INFO

avatar Ten blog rowerowy prowadzi MARECKY z miasta Elbląg. Mam przejechane od 1995r. 284.763 kilometry, czyli właśnie po raz siódmy okrążyłem równik :-). Pomykam po drogach i dróżkach z prędkością 20.92 km/h i tak jest OK.
Więcej o mnie.

MOJA STRONA INTERNETOWA

marecki.home.pl

KATALOG ŻUŁAWSKICH DOMÓW PODCIENIOWYCH

DOMY PODCIENIOWE Z XVIII/XIX w.

MOJE GALERIE

FOTOSIK (do 30.04.2023)

DO MRDP 2025 ZOSTAŁO



baton rowerowy bikestats.pl 2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl 2009 button stats bikestats.pl 2008 button stats bikestats.pl

ARCHIWUM BLOGA

Wpisy archiwalne w kategorii

WYCIECZKI >150

Dystans całkowity:43144.00 km (w terenie 2964.00 km; 6.87%)
Czas w ruchu:1940:59
Średnia prędkość:22.23 km/h
Maksymalna prędkość:67.00 km/h
Suma podjazdów:175429 m
Maks. tętno maksymalne:182 (97 %)
Maks. tętno średnie:143 (75 %)
Suma kalorii:862144 kcal
Liczba aktywności:197
Średnio na aktywność:219.01 km i 9h 51m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
254.00 km 7.00 km teren
11:24 h 22.28 km/h:
Maks. pr.:47.00 km/h
Temperatura:6.0
Podjazdy:740 m
Rower:

SZYMANY AIRPORT

Sobota, 30 stycznia 2016 · | Komentarze 7

Trasa: ELBLĄG-Bogaczewo-Pasłęk-Morąg-Łukta-Podlejki-Olsztynek-Jedwabno-Wielbark-Szymany-Szczytno-Barczewo-Barczewko-Wadąg-OLSZTYN

GPS

BIKEMAP

FOTOGALERIA (z opisem)




Ruszyliśmy w trasę punktualnie o 22 i jeszcze w Elblągu na ul. Grunwaldzkiej zrobiło nam się ciepło dzięki kierowcy z Ostródy, który prawdopodobnie nie dostrzegł przejścia dla pieszych niedaleko ulicy Sadowej i z piskiem opon hamował przed wysepką zwężającą jednię, tuż za naszymi plecami.

Po tak dynamicznym początku dalsza jazda to coraz większy spokój na jezdni, aż w końcu wszyscy normalni kierowcy poszli spać i zostało tylko dwóch rowerzystów :-). Towarzyszyła nam ciepła noc z widocznym momentami księżycem i wiatrem z raczej sprzyjających kierunków.

Pierwszy postój zrobiliśmy przy morąskim ratuszu z armatami czy tam innymi bombardami, które udało się uwiecznić fotograficznie. Wkrótce minęliśmy Łuktę i znaną, dobrej jakości drogą dotarliśmy do skrzyżowania z DK 16 w Podlejkach. Tutaj asfalt zmienił swoje równe oblicze, ale jak się ma do dyspozycji całą szerokość drogi to nierówności nie są problemem.

Niebawem pojawił się uśpiony Olsztynek przez który przejechaliśmy bez zatrzymania się i zaczął się najfajniejszy odcinek do Jedwabna prowadzący DK 58. Dobry asfalt, kręta droga w lesie i zupełny brak samochodów – tak to można podróżować.

Kilka kilometrów przed Jedwabnem tą sielankę zakłóciły znaki zakazu B-9, które jednak zignorowaliśmy. Leśnej ścieżki rowerowej bowiem w planach nie było. W Jedwabnie rozglądałem się za otwartym sklepem całodobowym, ale bez rezultatu.

Za tą miejscowością nawierzchnia drogi uległa mocnemu pogorszeniu, liczne łaty na asfalcie utrudniały płynną jazdę. Trochę też pokropił deszcz, ale przy dodatniej temperaturze to nie był problem. Byliśmy już blisko lotniska w Szymanach, wystarczyło skręcić w las i dotrzeć w okolice starej wieży kontroli lotów. Było jednak zbyt wcześnie i jeszcze za ciemno, a nie chcieliśmy oglądać terminala tylko nocą.

Zdecydowałem się zatem jechać do Wielbarka i tam ruszyć DK 57 do Szyman. Powoli zaczynał się poranny szczyt komunikacyjny a my po dotarciu do Szyman skierowaliśmy się do sklepu na małe śniadanko. Sympatyczny właściciel przygotował Robertowi dwie kanapki, ja nie wpadłem na taki pomysł i zjadłem banalnego pączka z pepsi :-).

Po śniadaniu z nową mocą ruszyliśmy w kierunku portu lotniczego Olsztyn-Mazury bo taką dziwną nazwę ma ten obiekt. Człon Mazury jest jak najbardziej OK, ale Olsztyn? Chyba tylko dlatego, że to stolica województwa. Prowadzi do niego około dwukilometrowa, nowa droga wygodnie połączona z DK 57. Jest też asfaltowa ścieżka rowerowa i nowoczesne, niebywale jasne ledowe oświetlenie.

Przed terminalem widać peron kolejowy przystanku Szymany Lotnisko na który kursują pociągi z Olsztyna. Z peronu trzeba przejść się kilkadziesiąt metrów do wejścia, więc nie jest to tak elegancko zrobione jak na gdańskim Rębiechowie, gdzie schodami i windami trafiamy prosto z estakady do terminalu.

Na lotnisku byliśmy przed wschodem słońca, więc budynek był jeszcze podświetlony i prezentował się bardzo ładnie. Szkło z aluminium i elementy drewniane dopełniają się nawzajem. Świetne są naturalne kamienie w roli słupków uniemożliwiających nielegalne parkowanie. Z pewną taką nieśmiałością weszliśmy z rowerami do środka, ale nie było problemów z ochroną. Powitały nas za to trzy metalowe rzeźby żurawi. Postawiliśmy więc rowery pod oknami i ruszyliśmy zwiedzać.

Taras widokowy okazał się być w całości oszklony, co jest nieco rozczarowujące, bo utrudnia wykonanie zdjęć. Sprawdziliśmy, że kaplica jest otwarta i można też skorzystać ze sklepu – coś dla ducha i ciała :-). Na płycie lotniska stał samolot do Berlina, taki mały turbośmigłowy SAAB. Mieści on 33 pasażerów. Leci do Berlina około 90 minut, a kosztuje to różnie, ale średnio 150 zł jak powiedziała mi pani z obsługi. Frekwencja na poranny lot jakaś tam była, kilkanaście osób się pojawiło. To chyba znacznie więcej niż w Radomiu :-)

Nie czekaliśmy już do startu samolotu, po odpoczynku i zwiedzaniu ruszyliśmy do Szczytna. Zajrzeliśmy tam w okolice zamku i nad jezioro ,,podziwiając'' oryginalną inaczej wieżę ciśnień z budynkiem mieszkalnym. Jak twierdzi wujek Google swego czasu owa konstrukcja wygrała konkurs na najbrzydszą budowlę w kraju.

Po tym krótkim rekonesansie czas był najwyższy udać się do Olsztyna na PKP. Dla urozmaicenia nudów asfaltowej krajówki nr 53 w Jęczniku skręciłem w prawo na Barczewo. I tak przez dobre 30 km sobie jęczeliśmy na zmasakrowanych asfaltach i odcinku terenowym. Do plusów tego odcinka zaliczę obejrzenie galerii rzeźb sakralnych na świeżym powietrzu w Gąsiorowie, a minusem było to że Robert się do mnie nie odzywał, zły na jakość dróg po których go do tego Barczewa przeciągnąłem.

Za Barczewem lekkim łukiem przez Barczewko, Słupy i Wadąg dotarliśmy do Olsztyna, na ostatnich kilometrach poznając siłę przeciwnego wiatru. Jeszcze tylko ujęliśmy fotograficznie olsztyńskie tramwaje na ulicach i polskie ,,pendolino'' z Siedlec na torach. Nie mogłem też sobie też odmówić kultowej zapiekanki z pieczarkami – smaczna jak zawsze :-). A potem to już tylko do pociągu i do domku.

Dzięki Roberto za wspólne kręcenie.




Kategoria WYCIECZKI >150


Dane wyjazdu:
217.00 km 5.00 km teren
09:04 h 23.93 km/h:
Maks. pr.:47.00 km/h
Temperatura:-11.0
Podjazdy:640 m
Rower:

DOLINA CHARLOTTY

Piątek, 8 stycznia 2016 · | Komentarze 4

Trasa: ELBLĄG-Nowy Dwór Gdański-Gdańsk-Żukowo-Kartuzy-Sierakowice-Czarna Dąbrówka-Unichowo-Dębnica Kaszubska-Słupsk-Strzelinko-SŁUPSK

BIKEMAP

FOTOGALERIA (z opisem)




Założenie było proste - jak wieje ze wchodu jadę na zachód, a jak wieje z zachodu jadę na wschód. Zatem w kręgu zainteresowań pozostawała Dolina Charlotty koło Słupska albo piramida Fahrenheidów w mazurskiej Rapie. Obydwu obiektów jeszcze nie widziałem, więc w równej mierze byłem nimi zainteresowany. A że powiało ze wschodu … sorry Griszczuk :-).

Poza tym miał być konkretny mróz i brak śniegu, bo wziąłem trekinga na letnich oponach. Nie planowałem maratonu, bo taki w styczniu mam już za sobą, także dziki mróz i wiatr nie był już konieczny. To była jazda w takim stylu - zimowy light z wiatrem. Wcześniej obejrzałem sobie jeszcze kamery internetowe ze Szczecina na których widać było już opady śniegu, tak więc nie robiłem sobie za dużych nadziei na dojechanie do Słupska.

Na trasę poprowadzoną w maksymalnie uproszczony sposób DK 7 do Żukowa i dalej drogami wojewódzkimi do Słupska wyruszyłem o 22.30. Już przed Gdańskiem zobaczyłem pierwsze pługopiaskarki, które sypały mieszankę na kompletnie jeszcze suchy i czarny asfalt – zima drogowców nie zaskoczyła.

Podczas nocnych jazd siłą rzeczy trudno podziwiać urodę krajobrazu, więc skupiłem się na tym co podświetlone i przy drodze. Niezmiennie podoba mi się oświetlona rafineria w Gdańsku, która wygląda jak ogromna stacja kosmiczna. Dostrzegłem także nieznany mi kościół Matki Bożej Bolesnej oraz sfotografowałem kościół św. Franciszka wcześniej strasząc robotników nocnej zmiany przy stacji Gdańsk-Śródmieście bieganiem z aparatem aby zrobić panoramę Starego Miasta :-).

Wspinaczka na Kaszuby z wiatrem w plecy to fajna sprawa, tym bardziej jak droga jest pusta i gwiazdy świecą na niebie (przez chwilę zwątpiłem w śniegowe prognozy pogody). W drodze do Kartuz zatrzymałem się w Żukowie przy zespole poklasztornym norbertanek i wstąpiłem na Orlen po hot-doga. W Kartuzach obowiązkowy postój nastąpił przy byłym kościele zakonu kartuzów ze sławnym dachem w kształcie wieka trumny. W połączeniu z cmentarzem i ciemną nocą fotki wyszły klimatyczne ;-). Dostrzegłem też bardzo nowoczesną ,,choinkę’’ na której wypróbowałem różne ustawienia aparatu.

Za Kartuzami cierpiałem chwilę na zjeździe w Łapalicach (cały czas trzymało -11), ale potem już z każdym kilometrem zaczęło robić się cieplej. Wyprzedzając nieco chronologię podam, że w okolicach Słupska było już tylko -6 i zaczęło się luzowanie odzieży.
Kolejny postój na ciepłą herbatę i kawę (wszystko wiozłem w swoich termosach) zrobiłem w Sierakowicach i w Czarnej Dąbrówce, gdzie zmieniłem kierunek jazdy na południowy nie chcąc porannego szczytu wjazdowego do Słupska odbywać na DK6.

Niestety - po uchwyceniu ostatniego na trasie iluminowanego kościoła w Dębnicy Kaszubskiej – i tak trafiłem na totalne rozwolnienie blachosmrodów spieszących się nie wiadomo gdzie. W Słupsku bowiem wszystko grzecznie stało na światłach i skrzyżowaniach, a ja tranzytem ruszyłem w kierunku Ustki. Krajówka nr 21 ma na tym odcinku pobocze, tak więc jechało się dobrze. Skręciłem na Strzelinko, bo tam znajduje się tytułowa dolina. Skąd ta Charlotta w nazwie nie ustaliłem.

Szybko (3 km) dojechałem, znalazłem, pokręciłem się robiąc fotki to tu, to tam. Cały ten kompleks jest bardzo rozległy, mają tam sporo atrakcji a największe wrażenie robi amfiteatr na 10.000 osób. Już 5 sierpnia zagrają na nim Siostry Miłosierdzia (The Sisters of Mercy). Są chętni?

Kombinując, jak by tutaj wrócić do Słupska inną drogą znalazłem oznakowania szlaku R14 Ustka-Bytów, który w sam raz prowadził do miasta. I tak lasem, polem, płytami jumbo dotarłem w okolice sławnego słupskiego aquaparku, który o mały włos nie zatopił finansowo tego miasta. W drodze na dworzec zauważyłem kilka nowoczesnych rozwiązań pro rowerowych z zadaszonym parkingiem rowerowym na czele.

A że zupełnym przypadkiem pociąg przyjechał za 5 minut, zwiedzanie Słupska musiało poczekać. Zresztą za chwilę zaczął już sypać śnieg … Zdążyłem :-).


Kategoria WYCIECZKI >150


Dane wyjazdu:
183.00 km 70.00 km teren
09:24 h 19.47 km/h:
Maks. pr.:51.00 km/h
Temperatura:3.0
Podjazdy:1284 m

GreenVelo Elbląg-Pieniężno

Niedziela, 22 listopada 2015 · | Komentarze 13

Trasa:ELBLĄG-Jagodnik-Łęcze-Nadbrzeże-Suchacz-Kadyny-Tolkmicko-Chojnowo-Krzyżewo-Frombork-Różaniec-Nowa Pasłęka-Braniewo-Rogity-Świętochowo-Lipowina-Wysoka Braniewska-Pakosze-Kajnity-Pieniężno-Pakosze-Wilczęta-Młynary-Pomorska Wieś-ELBLĄG

GPS

BIKEMAP

FOTOGALERIA (z opisem)




Jedenastu bikerów (RobertDarekKrzysiekMariusz, Marcin, Artur, Sławek, Marian, Irek, Mirek) ruszyło bladym świtem na powstającą w bólach i z dużym opóźnieniem Wschodnią Trasę Rowerową GreenVelo. Wycieczka rozpoczęta na placu budowy MOR-a (Miejsca Odpoczynku Rowerzystów) w Elblągu przy ulicy Stawidłowej miała nam pokazać jak wygląda zaawansowanie prac na odcinku Elbląg-Pieniężno i ocenienie tego, co już powstało.

Kierując się oznakowaniem ruszyliśmy elbląskimi ulicami, ścieżkami i chodnikami w kierunku północnym do Bażantarni. Przy drugim MOR-ze (ul. Kościuszki-przy cmentarzu Agrykola) nastąpiła mała apokalipsa z dętkami, które były łaskawe się przebić prawie jednocześnie u Sławka i u mnie.

Szybka wymiana lub klejenie dętek załatwiły sprawę, ale po godzinie jazdy mieliśmy zrobione 7 km :-). Po dotarciu do lasu mieliśmy okazję zobaczyć jak sprawuje się geokrata po opadach deszczu i dla porównania mieliśmy też odcinek jeszcze nie utwardzony tym wynalazkiem. Na geokracie nie było błota, ale powstające na niej koleiny też nie ułatwiały sprawnej jazdy. Podobno ma być na to jeszcze wysypany szuter, więc z ostatecznymi ocenami trzeba się wstrzymać.

Po dotarciu do Elbląga-Dąbrowy świadomie pominąłem jazdę zgodnie z przebiegiem szlaku, bo tydzień wcześniej sprawdziłem już, że brakuje mostka nad potokiem na czerwonym szlaku ,,kopernikowskim'' i błoto tam jest po kolana. Po tygodniu opadów mogło być tylko jeszcze większe.

Tak więc asfaltem dotarliśmy do Jagodnika i odpoczęliśmy na w pełni zrobionym MOR-ze, zlokalizowany w centrum wsi. Stoi sobie ładny już od maja i cieszy oczy. Dalsza droga zgodnie z oznakowaniem wiodła w okolice Jeleniej Doliny dobrze nam znanymi leśnymi asfaltami i tak sobie dojechaliśmy z powrotem do Elbląga na ulicę Fromborską.

Pobyt w granicach administracyjnych miasta trwał krótko i już mijaliśmy Łęcze. Dynamiczny zjazd do Nadbrzeża nie przeszkodził w zauważeniu, że na dwóch skrzyżowaniach brakuje oznakowania kierunkowego (strzałek). My wiedzieliśmy jak jechać, ale osoba spoza regionu może co nieco ominąć. Na przykład może ominąć MOR, który buduje się w Suchaczu obok świetlicy wiejskiej i już sobie nie odpocznie ;-). My się na chwilę zatrzymaliśmy przy sklepie, uzupełniliśmy zapasy i dalej w drogę.

Niebawem zjechaliśmy z asfaltu i po płytach ruszyliśmy po wale przeciwpowodziowym Zalewu Wiślanego. Wakacyjną porą będzie to fajny odcinek i widokowo, i rekreacyjnie (plaża). Płynną jazdę zakłóciła nam rzeczka Olszanka, nad którą dopiero powstanie mostek. Spowodowało to, że Darecki i Marian pojechali ku plaży Srebrna Riwiera trochę na około, a ja drugą stroną wału wróciłem na szlak po drugiej stronę Olszanki.

Za kadyńską plażą Srebrna Riwiera droga dalej wiodła wzdłuż Zalewu Wiślanego, co skutkuje tym,  że szlak GreenVelo zupełnie mija cesarskie Kadyny. To niewybaczalny błąd tego projektu, ale łatwy do nadrobienia samodzielnie - trzeba skręcić ze szlaku w prawo i po około 1 km ląduje się pośród zabytkowej zabudowy uroczych Kadyn i 700 letniego dębu. Jest to pozycja obowiązkowa w naszym regionie.

Przed Tolkmickiem jeszcze starą kładką przekroczyliśmy potok Grabianka (też buduje się stosowny mostek rowerowy) i wjechaliśmy do miasta. Nie zatrzymując się znowu zbliżyliśmy się do Zalewu Wiślanego i zaczęliśmy drugą wspinaczkę na Wysoczyznę Elbląską w kierunku wsi Chojnowo (pierwsza była w Bażantarni, jakby ktoś nie wiedział).

Szybko znaleźliśmy się na placu budowy GreenVelo i to pracującym placu budowy (niedziela!). Lekko nie było - droga gruntowa była rozjeżdżona przez duże samochody i sprzęt - było pchanie. Do pozytywów zaliczę likwidację drogi brukowej na podjeździe pod leśniczówkę Nowy Wiek i powstający MOR na rozwidleniu dróg leśnych za leśniczówką. Cieszy też odnowienie oznakowania niebieskiego szlaku rowerowego PKWE.

Dalsza wspinaczka była urozmaicona większym i mniejszym błotkiem, wystającą geokratą, koleinami i piachem. Mało to wszystko wygląda sakwiarsko ;-). W Chojnowie stoi drogowskaz informujący, że do Fromborka jest 7 km – licznik wskazał mi w mieście Kopernika 10 (jeszcze bez błądzenia).

W Chojnowie czekał na nas Paweł, który towarzyszył nam za Braniewo. Za Chojnowem byłem ciekawy jak rozwiązano kwestię bardzo gruntowej drogi leśnej, która ma duże nachylenie i w porze deszczowej zarówno wjazd pod górę jak i zjazd sprawiał trudności (błoto, piach, koleiny, woda). Spotkaliśmy tam geokratę i duże ilości szutru, który powinien poradzić sobie i z opadami i z ewentualnym ruchem pojazdów.

Przed skrzyżowaniem z DW 504 szlak skręcił w lewo na wykonany zupełnie nowy odcinek i trawersując wzniesienie dotarliśmy bezpośrednio na skrzyżowanie drogi prowadzącej do Krzyżewa. W ten sposób powstała mijanka DW 504 co oceniam bardzo dobrze, bo w tygodniu jest to ruchliwa droga i nie ma potrzeby aby turyści się po niej kręcili.

Po przekroczeniu drogi i dotarciu do wsi Krzyżewo wjechaliśmy na nową drogę szutrową, gdzie żadna geokrata nie utrudniała nam jazdy. Co najwyżej szuter mógłby być miejscami nieco drobniejszy, bo koła się ślizgały. Ta nawierzchnia zakończyła się za Nowinami i do Fromborka, mijając powiększony w ostatnim czasie park astronomiczny, wjechaliśmy dobrze znanym asfaltem.

Zabytkowe wzgórze katedralne tym razem zupełnie ominęliśmy i jadąc trochę na pamięć i trochę ,,na czuja'' (we Fromborku jeszcze brak oznakowania) dotarliśmy pod najstarszą w Polsce Wieżę Wodną i oczyszczony oraz zrewitalizowany w tym roku Kanał Kopernika. Zajrzeliśmy też na nowy rynek z fontanną posadzkową oraz ławeczką z Mikołajem Kopernikiem.

Z Fromborka wyprowadził nas nowiutki asfalt GreenVelo i tym większe wrażenie zrobiło na nas to co czekało za nim. Znowu znaleźliśmy się na pracującym placu budowy i to sprawiającym wrażenie że robotnicy pojawili się dzień wcześniej. Wąska droga pomiędzy trzcinami była jednym, głębokim błotem w którym zakopała się wywrotka (pchać nie pomagaliśmy), a my to boczkiem, to środkiem jakoś dotarliśmy w pobliże tego cuda za 5 mln PLN.

Mostek nad Baudą to jakiś niebywały hit technologiczny, który chwilowo nie ma połączenia ze szlakiem od strony Fromborka. Niech i tak będzie - ja się cieszę, że z Fromborka nie trzeba już pokonywać forsownego podjazdu na DW 504 i w ogóle jest krócej. A przyjemniej, bezpiecznej, ciszej i ładniej będzie za chwilę – na wiosnę.
Za rzeką widać już konstrukcję wiaty kolejnego MOR-a, a dalej do Nowej Pasłęki dobrze znane płyty położone na wale Zalewu Wiślanego. Oznakowanie jeszcze nie istnieje.

Znaki szlaku GreenVelo pojawiły się w Braniewie, gdzie szlak z drogi asfaltowej od Nowej Pasłęki skręcił na stary ciąg pieszo-rowerowy z polbruku wzdłuż rzeki Pasłęki. Nim dotarliśmy do centrum miasta, oznakowanie poprowadziło nas jak za rękę przez fosę miejską koło amfiteatru, zoo i bazyliki Św. Katarzyny. Dotarliśmy do braniewskiego MOR-a umieszczonego nad rzeką Pasłęką obok elektrowni wodnej. Po przerwie ruszyliśmy dalej, podziwiając rowerową drogę z asfaltu i znajdując się po chwili … obok dopiero co opuszczonego MOR-a. I tak to moi koledzy zrobili nawigacyjnego babola :-).

Przejąłem stery nawigacji i po chwili opuściliśmy Braniewo kierując się oznakowaniem na Rogity. Przez Rogity dotarliśmy do Świętochowa i dalej do DW 507 Braniewo-Pieniężno. Oznakowania szlaku nie było, mapa pokazywała żeby jechać prosto, a na wprost był nasyp kolejowy :-). Wybrałem wariant w lewo, co okazało się błędnym wyborem. Jadąc poza szlakiem DW 507 dotarliśmy do Piotrowca, gdzie skręciliśmy w kierunku Wysokiej Braniewskiej aby tam ponownie znaleźć się na trasie GV. Pominięty odcinek Szyleny-Wysoka Braniewska do obejrzenia TUTAJ.

Oznakowanie doprowadziło nas do Pakoszy (wydzielona droga rowerowa na odcinku może z 200 metrów) i dalej, już bez znaków, do Brzostek i Kajnit, gdzie w zapadających ciemnościach zdołałem jeszcze zobaczyć powstający MOR. Stąd, mijając sławne Seminarium Księży Werbistów, wjechaliśmy do Pieniężna. Nasza jazda po szlaku i obok szlaku GV dobiegła końca.

W okolicach kościoła znaleźliśmy otwartą restaurację, gdzie zrobiliśmy sobie długą przerwę obiadową. W międzyczasie pogoda znacznie się pogorszyła i zaczął padać deszcz. Od Elbląga dzieliło nas 58 km, których nikt za nas nie chciał zrobić.

Na trasie niebawem deszcz połączył się ze śniegiem i w takich to pięknych okolicznościach przyrody kręciliśmy korbami w kierunku Elbląga. W Wilczętach grupa się rozbiła na dwie części – ja wraz z Robertem i Marcinem (szacun za niepoddanie się warunkom pogodowym) ruszyliśmy z przodu, a reszta grupy skutecznie reanimowała pękniętą oponę Mariusza.

W Elblągu nie byłem pewien, czy moje palce u dłoni jeszcze istnieją, ale ciepła wanna uświadomiła mi, że jest OK :-).

Dziękuję Panowie za wspólne kręcenie i ciekawe dyskusje. Co z GreenVelo zostanie po zimie czas pokaże.








Dane wyjazdu:
222.00 km 3.00 km teren
09:02 h 24.58 km/h:
Maks. pr.:46.00 km/h
Temperatura:10.0
Podjazdy:1345 m

WERSALSKI KAMIEŃ GRANICZNY

Sobota, 24 października 2015 · | Komentarze 5

Trasa: ELBLĄG-Krzewsk-Świety Gaj-Dzierzgoń-Mikołajki Pomorskie-Prabuty-Licze-Kwidzyn-Sadlinki-Gardeja-Budy-Zwierzyniec-Czarne Małe-Czarne Dolne-Rozajny Małe-Jaromierz-Trumiejki-Prabuty-Mikołajki Pomorskie-Dzierzgoń-Święty Gaj-Brudzędy-Markusy-Jezioro-Karczowiska Górne-ELBLĄG

BIKEMAP

GPS

Kolejna z nocnych jazd prowadziła do Kwidzyna w celu odwiedzenia bliskich mojemu sercu miejsc wiecznego spoczynku najbliższych. Na trasie towarzyszył mi tradycyjnie Robert, któremu to niniejszym dziękuję za wspólne kręcenie.
Korzystając z przebywania w Kwidzynie i będąc zainspirowanym wpisem Pawła przegoniłem go jeszcze do nieodległej Leśniczówki Zwierzyniec w celu obejrzenia unikatowego kamienia granicznego. Unikatowego, bo zawierającego napis Versailles. Więcej dla zainteresowanych tematem jest  TUTAJ.

Dzięki uprzejmości leśniczego nie mieliśmy z tym problemu,  a sesja zdjęciowa przebiegła szybko i sprawnie. Jeszcze szybciej przebiegał  powrót do Elbląga, bo nasi synowie postanowili podnieść nam tętno telefonami i SMS-ami . (spójrzcie na średnią z 222 km zrobioną na oponach 2,2). 

Na regenerację i kompleksową odnowę biologiczną wybrałem jacuzzi w CRW Dolinka i to była bardzo dobra decyzja. Czuję że żyję, bo były z tym problemy :-)).

PS. Kończąc picie trzeciego litra płynów dostrzegłem, że Robert wyjął pełny bidon i wziął łyka :-)))

Smerfetka agituje podczas ciszy wyborczej © MARECKI

Rondo w Prabutach © MARECKI

Robert podrywa skrzypaczkę © MARECKI

Sąd w Kwidzynie po remoncie © MARECKI

Pana z gitarą nikt nie podrywał ;-) © MARECKI

Główny kamień graniczny © MARECKI

Główny kamień graniczny © MARECKI

Główny kamień graniczny © MARECKI

Główny kamień graniczny © MARECKI

Główny kamień graniczny © MARECKI
Polska złota jesień w lasach kwidzyńskich © MARECKI

Jezioro Dzierzgoń © MARECKI

Przydrożny bufet niskiej jakości :-) © MARECKI

Jajka nam nie smakowały :-) © MARECKI



Kategoria WYCIECZKI >150


Dane wyjazdu:
184.00 km 0.00 km teren
08:35 h 21.44 km/h:
Maks. pr.:46.00 km/h
Temperatura:9.0
Podjazdy:1267 m

ILUMINOWANA WARMIA

Sobota, 17 października 2015 · | Komentarze 3

Trasa:ELBLĄG-Łęcze-Ogrodniki-Milejewo-Nowe Monasterzysko-Młynary-Gładysze-Bażyny-Orneta-Pieniężno-Piotrowiec-Wysoka Braniewska-Płoskinia-Chruściel-Rucianka-Majewo-Milejewo-Łęcze-Nadbrzeże-Kamionek Wielki-Nadbrzeże-Kamionek Wielki-Jagodno-ELBLĄG

GPS

BIKEMAP


Sezon cyklu jazd ,,Po co spać, jak można jechać'' rozpoczęty! Wraz z Robertem ruszyliśmy na pogrążoną w mrokach ciemności Warmię, aby wyłuskać z nich kilka iluminowanych obiektów. Ciepła i sucha noc sprzyjała jeździe a szerokie opony naszych rowerów hałasując na asfalcie nie pozwalały zasnąć. 

Na trasie wycieczki spotkaliśmy przede wszystkim podświetlone kościoły a sami sobie oświetliliśmy pomnik pewnego kontrowersyjnego generała, który niebawem zniknie z Pieniężna. Znaleźliśmy też w Ornecie ciekawą kotwicę - made in Elbląg :-). Wschód słońca zastał nas nad Jeziorem Pierzchalskim, gdzie o tej porze miałem okazję być po raz pierwszy. 

Na zakończenie jazdy odwiedziliśmy bikerów z Tczewa i Elbląga, którzy zaczynali swoją wycieczkę do Fromborka pod przewodnictwem Artura. Wesołą ekipę pożegnaliśmy przed zjazdem do Nadbrzeża, bo śniadanie to w pewnych okolicznościach przyrody rzecz bezcenna i konieczna :-). 

Dzięki Roberto za wspólne kręcenie. 

Bażyny © MARECKI
Bażyny © MARECKI
Orneta-urząd miasta © MARECKI

Orneta-urząd miasta © MARECKI

Orneta-urząd miasta © MARECKI

Orneta-kotwica © MARECKI

Orneta-kotwica z Zamechu © MARECKI
Henrykowo © MARECKI

Pieniężno © MARECKI

Pieniężno © MARECKI

Pieniężno © MARECKI

Pomnik generała Czerniachowskiego © MARECKI

Pomnik generała Czerniachowskiego © MARECKI

Trwają właśnie prace rozbiórkowe © MARECKI
Tolkowiec © MARECKI

Wschód słońca nad Jeziorem Pierzchalskim © MARECKI

Ekipa jedzie do Fromborka © MARECKI

Ekipa jedzie do Fromborka © MARECKI

Ekipa jedzie do Fromborka © MARECKI

Ekipa jedzie do Fromborka © MARECKI

Ekipa jedzie do Fromborka © MARECKI
Ekipa jedzie do Fromborka i odwiedza Ptasi Raj nad Elbląg Bay :-) © MARECKI

Ekipa jedzie do Fromborka © MARECKI
Ekipa jedzie do Fromborka i odwiedza Ptasi Raj nad Elbląg Bay :-) © MARECKI

Czatownia nad Elbląg Bay © MARECKI

Kategoria WYCIECZKI >150


Dane wyjazdu:
295.00 km 40.00 km teren
14:00 h 21.07 km/h:
Maks. pr.:42.00 km/h
Temperatura:15.0
Podjazdy:1577 m

MPR szlaku GreenVelo

Sobota, 19 września 2015 · | Komentarze 2

Trasa: GRAJEWO-Rajgród-Woźnawieś-Kopytkowo-Jaminy-Sztabin-Dąbrowa Białostocka-Suchowola-Sokółka-Bohoniki-Krynki-Kruszyniany-Waliły Stacja-BIAŁYSTOK

GPS

BIKEMAP

FOTOGALERIA (z opisem)


Odwiedziłem Miejsca Przyjazne Rowerzystom (MPR) na Podlasiu. Byłem na terenie Biebrzańskiego Parku Narodowego w Rajgrodzie, Woźnejwsi, Kopytkowie, Jaminach i Sztabinie. Ich pełna lista niebawem na Greenvelo.pl.

W oczekiwaniu na powrotny pociąg z Białegostoku pokręciłem się nocą po uśpionym, ale ładnie iluminowanym Podlasiu czekając aż wschód słońca pokaże mi tatarskie atrakcje regionu, czyli meczety w Bohonikach i Kruszynianach. (Pouczające miejsca w kontekście uchodźców innych wyznań). Dopełnieniem kresowej jazdy był terenowy odcinek 15 km mocno zapiaszczonego szlaku Tatarskiego Małego po Puszczy Knyszyńskiej po którym śniadanie w Waliły Stacja smakowało wybornie :-).



Meczet w Kruszynianach.










Dane wyjazdu:
300.00 km 20.00 km teren
14:20 h 20.93 km/h:
Maks. pr.:46.00 km/h
Temperatura:15.0
Podjazdy:1399 m

MPR szlaku GreenVelo

Sobota, 12 września 2015 · | Komentarze 3

Trasa:MOŃKI-Sobieski-Downary-Osowiec Twierdza-Szafranki-Goniądz-Dawidowizna-Wroceń-Dolistowo Nowe-Dolistowo Stare-Jasionowo-Kopiec-Tajno Stare-Rajgród-Tama-Wiśniowo Ełckie-Regielnica-Ełk-Straduny-Piaski-Świętajno-Dunajek-Mazury-Leśny Zakątek-Boćwinka-Banie Mazurskie-Budry-Węgorzewo-Srokowo-Barciany-Drogosze-KORSZE

GPS

BIKEMAP

FOTOGALERIA (z opisem)



Odwiedziłem Miejsca Przyjazne Rowerzystom (MPR)  na Podlasiu. Byłem na terenie Biebrzańskiego Parku Narodowego w Osowcu-Twierdzy, Szafrankach, Goniądzu, Dawidowiźnie i Wroceniu.  Ich pełna lista niebawem na Greenvelo.pl

Droga powrotna była trudna i skomplikowana za sprawą PKP bo przecież nie  miało sensu siedzenie w nocy na dworcu kolejowym. Ale że jechałem góralem na oponach MTB  to nie było dla mnie złych dróg czy nierównych nawierzchni :-).



Meandrująca Biebrza.


Dane wyjazdu:
166.00 km 3.00 km teren
06:21 h 26.14 km/h:
Maks. pr.:43.00 km/h
Temperatura:18.0
Podjazdy:529 m

KOCIEWIE PÓŁNOCNE

Sobota, 5 września 2015 · | Komentarze 2

Trasa: ELBLĄG-Kazimierzowo-Bielnik II-Kępki-Jazowa-Wierciny-Lubstowo-Świerki-Nowy Staw-Lichnowy-Tczew-Turze-Godziszewo-Gołębiewo Wielkie-Sobowidz-Pszczółki-Pruszcz Gdański-Trutnowy-Leszkowy-Kiezmark-Stare Babki-Nowy Dwór Gdański-Kmiecin-Solnica-Jazowa-Janowo-ELBLĄG

BIKEMAP

GPS


Elbląska ekipa wybrała się do Tczewa gdzie pod lokalnym Intermarche  Nefre zarządziła zbiórkę chętnych do zwiedzania browaru w Kościerzynie. 

Mariusz, Sławek i Marian © MARECKI

Podczas jazdy po Żuławach dało się zauważyć i poczuć, że nowe wiatraki nie bez powodu wyrastają z ziemi jak grzyby po deszczu, a most drogowy na Wiśle w Lisewie jeszcze jest dla nas otwarty.

Staje nowy wiatrak na Żuławach © MARECKI

Most na Wiśle jeszcze otwarty © MARECKI

Na miejsce zbiórki dotarliśmy kilka minut przed wyznaczoną godziną, bo jak się zamula w nowostawskiej cukierni to tak to potem wygląda, nie Mario :-). 

W Tczewie-organizatorka wyjazdu Nefre (Asia) © MARECKI
W Tczewie © MARECKI

W Tczewie © MARECKI

Liczna ekipa ruszyła na trasę, a ja mogłem im tylko towarzyszyć do Godziszewa, gdzie to wykonałem zwrot do Elbląga. Nową dla mnie trasą przez Sobowidz dotarłem do Pszczółek, oglądając po drodze lokalny kościół. 

Sobowidz-neogotycki kościół z XVIII wieku pw. Przemienienia Pańskiego © MARECKI

Pomimo młodego wieku jest już zabytkiem © MARECKI

A potem to już była jazda bez trzymanki z porywistym wiatrem, który na DK 7 bardzo starał się abym jechał środkiem jezdni.  Parę rzeczy udało się jednak po drodze zobaczyć.

Trąbki Wielkie i Helsinki. Dla drogowskazu nie ma rzeczy niemożliwych :-)) © MARECKI

Ładny wyjazd z Pruszcza Gdańskiego, ale słupki w ddr psują dobre wrażenie © MARECKI

Pruszcz Gdański-to chyba ze skansenu w Mokrym Dworze :-) © MARECKI

Dziękuję za wspólne kręcenie, żałuję że zwiedzanie browaru nie było mi dane. Pozdrawiam :-).



Kategoria WYCIECZKI >150


Dane wyjazdu:
285.00 km 10.00 km teren
13:31 h 21.09 km/h:
Maks. pr.:47.00 km/h
Temperatura:25.0
Podjazdy:614 m

HEL

Sobota, 15 sierpnia 2015 · | Komentarze 0

Trasa: ELBLĄG-Marzęcino-Tujsk-Szkarpawa-Drewnica-Kiezmark-Błotnik-Sobieszewo-Gdańsk-Sopot-Gdynia-Rewa-Mrzezino-Żelistrzewo-Puck-Władysławowo-Jastarnia-Hel-Jurata-Chałupy-Władysławowo-Swarzewo-Puck-Żelistrzewo-Mrzezino-Rumia-GDYNIA CHYLONIA

FOTOGALERIA (z opisem)



Nocna jazda na Półwysep Helski zaczęła się w piątek wieczorem od spotkania elbląskich bikerów pod pomnikiem Piekarczyka. Pretekstem do spotkania był stutysięczny kilometr szosowego Gianta TCR Roberta Woźniaka. Każdy pretekst jest dobry do spotkania się :-). Zwartą grupą dotarliśmy do Marzęcina, gdzie właściciel roweru wyjął szampana i sprawnie go otworzył. Setka została w ten sposób uczczona.
Etap helski wyjazdu interesował już tylko KrzyśkaMariusza i mnie toteż popędzani dobrze wiejącym wiatrem ruszyliśmy na zachód. W trakcie jazdy zmianie uległa koncepcja przepłynięcia Wisły za 5 zł promem w Mikoszewie i wygrała opcja darmowego mostu w Kiezmarku. Za mostem skręciliśmy na Błotnik i koło mariny na Martwej Wiśle pomknęliśmy na śluzę w Przegalinie. Tam krótka sesja foto i dołem Wyspy Sobieszewskiej dotarliśmy do Sobieszewa, gdzie właśnie kończono spinać most pontonowy.

Za nim skręciliśmy w kierunku gdańskiej rafinerii, której nocny wygląd zawsze mnie fascynuje i przypomina bazę kosmiczną. Fotki były oczywiście obowiązkowe:-). Potem już tradycyjnie gdańskie Stare Miasto z tłumami, nadmorska droga rowerowa bez tłumów, okolice molo w Sopocie i nadmorska promenada w Gdyni.

Od Gdyni poruszaliśmy się niebieskim szlakiem rowerowym do Władysławowa, a w zasadzie to chłopaki jechali na pamięć :-). Poruszając się na Cube z szosowymi oponami i bagażnikiem Piknik z trudem radziłem sobie z urozmaiconą szutrowo-płytowo-korzeniowo nawierzchnią, ale starałem się nie zamulać. Jadąc miesiąc temu przez Rzucewo teraz jednak zrezygnowałem z typowo terenowego odcinka Rzucewo-Puck i do miasta zaślubin Polski z morzem w 1920 roku dotarłem asfaltem z Mrzezina przez Żelistrzewo.

Poczekałem na chłopaków przy początku polbrukowej ścieżki rowerowej i ruszyliśmy dalej. Od Władysławowa ścieżka rowerowa jest raz chodnikiem, raz drogą rowerową co powoduje chaos. Tak czy owak poruszały się po niej napromilowane grupy ludzi i szybko wraz z Mariuszem zrezygnowaliśmy z kopania się z koniem. Tym bardziej że szosa była pusta. Na ścieżce został Krzysiek i przypłacił to bolesną glebą po zahaczeniu kierownicą o pasek damskiej torebki. Na szczęcie pozbierał się szybko i już z drogi rowerowej nie korzystał.

Wschód słońca nastąpił o godzinie 5.17 i przywitaliśmy go na plaży w Juracie (w zeszłych latach chłopaki witali go w Chałupach i Jastarni więc postęp jest), przy Hotelu Bryza. Słońce wyszło pięknie, czego fotki oczywiście nie oddają. W przyszłym roku dotrzemy ze wschodem na sam Hel :-).
Powolny objazd Helu trwał dobrze ponad godzinę, Mariusz wskoczył do morza tak jak go Pan Bóg stworzył. Mnie się nie chciało, a Krzyśka bolał obojczyk więc popatrzeliśmy sobie na Mariusza ;-). Na Helu dużo się zmieniło od czasu mojej ostatniej wizyty w 2007 roku. Na plus oczywiście.

O godzinie 7 rozpoczęliśmy drogę powrotną do domu. Ja zakładałem powrót PKP z Gdyni, chłopaki coś mówili o powrocie przez Karwię i Łebę. Śniadanie zjedliśmy przy cukierni w Juracie w towarzystwie głodnych os. Zajrzeliśmy na molo w Jastarni, do portu rybackiego w Kużnicy i obserwując wlewający się na Półwysep Helski sznur blachosmrodów z ulgą zjechaliśmy we Władysławowie na ścieżkę rowerową.

Na niej też już nie było pusto, ale tłum rowerzystów jest jakże odmienny od sznuru samochodów. W Pucku pożegnałem się z towarzyszami podróży i samotnie ruszyłem do Gdyni. Zdążyłem na klimatyzowany skład z Gdyni Chyloni do Malborka, gdzie godzinną przerwę wykorzystałem na powolny objazd miasta i chłodzenie się lodami bo upał w międzyczasie zrobił się standardowy.

Tym wyjazdem sprawdziłem po raz ostatni konfigurację roweru przed przyszłotygodniowym maratonem w polskich górach, dotarłem nowy napęd ( wymienione dwie koronki, łańcuch, kaseta, suport, kółka przerzutki). Wygląda i chodzi to wszystko bardzo dobrze, otwartą kwestia pozostaje pogoda podczas Góry MRDP. Ale jej nie da się ustawić w serwisie rowerowym :-).

Dzięki Panowie za wspólną jazdę i mile spędzony czas.







Dane wyjazdu:
306.00 km 15.00 km teren
13:19 h 22.98 km/h:
Maks. pr.:48.00 km/h
Temperatura:25.0
Podjazdy:680 m
Rower:

OSKOWO-KASZUBSKI KOŃ TROJAŃSKI

Czwartek, 16 lipca 2015 · | Komentarze 1


Trasa: GDYNIA CHYLONIA-Rumia-Rzucewo-Puck-Swarzewo-Krokowa-Piaśnica-Kostkowo-Łęczyce-Lębork-Oskowo-Gowidlino-Stężyca-Kościerzyna-Będomin-Skarszewy-Tczew-Nowy Staw-Jazowa-ELBLĄG

GPS

BIKEMAP

FOTOGALERIA



Nadrabiając zaległości w kaszubskich miejscówkach skorzystałem z pomocy PKP, tak aby nie tracić czasu na Żuławy i Trójmiasto. Pierwszą ciekawostką na trasie była Rumia ze swoją Stacją Kultura, czyli unikatowym zlokalizowaniem biblioteki w budynku dworca kolejowego. Wczesna pora moich odwiedzin uniemożliwiła wejście do środka, ale i przez szybę coś zobaczyłem. 



Dalsza droga prowadziła przez Rzucewo gdzie natknąłem się na Osadę Łowców Fok i jak widać żarty się skończyły. Na szczęście foki a nawet morsa nie przypominam, to i po chwilowej niewoli łowcy mnie wypuścili :-). 



Za Rzucewem przejechałem malowniczym wybrzeżem Zatoki Puckiej przez Puck, gdzie bardzo dużo się zmieniło od mojego ostatniego pobytu i dotarłem do Swarzewa, gdzie znajduje się Sanktuarium Maryjne. Przyjrzałem mu się z bliska i w drodze do Krokowej skorzystałem z drogi rowerowej stworzonej na dawnym torowisku kolejowym. Wygodny, asfaltowy  i dobrze przygotowany trakt ma długość 17 km i nie składa się z samych długich prostych, czego można byłoby się spodziewać po linii kolejowej. 



W Krokowej wjechałem na drogę w kierunku Wejherowa, którą dotarłem do Lasów Piaśnickich. Przygnębiające miejsce ...



 Z Piaśnicy obrałem zdecydowanie zachodni kierunek jazdy, pojawiły się drogi terenowe na których dwa razy dokumentnie  się zakopałem. Wiatr w twarz też nie sprzyjał dynamicznej jeździe, ale w końcu dotarłem do Lęborka nie wjeżdżając na DK 6. Za Lęborkiem zaczęły się większe górki, prawdziwe Kaszuby. 

Niebawem byłem w Oskowie , gdzie na wjeździe do wsi  jest zbudowana cała faktoria z czasów rzymskich z tytułowym koniem na czele. Z uwagi na dzień roboczy byłem tam zupełnie sam, co umożliwiło spokojne zwiedzanie  i zrobienie kilku fotek. Wstęp  jest płatny, szczegóły w fotogalerii. Obecnie gastronomii na terenie faktorii nie ma, ale ma się pojawić niebawem.  Widok z konia trojańskiego jest ładny, ale Wierzyca to to nie jest :-). Właściciel zaprasza na 23 sierpnia, kiedy to odbędzie się Festyn Rzymski z wieloma atrakcjami.



Z Oskowa zacząłem drogę powrotną do Elbląga. Wykorzystując wiatr teraz wiejący w plecy zatrzymałem się tylko na obiad w Stężycy, lekko przyhamowałem w zakorkowanej Kościerzynie i odwiedziłem ostatnią atrakcję na trasie, czyli Muzeum Hymnu Narodowego w Będominie.  Muzeum było już zamknięte, ale kilka fotek udało się zrobić. Ciekawą instalacją jest pomnik orła ze skrzydłami wykonanymi z z kos. 



Z Będomina zjechałem przez Skarszewy i Tczew na Żuławy i równo z zapadającym zmrokiem wjechałem wyremontowanym wiaduktem do Elbląga. 

Kategoria WYCIECZKI >150