Toruń na wjeździe zafundował turystom na WTR takie ilość piachu, jakich jeszcze nie widzieliśmy. Pchania było co niemiara i w duchu myślałem, że Robert powie nam że ma tego dość i pojedzie dalej asfaltem albo wsiądzie w pociąg :-). Okazało się jednak, że już się chyba uodpornił.

W końcu doczłapaliśmy się do cywilizacji, Wisły na tym odcinku wcale nie widząc. Tylko strata czasu – trzeba w okolice dworca PKP jeździć asfaltem.
Po przejechaniu pod mostem drogowym im. Piłsudskiego naszym oczom ukazał się Zamek Dybów a zniknęły za to znaki WTR. Zamek obejrzeliśmy z zewnątrz, bo to w sumie ruina i ruszyliśmy wygodną drogą rowerową w kierunku Małej Nieszawki. Szlak jak się wydaje biegnie tutaj po wale przeciwpowodziowym, aby szybko wrócić na asfalt.

Kolejny postój urządziliśmy w Dybowie, tuż przed wjazdem na DK 10. Powodem była elegancka przepławka dla ryb na lokalnej rzeczce i jej zadbane otoczenie. Z tych miłych okoliczności przyrody zostaliśmy dość brutalnie przeniesieni do samochodowej dżungli, czyli drogi krajowej nr 10. Kilka kilometrów do zjazdu na Solec Kujawski spowodowało wzrost ciśnienia, zwłaszcza przez jednego cymbała w czarnym mercedesie, który z dużą prędkością przemknął koło nas ,,na gazetę’’.

Z zadowoleniem więc powitaliśmy zjazd w kierunku Solca, gdzie nadszedł czas na konkretne śniadanie. Trafiliśmy do ledwie co otwartego baru ,,U Adama’’, którego właściciele byli dość zmęczeni po sobotniej imprezie, ale przyszykowali nam jajecznicę z wszystkich posiadanych 11 jaj, dali zupy, której nie było nawet w menu, pieczywo i kiełbasy. Głodni nie wyjechaliśmy :-)
W drodze do Bydgoszczy mapa mówiła, że mijać będziemy dom podcieniowy. Fakt ten zainteresował głównie mnie, co miało miejsce w Łęgnowie. Okazała konstrukcja przeszła niedawno remont i cieszy oczy pasjonatów.

Chwilę potem dotarliśmy do Bydgoszczy, przekroczyliśmy Brdę i kręcąc korbami pod górę dotarliśmy do ulicy Fordońskiej. Nieco na około doprowadziła ona nas do Fordonu, gdzie zatrzymałem się przy odnowionej synagodze., która do 1988 roku była … kinem.
Dalej WTR sprowadziła nas na wał przeciwpowodziowy z równą, szybką nawierzchnią terenową, która w połączeniu z wiatrem w plecy pozwoliła nabrać szybkości. I szkoda tylko, że szpaler topoli i innych drzew szczelnie oddzielił nas od Wisły. Jak nic trzeba tutaj jechać od listopada do kwietnia, bo okien widokowych na pewno nikt dla nas nie zrobi i drzew nie wytnie.

Z wału zjechaliśmy na asfalt i tak zakończyła się dla nas jazda terenowa na WTR. Dalej do Nowego poruszaliśmy się spokojnymi drogami asfaltowymi, co pozwoliło nieco zwiększyć tempo jazdy, zwłaszcza że wiało nam w plecy.
Między Strzelcami Dolnymi a Górnymi pokonaliśmy pięknej urody 10% podjazd, aby za kilka kilometrów cieszyć się jeszcze bardziej z takiegoż zjazdu. Zanim zjechałem zrobiłem kilka fotek Królowej i kolegom też.

W Grucznie zaprowiantowaliśmy się w sklepie i do nieodległego Świecia pojechaliśmy prosto, rezygnując na chwilę z WTR. Przejechaliśmy obok ogromnej papierni w Świeciu, gdzie na placach leżało chyba z kilka lasów wyciętych w pień, a potem zaczęliśmy rozglądać się za wyszynkiem. Dostrzegłem taki o nazwie Lucky Luck i tam też zasiedliśmy do obiadu.
Po tym odpoczynku wróciliśmy na WTR, jadąc chwilę pod prąd, czyli w kierunku na Bydgoszcz. Korekta była bardzo szybka :-). Znowu jechaliśmy wzdłuż bardzo wysokiego wału Wisły, dlatego aby coś dostrzec trzeba było na niego wjeżdżać.

Im bliżej Grudziądza tym bardziej goniły nas ciemne chmury deszczowe. Zarządziłem postój, aby jedną z nich przepuścić przodem, bo szła w kierunku stycznym do naszej jazdy. Gdy ona przeszła, ruszyliśmy dalej ale kolejna – dużo już większa objęła nas swoim zasięgiem tuż przed Nowym. Początkowo obsypało nas drobnym gradem, który szybko zamienił się w deszcz. Z Robertem zatrzymaliśmy się pod drzewem, aby się ubrać stosownie do pogody, zaś Mariusz ze Sławkiem pojechali dalej. Kiedy po kilkunastu minutach przestało lać ruszyliśmy dalej pracowicie wspinając się do Nowego.

Nigdzie nie było widać chłopaków, więc w ruch poszedł telefon. Dowiedzieliśmy się, że są na stacji BP kilka km od miasta i nie chcą już wracać do Nowego aby dokręcić ostatnie kilometry WTR. Że i ja już nimi jechałem ruszyliśmy z Robertem DK 91 na północ, informując dwójkę uciekinierów, aby poczekali przy moście na Wiśle pod Kwidzynem.

Jadąc bardzo dynamicznie na północ, nie dostrzegliśmy po drodze żadnej stacji benzynowej, o BP nie wspominając. Także przy moście nikt nie czekał. Kolejny telefon rozwiał wątpliwości- Mariusz i Sławek byli za nami, a nie przed nami! Stacja BP okazała się być na POŁUDNIE od Nowego, a nie na północ. W tym gradzie i deszczu skręcili w Nowym na Świecie, a nie na Gniew.

W tej sytuacji mieli do nas dobre kilkanaście km straty i czekanie nie miało większego sensu. Zaprowiantowaliśmy się z Robertem na Lotosie przy wjeździe do Kwidzyna i ruszyliśmy na ostatnie 70 km trasy. Przez Sztum, Kalwę i Żuławkę Sztumską dobiliśmy po 22 do portu kończąc maraton Wisła Tour. Po drodze jeszcze trochę na nas padało, ale potem wyszło słońce i mogliśmy oglądać swoje piękne cienie buszujące w pszenicy i tęczę na niebie. Jak się dowiedziałem potem, zguby dotarły do domu około północy :-).

Dziękuję Panowie za wspólne kręcenie, mile spędzony czas i moc wrażeń. Nad Wisłę jeszcze nieraz wrócimy. Dziękuję także włocławskiemu OSIR-owi za pomoc w zdobyciu map i ulotek WTR.

PODSUMOWANIE:


- WTR jest szlakiem średniej trudności, zwłaszcza jego część prawobrzeżna,

- na WTR spotkamy się ze wszystkimi rodzajami nawierzchni; rekomenduję rower MTB lub trekingowy z działającym amortyzatorem, 

- na WTR jest kilka wymagających podjazdów, ale generalnie jest płasko, 

- jazda rowerem z sakwami lub szosowym (przełajowym, gravel) miejscami nie jest możliwa,

- oznakowanie szlaku jest niekompletne, po 3 latach od otwarcia wypadałoby zrobić inwentaryzację,

- nie należy spodziewać się MOR-ów (Miejsc Odpoczynku Rowerzystów) w ilości i jakości znanej z GreenVelo. Są pojedyncze, skromne wiaty z jedną ławkę i tablicą informacyjną. Nie stanowią one ochrony przed większym deszczem i jest ich stanowczo za mało,

- mało z WTR widać Wisły, momentami jedziemy aż kilka km od jej koryta,

- WTR omija cenne kulturowo i turystycznie Chełmno i Ciechocinek,

- dla WTR wydana jest mapa w skali aż 1:250.000, która jednak może być przydatna w sytuacji zgubienia się oraz ulotki z opisem atrakcji,

- nawigacja na WTR jest także możliwa po zmroku dzięki odblaskowym znakom, 

- Wiślaną Trasę Rowerową w województwie kujawsko-pomorskim mimo wszystko warto zobaczyć. 



55 dni do MRDP.


Kategoria WYCIECZKI >150


Dane wyjazdu:
306.00 km 50.00 km teren
14:24 h 21.25 km/h:
Maks. pr.:43.00 km/h
Temperatura:19.0
Podjazdy: m
Rower:

WISŁA TOUR - DZIEŃ I

Sobota, 24 czerwca 2017 · | Komentarze 2

Trasa: ELBLĄG-Malbork-Sztum-Ryjewo-Korzeniewo-Nebrowo Wielkie-Grudziądz-Chełmno-Ostromecko-Toruń-WŁOCŁAWEK

MAPA

GALERIA (z opisem)

Dzień II




Idea przejechania Wiślanej Trasy Rowerowej (WTR) w województwie kujawsko-pomorskim skrystalizowała się po tym, jak rok 2017 ogłoszono Rokiem Wisły. A że szlak wzdłuż Królowej polskich rzek w tym województwie jest gotowy od ponad 3 lat to i kierunek jazdy mógł być tylko jeden.

Sprawnie (prawie) udało mi się zebrać kwiat elbląskich ultramaratończyków i w noc świętojańską, o 2 w noc y ruszyliśmy w trasę. Kwiatu paproci nie było widać, bo wszystko zostało skutecznie przykryte kroplami wody, padającymi z różną intensywnością od startu do godziny 3.30, kiedy to w okolicach Sztumu deszcz odpuścił. Pewnie zauważył, że my nie odpuścimy ;-)

Przez Ryjewo zjechaliśmy w dolinę Wisły i nią poruszaliśmy się w kierunku Grudziądza. Wiślana Trasa Rowerowa zaczyna się w miejscowości Wielki Wełcz, niedaleko granicy z województwem pomorskim. Trasą częściowo znaną z wycieczki w Góry Łosiowe dotarliśmy do Grudziądza, gdzie kierowani pomarańczowymi znakami szlaku (WTR to jeden z pierwszych projektów, gdzie zastosowano to nowe oznakowanie) dotarliśmy na wysoką skarpę wiślaną.

Pogoda robiła się coraz lepsza i Wisła prezentowała się naprawdę znakomicie. Zjechaliśmy na poziom rzeki, zrobiliśmy kilka fotek zagospodarowanego nadbrzeża i ponownie zaczęliśmy wspinaczkę w kierunku wieżowców stojących na wysokim brzegu rzeki. W ich okolicy nadszedł czas na śniadanie, które spożyte na trawie z widokiem na Wisłę było przyjemnym doznaniem.

Mniej przyjemne było zgubienie szlaku na osiedlu Rządz, gdzie znaki zniknęły i nikt za bardzo nie wiedział gdzie jechać. Szlaki wzdłuż rzek maja jednak tą przyjemną cechę, że należy się po prostu kierować w jej stronę i wtedy powinno się szlak odnaleźć. Tak też było w naszym przypadku i po chwili jechaliśmy już po wale wiślanym w kierunku widocznej autostrady A1.

Za nią pojawiła się przyjemna, asfaltowa droga rowerowa i chociaż ruch na jezdni nie było duży, skorzystaliśmy z jej oferty. Dotarliśmy nią pod Chełmno, gdzie WTR poprowadzona jest tak, aby zaoszczędzić rowerzystom mocnego podjazdu do centrum tego wyjątkowo bogatego w zabytki miasta zakochanych. Osobiście uważam to za duży błąd. Mariusz był niepocieszony z tego faktu, bo Chełmna jeszcze nie widział, ale cóż robić? Do miasta zakochanych lepiej niech przyjedzie solo ze swoją muzą, a nie z trzema pełnowymiarowymi facetami :-).

Tak więc Chełmno zostało na górze a my ruszyliśmy dalej na południe. W pewnym momencie znaleźliśmy się na trasie zawodów triathlonowych. Czwórka turystów była tak samo oklaskiwana przez licznie zgromadzoną publiczność jak i zawodnicy – zrobiło się miło :-). Niebawem jednak zjechaliśmy z asfaltu na luźną drogę szutrową, podczas gdy rowery szosowe zostały na asfalcie.
Walcząc cały czas z silnym, przeciwnym wiatrem zbliżaliśmy się do Ostromecka. Spojrzeliśmy na fronton pięknego pałacu, a że koledzy na więcej ochoty nie mieli, a ja go już widziałem, żwawo ruszyliśmy w kierunku Torunia. Zmiana kierunku jazdy na południowo-wschodni poskutkowała tym, że zyskaliśmy dodatkowy napęd wiatrowy i zrobiło się naprawdę miło. Zwłaszcza, że przed nami rozciągał się piękny asfalt. Po bardzo różnej nawierzchni WTR dotychczas przejechanej było to miłe urozmaicenie. Najbardziej z tego cieszył się Robert, który jadąc na góralu ubranym w opony slick i odczuwającym skutki wypadku z marca mógł trochę odetchnąć.

Nie trwało to niestety zbyt długo, bo niebawem znowu pojawił się teren. A chwilę potem na jednym ze skrzyżowań pojawiła się Asia z Torunia i Bydgoszczy. Urodziła się bowiem w Toruniu, ale aktualnie jest bydgoszczanką. Albo na odwrót ;-). W każdym razie ucieszyła się na nasz widok, bo jak stwierdziła, znudziło jej się samotne podróżowanie. My też się ucieszyliśmy, bo ileż można jechać tylko w czwórkę :-).
Uśmiech zastygł nam szybko na twarzach, jak zobaczyliśmy tempo z jakim Asia porusza się na rowerze trekingowym. Mariusz jako pierwszy podjął wyzwanie, a nam pozostało stanąć w korbach. Mając już 200 km w nogach łatwe to nie było, ale Elbląg łatwo się nie poddaje :-).

Po dopasowaniu tempa do możliwości i nawierzchni ustaliliśmy, że Asia znajdzie dla nas dobrą miejscówkę na obiad w Toruniu. Wcześniej przejechaliśmy przez Stary Toruń w którym – jak słusznie przewidywałem – znajdowało się miejsce w którym zostały położone podwaliny pod miasto Kopernika i pierników. Założył je nieco wcześniej niż Elbląg nasz stary elbląski znajomy, czyli Hermann von Balk.
Niebawem wjechaliśmy do Torunia i kierowani znakami szlaku dotarliśmy na Bulwar Filadelfijski. Tutaj skręciliśmy na Stare Miasto i prowadzeni przez naszą przewodniczkę pośród wakacyjnych już tłumów dotarliśmy do pierog arni Stary Toruń. Kompetentna obsługa wpuściła nas z rowerami tylnym wejściem i mogliśmy zasiąść do zasłużonego posiłku.

Ogromny wybór różnych pierogów (gotowane, pieczone, obsmażane) z najróżniejszymi farszami nie ułatwiał wyboru, ale w końcu coś udało się wybrać i skonsumować. Tutaj też pożegnaliśmy się z Asią, która w planach wieczornych miała do obejrzenia mecz … futbolu amerykańskiego. Na stadionie w Toruniu, nie w telewizji! Jak podaje wujek Google była to inauguracja sezonu Angels Toruń :-)
Dziękujemy koleżanko za wspólne kilometry i doskonały wybór gastronomicznej miejscówki w Toruniu.

Końcowy dla nas odcinek WTR z Torunia do Włocławka zaczął się dobrze, bo Toruń to miasto przyjazne dla rowerzystów i rowerowe drogi z asfaltu nie są ewenementem, tylko normą. Za Toruniem do wsi Osiek też było miło – asfaltowo, z ulicą Obi-Wana Kenobiego z Gwiezdnych Wojen na czele. Przez chwilę jechaliśmy też ścieżkami znanymi z Kaszubskiej Marszruty. Potem jednak zaczęły się koszmarne płyty betonowe pokryte cienkim asfaltem, rowery coraz częściej zakopywały się w piachu, były też drogi gruntowe z domieszką gruzu i luźnych kamieni. Rowery MTB Sławka i Mariusza ogarniały to jakoś, ja jadąc na pusto (miałem tylko torbę-nerkę) trekingiem na oponach 35 mm już mniej, zaś Robert na slickach cierpiał najbardziej. I to nie tylko z powodu opon.

Zupełnie zabawnie zrobiło się przed Bobrownikami, gdzie na szlaku pojawił się zamknięty szlaban przed mostkiem na rzece Mień. Szlaban, słaby mostek i pokrzywy na metr to czekało na nas na tym zapomnianym przez autorów WTR odcinku. Dobrze, że szlaban dało się ominąć, mostek przejść, a kwas mrówkowy z pokrzyw zapobiega podobno reumatyzmowi :-). Nie wszyscy użytkownicy WTR mogą być jednak tak pobłażliwi i tolerancyjni…

W Bobrownikach zatrzymaliśmy się przy ruinie zamku krzyżackiego z której rozciągała się ładna panorama na Wisłę. Duże wrażenie zrobiła na nas wizualizacja, jak zamek wyglądał przed wiekami otoczony wodami Wisły.
Potem została jeszcze sesja fotograficzna przy tablicy z nazwą miejscowości ,,Stary Bógpomóż’’. Nazwa ma związek z protestanckimi osadnikami z Holandii, zwanymi ,,olędrami’’, którzy gospodarowali też na ziemiach nad Wisłą przy jej ujściu – na Żuławach Wiślanych bardziej chyba są rozpoznawalni jako mennonici.

Niebawem po drugiej stronie Wisły zobaczyliśmy kominy włocławskiego Anwilu, ale zanim dotarliśmy do mostu na Wiśle w tym mieście jeszcze musieliśmy trochę powalczyć z piaskowcami na WTR. Bóg nam nie pomógł ;-)
Powoli zapadał już zmierzch tego jednego z najdłuższych dni w roku a do zobaczenia była jeszcze zapora na Wiśle i miejsce męczeńskiej śmierci x. Jerzego Popiełuszki. Wraz z Robertem widzieliśmy już te miejsca, ale dla Sławka i Mariusza to była nowość. Bulwarem wzdłuż Wisły a potem drogą dotarliśmy do celu, zrobiliśmy kilka fotek i ruszyliśmy na poszukiwania noclegu. Jazda nocą mijała się bowiem z celem, gdyż żadnej Wisły byśmy wtedy nie zobaczyli. Należy jednak stwierdzić, że nawigacja nocą na WTR jest możliwa, bo znaki (o ile stoją) są wykonane w standardzie drogowym i widać je w świetle lamp rowerowych.

Tak więc Robert poprowadził nas na kwaterę z której kiedyś korzystał i po zrobieniu zakupów udaliśmy się na zasłużony odpoczynek. Nie był on zbyt długi, bo pobudkę zaplanowałem na 3 rano, a start na 4. Mieliśmy więc na sen około 4 godzin. Wystarczyło :-)


56 dni do MRDP.


Kategoria WYCIECZKI >150


Dane wyjazdu:
21.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:42.00 km/h
Temperatura:20.0
Podjazdy: m
Rower:

To tu, to tam po Elblągu

Piątek, 23 czerwca 2017 · | Komentarze 0

57 dni do MRDP.

Na Dzień Ojca mój młody przyniósł ze szkoły świadectwo z czerwonym paskiem :-). To najlepszy prezent  jaki mógł sobie wymyślić! W nagrodę zaproponuję mu chyba wycieczkę rowerową ;-). 

Jeszcze trochę krótszą niż ta w linku :-))


Dane wyjazdu:
49.00 km 10.00 km teren
02:50 h 17.29 km/h:
Maks. pr.:44.00 km/h
Temperatura:23.0
Podjazdy: m
Rower:

NIEZNANE ŚCIEŻKI WYSOCZYZNY ELBLĄSKIEJ

Czwartek, 22 czerwca 2017 · | Komentarze 0

Trasa: ELBLĄG-Bażantarnia-Kamiennik Wielki-Kwietnik-Milejewo-Ogrodniki-Pagórki-Łęcze-ELBLĄG

MAPA

GALERIA (z opisem)




Źródło rzeki Baudy w Milejewie, które pominęliśmy w czasie majowej Miejskiej Wycieczki Rowerowej, skrót terenowy z Kwietnika do Milejewa i widok wiatraka w Pagórkach z nowej perspektywy skupiły moją uwagę podczas krótkiego wypadu na Wysoczyznę Elbląską. Nadleśnictwo też zadbało o ciekawostkę :-).
Z Wysoczyzną zaczyna się powoli robić to co z Żuławami - coraz trudniej wytyczyć trasę, aby nie jeździć w kółko tymi samymi drogami.
Jednak nie sądzę, aby Wysoczyzna kiedykolwiek mi się znudziła. 



58 dni do MRDP.

Kategoria WYCIECZKI <50


Dane wyjazdu:
44.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:55.00 km/h
Temperatura:21.0
Podjazdy: m
Rower:

To tu, to tam po Elblągu

Środa, 21 czerwca 2017 · | Komentarze 0

59 dni do MRDP.

Mieszkanie w bloku dostarcza czasami zupełnie niespodziewanych emocji :-)). Sąsiad lub sąsiadka postanowił otworzyć okno na klatce schodowej blokując w ten sposób wyjście z piwnicy. A akurat sobie tamtędy podążałem ... i miałem dodatkową przebieżkę przez piwnicę, bo szczelina w drzwiach okazała się za wąska aby podnieść okno. 

Myślenie ma przyszłość, to pewne. 



Dane wyjazdu:
58.00 km 1.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:20.0
Podjazdy: m
Rower:

To tu, to tam po Elblągu

Wtorek, 20 czerwca 2017 · | Komentarze 0

60 dni do MRDP.
W ostatni dzień wiosny pokręciłem trochę kilometrów z moim bratem Wojciechem na techniczej przy S22 z Gronowa Górnego. Lato zapowiada się ciekawie :-)