INFO

avatar Ten blog rowerowy prowadzi MARECKY z miasta Elbląg. Mam przejechane od 1995r. 284.763 kilometry, czyli właśnie po raz siódmy okrążyłem równik :-). Pomykam po drogach i dróżkach z prędkością 20.91 km/h i tak jest OK.
Więcej o mnie.

MOJA STRONA INTERNETOWA

marecki.home.pl

KATALOG ŻUŁAWSKICH DOMÓW PODCIENIOWYCH

DOMY PODCIENIOWE Z XVIII/XIX w.

MOJE GALERIE

FOTOSIK (do 30.04.2023)

DO MRDP 2025 ZOSTAŁO



baton rowerowy bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl 2009 button stats bikestats.pl 2008 button stats bikestats.pl

ARCHIWUM BLOGA

Wpisy archiwalne w kategorii

WYCIECZKI >150

Dystans całkowity:42095.00 km (w terenie 2844.00 km; 6.76%)
Czas w ruchu:1892:19
Średnia prędkość:22.25 km/h
Maksymalna prędkość:67.00 km/h
Suma podjazdów:170027 m
Maks. tętno maksymalne:182 (97 %)
Maks. tętno średnie:143 (75 %)
Suma kalorii:845633 kcal
Liczba aktywności:192
Średnio na aktywność:219.24 km i 9h 51m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
160.00 km 75.00 km teren
09:29 h 16.87 km/h:
Maks. pr.:48.00 km/h
Temperatura:7.0
Podjazdy:1648 m

SZLAK SKARSZEWSKI

Niedziela, 26 października 2014 · | Komentarze 1

Trasa: SOPOT-Gdańsk-Otomin-Kolbudy-Szklana Huta-Drzewina-Skarszewy-Godziszewo-Tczew-Nowy Staw-Lubstowo-Jazowa-Kazimierzowo-ELBLĄG

FOTOGALERIA

Szóstka, przepraszam siódemka, bikerów pojawiła się na peronie dworca PKP w Elblągu. Był Kristofer, Sławek, MarekB oraz Marcin i Paweł, których widziałem po raz pierwszy. Do pociągu jadącego w kierunku Sopotu wsiadła jednak szóstka, bo Robert z rowerem szosowym nie bardzo komponował się do jazdy Szlakiem Skarszewskim ;-).



Wspomniany szlak zaczyna się/kończy w Sopocie i prowadzi przez malownicze i piękne tereny Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego, Kaszub i Kociewia. Po drodze dosiadła się do naszej ekipy Kasia (Katrina) z Tczewa, a na dworcu w Sopocie Sebastian (t.o.p.o.l).
Po dotarciu na miejsce startu trasy rowerowej poranna, darmowa kawa w znanej sieci fast-food otworzyła oczy potrzebującym i po zrobieniu okolicznościowej fotki ruszyliśmy w drogę. Pierwszy odcinek prowadził oznakowanym na czarno ,,Szlakiem Wzgórz Szymbarskich’’ a po kilkuset metrach wjechaliśmy na zielony ,,Szlak Skarszewski’’. Jego znaki miały nam teraz towarzyszyć przez wiele kilometrów.

Niebawem zjawiamy się na pierwszym punkcie widokowym nad stadionem lekkoatletycznym w Sopocie i widzimy obelisk Szlaku Borsuka. Po znajdujących się na nim inskrypcjach kojarzę go z obecnym marszałkiem Senatu Borusewiczem, ale żywych borsuków w okolicy brak. Panorama z punktu jest niezbyt imponująca z uwagi na zamglenie.

Dynamicznym zjazd prowadzi nas do Doliny Świemirowskiej, gdzie przecinamy ulicę Reja i przy Dębie Esperantystów wbijamy się na wąską ścieżkę, którą w 2010 roku podążałem. Na razie jazda jest lekka, łatwa i przyjemna a spodziewanych trudności brak.
Jadąc sobie góra-dół, góra-dół po milionach szeleszczących liści docieramy do punktu widokowego przed Pachołkiem, a zaraz potem na sam Pachołek, gdzie znajduje się wieża widokowa. Nie wszystkim chce się wspinać, a ci co to robią mają okazję rzucić okiem na panoramę Gdańska-Oliwy wraz z przyległościami. W dalszym ciągu jest mglisto, tak więc widoki nie są szczególnie okazałe.

Zjazd z Pachołka udaje się chyba tylko Sebastianowi, reszta dla zdrowia sobie schodzi J. Niebawem schodzenie będzie tam ułatwione bo są budowane schody. Przez chwilę znajdujemy się w centrum cywilizacji, czyli na ulicy Spacerowej w Oliwie. Szum i duże natężenie ruchu szybko wpycha nas w las i w cudowną ciszę oraz widoki. Jeszcze nie wiemy, ze zaczyna się najtrudniejszy odcinek Szlaku Skarszewskiego.

Dwie górki na które rowery pchamy, a potem w zasadzie je sprowadzamy dokładnie nam pokazują że jesteśmy na szlaku pieszym. Tętno idzie na maksa w górę, oddech się rwie a rower jest ciężarem. Ale przecież nikt nie mówił że będzie łatwo. Chociaż na jednym ze stoków jest drabina …

Za Doliną Samborowo w lesie na krzyżówce dróg leśnych pojawiają się ławki na które ciężko opadamy i ładujemy kalorie. Ruch rowerowy jest tutaj bardzo duży, ale chłopaki w lekkich lycrach i jadący z dużą prędkością nie wyglądają na zdobywców pieszych szlaków rowerowych ;-).

Dalsza jazda (mieliśmy prędkość w granicach 10-12 km/h) doprowadza nas na obrzeża dzielnicy Niedźwiednik, gdzie nasz rodzynek – Kasia, się gubi. Telefoniczne konsultacje sprowadzają ją na dobrą drogę i możemy jechać dalej. Jest już nieco łatwiej, za chwilę przecinamy ulicę Słowackiego i przez Dolinę Strzyży wspinamy się w kierunku węzła Karczemki. Nowym wiaduktem nad torami budowanej Pomorskiej Kolei Metropolitalnej po placu budowy przekraczamy tą barierę i za chwilę jesteśmy nad ulicą Kartuską.
Teraz następuje zjazd w kierunku pierwszego dzisiaj na trasie jeziora-Jeziora Jasień, które okrążamy od wschodu i wspinamy się na wiadukt nad drogą S6. Żegnamy się z ostatecznie z widokami Trójmiejskiego Parku krajobrazowego i zanurzamy się w kaszubskie klimaty. Do Skarszew mamy jeszcze 53,5 km.

Niebawem docieramy do Otomina i jeziora o tej samej nazwie. Fajnie byłoby się wykąpać, ale to jednak niemożliwe. Jest ciepło, pojawia się chwilami słońce ale woda to już lipcowej temperatury nie ma :-). Za chwilę mamy awarię w rowerze Kasi-nie wytrzymuje najsłabsze ogniwo w jej łańcuchu i trzeba go reanimować. Skuwacz i spinki pomagają i już jedziemy dalej.

Spokojne patataj (przez chwilę faktycznie widzimy parę koni :-) na szlaku prowadzi w kierunku Jeziora Łapino, ale za namową Sebastiana – głównego nawigatora, który szlak już kiedyś objechał, nie ładujemy się w bagna nadjeziorne tylko piękną leśną szutrówką mkniemy równolegle do jeziora.
Kończy się ona wjazdem do Kolbud, gdzie robimy popas w lokalnym Tesco i ruszamy dalej. Przekraczamy Radunię, robimy kilka fotek kościoła w Pręgowie i z powrotem do lasu. W lesie jest miejscami mokro, są koleiny i błotko ale jazda jest płynna. Na tym odcinku rower Kasi ponownie wymaga serwisu, bo pęka jej śruba ze sztycy podsiodłowej. Udaje nam się to ogarnąć i dziewczyna może z powrotem siąść na siodełku :-).

Oznakowanie szlaku staje się coraz rzadsze, docieramy do Szklanej Góry i brzegiem Jeziora Przywidzkiego lecimy ostatnie kilometry. Zmiana czasu zaczyna być odczuwalna bo już po 16 robi się szaro i należy zadbać aby noc nas w lesie nie zastała. Powolna nawigacja w ciemnym i źle oznakowanym lesie nawet z pomocą potężnych lamp jakie miała ekipa nie wydawała mi się sensowna. O ryzyku kolejnej awarii i chęci powrotu na kołach do Elbląga nie wspominając.

Docieramy zatem do Mierzeszyna, potem asfaltem do Miłowa i przez Drzewinę docieramy do Bożego Pola Królewskiego. Stąd już tylko chwila i meldujemy się w Skarszewach, gdzie w gościnnych piwnicach Zamku Joanitów biesiadujemy dobrą godzinę. Na stołach królują zupy, makarony i … pizza :-). Po tej uczcie jazda do Tczewa po asfalcie, z wiatrem i z górki trwa tylko chwilę.

Żegnamy się z Kasią, Sebastiana pozdrawiamy zdalnie bo został nieco z tyłu i ruszamy w kierunku Elbląga. Leci cała ekipa bo nikt nie ma ochoty dać zarobić PKP. Nowi uczestnicy (Paweł i Marcin) zamierzają pobić swoje życiówki, co udaje im się znakomicie. Gratulacje zwłaszcza dla Pawła, który po mocnym ,,dzwonie’’ na trasie był nieco obolały.

Nieco z przodu (kilka kilometrów) jedzie MarekB, którego dętka uległa za dnia minimalnemu rozszczelnieniu i wymagała pompowania co jakiś czas. My zaś popychani wiatrem bez forsowania tempa docieramy przed godziną 23 do Elbląga i w ten sposób kończymy naszą jazdę.
Dziękuję wszystkim uczestnikom za wspólnie spędzony czas i gratuluję pobicia rekordów życiowych. Do następnego razu!



Kategoria WYCIECZKI >150


Dane wyjazdu:
232.00 km 0.00 km teren
10:05 h 23.01 km/h:
Maks. pr.:41.00 km/h
Temperatura:6.0
Podjazdy: m
Rower:

KWIDZYN i SZTUM

Sobota, 18 października 2014 · | Komentarze 2

Trasa: ELBLĄG-Helenowo-Marzęcino-Nowy Dwór Gdański-Kiezmark-Gdańsk-Pruszcz Gdański-Tczew-Gniew-Jeleń-Kwidzyn-Klecewko-Postolin-Sztum-Malbork-Stare Pole-Jegłownik-ELBLĄG

GPS

Na nocnej trasie w kierunku miejsc szczególnie mi bliskich jechałem razem z Robertem. Zanim mocno okrężną trasą dotarliśmy do Kwidzyna i Sztumu sprawdziliśmy nową drogę rowerową na wale Raduni od Gdańska do Pruszcza Gdańskiego i aktualną promocję rowerów w Tczewie :-). Potem była już tylko rozgrzewająca jazda w temperaturze +6 i walka z wiatrem na Żuławach. 

Dzięki Roberto za towarzystwo i wspólne kręcenie. 


Droga pieszo-rowerowa na wale Raduni między Gdańskiem a Pruszczem Gdańskim © MARECKI

Tczew - klasyczna ,,berlinka'' za jedyne 205 zł :-) © MARECKI

Gniew - miska papierowa lub stalowa do wyboru dla naszych braci mniejszych :-) © MARECKI


Kategoria WYCIECZKI >150


Dane wyjazdu:
155.00 km 30.00 km teren
07:22 h 21.04 km/h:
Maks. pr.:53.00 km/h
Temperatura:23.0
Podjazdy:320 m
Rower:

DOLINA DOLNEJ WISŁY

Niedziela, 14 września 2014 · | Komentarze 2


Trasa: Laskowice Pomorskie-Świecie-Gruczno-Trzęsacz-Strzelce Dolne-Fordon-Ostromecko-ZłaWieś Wielka-Górsk-Zamek Bierzgłowski-Bierzgłowo-Łążyn-Skłudzewo-Bolumin-Ostromecko-Fordon-Bydgoszcz

FOTOGALERIA

GPS

BIKEMAP


Wycieczka do Zespołu Parków Krajobrazowych  Chełmińskiego i Nadwiślańskiego zgromadziła na starcie ... tylko organizatora. Tak więc już w pociągu, którym dotarłem do Laskowic Pomorskich na początek odcinka rowerowego, zmodyfikowałem sobie trasę zwiększając nieco odcinek terenowy.

Doskonała, bezchmurna pogoda w Elblągu zamieniła się w Laskowicach w pełne zachmurzenie i lekki deszcz. Dobrze że było ciepło, a wiatr wiał w plecy to szybko uwolniłem się spod chmur. Prawdziwie słoneczna pogoda zrobiła się po pierwszym przejechaniu Wisły Mostem Fordońskim.

Podczas jazdy spotkałem na swojej drodze zabytki Świecia, młyn w Grucznie,  dom podcieniowy w Chrystkowie , 10 procentowy, serpentynowy  podjazd w Kozielcu (można było dostać zadyszki!), adekwatny zjazd w Trzęsaczu, przepyszne powidła śliwkowe ze Strzelec Dolnych (dwa słoiki zrobiły ze mną dobre 100 km), zabytki Starego Fordonu (synagoga!), pałac w Ostromeckuzamek w Bierzgłowie. Nade wszystko zaś obejrzałem z wielu stron królową polskich rzek Wisłę. Niezwykle urozmaicona linia brzegowa to wznosiła się wysoko nad lustro wody, żeby potem opadać do poziomu wody. W okolicach Solca Kujawskiego widać było nawet kapiących się ludzi. 

Poruszałem się kilkoma szlakami pieszymi i rowerowymi, najdłużej przebywałem na szlaku czarnymszlaku niebieskim Toruń-Bydgoszcz. Momentami widziałem też oznakowanie WTR, której trzeba będzie kiedyś poświęcić dłuższą jazdę. Dotknąłem też asfaltu DK 80, która z racji szerokiego pobocza jest fajną, szybką drogą dla rowerzystów. 

Wisienką na torcie było spojrzenie na Trasę Uniwersytecką w Bydgoszczy ze sławnymi serpentynami na drodze rowerowej. Wygląda zabawnie i bardzo patriotycznie (biało-czerwone płotki) , ale mnie tam  każde serpentyny się podobają :-). Wybacz Roberto, że nie wracałem na kołach, ale teren sponiewierał mnie dość znacznie i nie miałbyś ze mnie dużej pociechy :-)).

Kategoria WYCIECZKI >150


Dane wyjazdu:
152.00 km 0.00 km teren
06:58 h 21.82 km/h:
Maks. pr.:64.00 km/h
Temperatura:14.0
Podjazdy:1785 m

USTRZYKI GÓRNE-PRZEMYŚL

Środa, 27 sierpnia 2014 · | Komentarze 6

Trasa: USTRZYKI GÓRNE-Wetlina-Cisna-Baligród-Lesko-Załuż-Bircza-Krasiczyn-PRZEMYŚL

FOTOGALERIA (ogromna - 490 zdjęć)

Prognoza pogody napawała optymizmem, bezchmurne niebo w chwili wyjazdu o 5.30  cieszyło oko a chęć obejrzenia zamku w Krasiczynie była ogromna,  więc to że od Wetliny do Przemyśla jechałem w deszczu nie mogło mnie zatrzymać :-). I tylko szkoda, że mokry asfalt nie pozwolił popuścić wodzy fantazji na zjazdach, a punkty widokowe były nimi tylko z nazwy. Ale co się odwlecze ...

A z Przemyśla PKP zapewniły mi po rowerowym zwiedzaniu kraju kolejową wersję BB Tour :-). Dystans 934 km w czasie 19 godzin do Elbląga z przesiadką w Poznaniu i Tczewie sponiewierał mnie dużo bardziej niż same zawody.





Kategoria WYCIECZKI >150


Dane wyjazdu:
229.00 km 0.00 km teren
11:02 h 20.76 km/h:
Maks. pr.:45.00 km/h
Temperatura:20.0
Podjazdy:631 m

SZCZECIN-ŚWINOUJŚCIE

Czwartek, 21 sierpnia 2014 · | Komentarze 0

Założenie nowego napędu chwilę przed startem w BB Tour 2014 spowodowało konieczność jego dotarcia. Z prawdziwą przyjemnością popełniłem więc turystyczną jazdę na trasie przez Niemcy :-). 

Trasa: SZCZECIN-Police-Dobieszczyn-Eggesin-Ueckermunde-Anklam-Lassan-Wolgast-Peenemunde-Koserow-Bansin-Heringsdorf-Ahlbeck-ŚWINOUJŚCIE

FOTOGALERIA (ogromna - 490 zdjęć)





Dane wyjazdu:
159.00 km 20.00 km teren
06:31 h 24.40 km/h:
Maks. pr.:43.00 km/h
Temperatura:16.0
Podjazdy: m
Rower:

MIKOŁAJKOWE WYDMY

Sobota, 16 sierpnia 2014 · | Komentarze 0

Trasa: ELBLĄG-Helenowo-Adamowo-Jazowa-Solnica-Orliniec-Marzęcino-Tujsk-Rybina-Groszkowo-Sztutowo-Krynica Morska-PIASKI-Krynica Morska-Sztutowo-Rybina-Tujsk-Marzęcino-Kępki-Jazowa-Janowo-ELBLĄG

FOTOGALERIA (z opisem)




Kategoria WYCIECZKI >150


Dane wyjazdu:
297.00 km 3.00 km teren
13:30 h 22.00 km/h:
Maks. pr.:43.00 km/h
Temperatura:20.0
Podjazdy: m
Rower:

ŻUŁAWY, TRÓJMIASTO, KASZUBY

Sobota, 9 sierpnia 2014 · | Komentarze 8

Trasa: ELBLĄG-Marzęcino-Tujsk-Stegna-Jantar-Mikoszewo-Sobieszewo-Gdańsk-Sopot-Gdynia-Reda-Wejherowo-Szemud-Przodkowo-Kartuzy-Somonino- Egiertowo-Nowa Karczma-Skarszewy-Tczew-Nowy Staw-Nowy Dwór Gdański-Orliniec-Solnica-Jazowa-Kępki-Bielnik II-Bielnik I-ELBLĄG

GPS - tylko do Gdyni włącznie.

Fotogaleria poniżej. Nie włożyłem karty pamięci do aparatu i byłem mocno limitowany przez pamięć wewnętrzną, Bywa :-))

Chłopaki ruszyli na koniec, albo początek  Polski (Hel) a ja postanowiłem im towarzyszyć do ... Wisły. Królowa polskich rzek nieco się jednak przesunęła na tej wycieczce i znalazła się aż na Kaszubach, a ja razem z nią i Robertem :-)). 

Po  drodze odwiedziliśmy nadmorskie kurorty  na Mierzei Wiślanej, tętniące nocnym życiem Trójmiasto i krajobrazowe, wyciszone Kaszuby. Chłodna, a momentami zimna noc ( 11 stopni nad ranem) po wyjściu słońca szybko zamieniła się w upalny dzień. Z ekipą ,,go to Hel'' pożegnaliśmy się na skwerze Kościuszki w Gdyni, a od Egiertowa pedałowałem samodzielnie podczas gdy Robert ruszył na Kościerzynę.

Pod koniec jazdy sprawdziłem czy wakacyjne korki na DK 7 już się pojawiły. Ruch odbywał się powoli, ale płynnie. Całkiem sporo ludzi z Polski  jechało za to nad morze bokami przez Marzęcino, a już zupełnie ciekawe było wykorzystywanie skrótu między Bielnikiem I a Bielnikiem II przez elbląskich kierowców. Droga z betonowych płyt  cieszyła się sporą popularnością :-). 

Ekipa startowa na Hel © MARECKI
Mikoszewo - na promie przez Wisłę © MARECKI

Gdańsk - wielki młyn, naprawdę wielki © MARECKI

Gdańsk - wielki młyn, naprawdę wielki © MARECKI
Gdańsk © MARECKI

Gdańsk © MARECKI

Szemud © MARECKI

Szemud © MARECKI
Przodkowo © MARECKI

Kartuzy - kolegiata kartuzów © MARECKI

Kartuzy - kolegiata kartuzów © MARECKI

Kartuzy - kolegiata kartuzów © MARECKI

Kartuzy - kolegiata kartuzów © MARECKI
Klimatyczne Kaszuby © MARECKI

Klimatyczne Kaszuby © MARECKI
Czyżby zlot Panów Samochodzików? :-) © MARECKI

Czyżby zlot Panów Samochodzików? :-) © MARECKI
Amber One w okolicach Tczewa © MARECKI

Rzeka Nogat © MARECKI

Dzięki Panowie za wspólne kręcenie kilometrów w szaleńczym tempie :-)
Kategoria WYCIECZKI >150


Dane wyjazdu:
283.00 km 0.00 km teren
10:29 h 27.00 km/h:
Maks. pr.:45.00 km/h
Temperatura:15.0
Podjazdy:1526 m

NIDZICA

Środa, 6 sierpnia 2014 · | Komentarze 2

Trasa: ELBLĄG-Pasłęk-Małdyty-Miłomłyn-Ostróda-Rychowy-Gierzwałd-Dąbrówno-Uzdowo-NIDZICA-Olsztynek-Ameryka-Podlejki-Łukta-Morąg-Pasłęk-ELBLĄG

GPS

FOTOGALERIA

Dzienno-nocna jazda z Robertem do ostatniego z nieodwiedzonych przez mnie  do tej pory zamku gotyckiego będącego na szlaku zamków gotyckich za nami. Zamek  w Nidzicy został odnaleziony, obejrzany i sfotografowany :-). Przy okazji zrobiłem kilka kilometrów w pięknych okolicznościach przyrody i z pożytkiem dla zdrowia. A że niewyspanie jest -  młody jestem, jeszcze się zdążę wyspać :-). Dzięki Roberto za wspólne kręcenie i pogaduchy. 


Kategoria WYCIECZKI >150


Dane wyjazdu:
247.00 km 1.00 km teren
11:38 h 21.23 km/h:
Maks. pr.:52.00 km/h
Temperatura:34.0
Podjazdy:1367 m

KALININGRAD (RUS)

Niedziela, 3 sierpnia 2014 · | Komentarze 3

Trasa:ELBLĄG-Milejewo-Pogrodzie-Frombork-Braniewo-Gronowo-Mamonowo-Ładuszkin-Usakowo-KALININGRAD-Usakowo-Ładuszkin-Mamonowo-Gronowo-Braniewo-Pogrodzie-Tolkmicko-Kadyny-Suchacz-Kamionek Wielki-ELBLĄG

BIKEMAP


FOTORELACJA


Elbląski Plac Jagiellończyka w niedzielny poranek ( godzina 4.00) był zupełnie opustoszały, dopóki nie pojawiła się na nim grupka czterech osób mających w planie spędzić wiele godzin na rowerze kręcąc kilometry na wycieczce do Kaliningradu. Ela, Krzysiek, Leszek i ja jako sprawca całego tego zamieszania poczekaliśmy jeszcze chwilę na ewentualnych śpiochów i nie doczekawszy się takowych ruszyliśmy w drogę.

Ulica Królewiecka wyprowadziła nas z miasta i do Milejewa pracowicie wspinaliśmy się na Wysoczyznę Elbląską. Niebawem mogliśmy oglądać czerwony wschód słońca, które towarzyszyło nam w nadmiarze przez cały dzień.
O poranku jazda była jednak bardzo przyjemna, kilometry szybko mijały i o godzinie 6 byliśmy już w Braniewie. Zakupy w sklepie, małe śniadanie i ruszyliśmy w dalszą drogę.

Niebawem zameldowaliśmy się na pustej granicy w Gronowie, gdzie  podobnie jak w zeszłym roku przyjęto nas szybko i sprawnie ograniczając się do sprawdzenia paszportów ( nie oczekujcie wbicia pieczątki zarówno polskiej jak i rosyjskiej kontroli granicznej). Po rosyjskiej stronie było podobnie i w ten sposób na przejściach byliśmy około 20 minut. Dodam, że rowerzyści nie muszą czekać razem z samochodami tylko podjeżdżają ,,bez kolejki’’. Przestrzegam tylko przez podjeżdżaniem, gdy świeci się czerwone światło. Aż tak to się nie spieszcie ;-). I nie wolno zgubić karty migracyjnej, którą otrzymuje się na wjeździe  i oddaje przy wyjeździe  po rosyjskiej stronie.

Za granicą dalsza droga prowadziła dobrej jakości asfaltem (droga A 194), który towarzyszył nam aż do Kaliningradu z kilkusetmetrowym odcinkiem kostki kamiennej w miejscowości bodajże Piatidorożnoje. Ruch na niej panował niewielki, samochody tylko rosyjskie (polskie rejestracje pojawiły się 4 razy). Nie było żadnego wyprzedzania ,,na gazetę’’, wymuszeń pierwszeństwa - pełen spokój. Policja drogowa kilka razy nas mijała, ale nie zainteresowała się nami, ani stylem naszej jazdy ( jechaliśmy parami). Oznakowanie drogi bardzo dobre, kilometraż podawany poprawnie i często.

Tak sobie miło pedałując o godzinie 9.15 ( cały czas podaję czas polski – wg. rosyjskiego była to już 10.15) byliśmy na rogatkach Kaliningradu po drodze kosztując arbuzów od przydrożnego sprzedawcy ( 30 rubli/kg - 2,64 zł). Wjazd do miasta to szeroka, dwujezdniowa arteria zwężająca się dopiero przed samym centrum.
Plan Kaliningradu wydawnictwa Globus z 1994 roku ( nowszego nie znalazłem – może ktoś wie czy jest gdzieś dokupienia) pojawił się na mapniku  i zaczęło się zwiedzanie miasta. Kilka razy mapa nie odwzorowała rzeczywistości rozciągającej się przed oczami, ale w sumie nie było trudno. Katedry i innych zabytków nie przeniesiono, pojawiły się nowe drogi.

Co obejrzeliśmy widać w fotogalerii. Nieznośny upał spowodował, że z przyjemnością korzystaliśmy z kaliningradzkich fontann i jechaliśmy wzdłuż Pregoły i innych zbiorników wodnych, które dawały ochłodę.
Niezbędne okazały się zakupy w lokalnym ,,magazinie’’ (sklepie). I tak woda Bonaqua 1 litr to koszt 38 rubli ( 3,34 zł),coca-cola 1 litr to 58 rubli (5,10 zł), lód-rożek to koszt 39 rubli (3.43 zł). Walutę kupowałem po 0,88 zł za 10 rubli. Z oferty obiadu nie korzystaliśmy ale widziałem ofertę bogatego ,,biznes-lunchu ‘’ za 350 rubli. Jest w Kaliningradzie Mc Donalds przy dworcu północnym, ale jak go zobaczyliśmy to już byliśmy najedzeni.

Ekipa miała kanapki, ja jechałem na upało-odpornych sezamkach, tak więc pozostało znaleźć fajny park najlepiej nad wodą. Nasz wybór padł na park  o ciekawej nazwie Kolos, wody niestety w nim nie było. Rozłożyliśmy się na popas na trawie budząc żywe zainteresowanie przechodzących Rosjan. Jedna pani nawet sprawdziła, co to też za flaga powiewa przy moim rowerze.

Po odpoczynku pogoniłem jeszcze trochę ekipę po kaliningradzkich ulicach i w końcu robiąc ostatnią fotografię głównego dworca kolejowego ruszyliśmy około 15.00 w drogę powrotną.

Podczas wyjazdu poruszaliśmy się już w dużym ruchu, ale w dalszym ciągu kierowcy nie sprawiali nam trudności. Kilka kilometrów za miastem zdecydowaliśmy się na kąpiel w jednej z zatok Zalewu Kaliningradzkiego (po naszemu Zalew Wiślany). Zakazy kąpieli stały w ogromnej ilości, ale jeszcze większe tłumy Rosjan koncertowo miały je w poważaniu. Znaleźliśmy więc i my dogodne miejsce i dawaj do wody. Jak dla mnie była nieco za ciepła, ale na pewno chłodniejsza niż powietrze ( wyjeżdżając z Kaliningradu było 34 stopnie w cieniu). Pływanie utrudniały wodorosty plączące się do rąk i nóg, ale nie miało to większego znaczenia. Było świetnie.

Dalsza droga to mozolne kręcenie w słońcu ( większy kompleks leśny jest tylko w okolicy Ładuszkina) i coraz mniejszy ruch samochodowy. Po drodze uwieczniam suszące się cały dzień spadochrony na brzozie i bunkier w Mamonowie. Na granicy meldujemy się około 18.00. Odprawa przebiegła po obydwu stronach szybko i sprawnie. Odwiedziliśmy jeszcze sklep wolnocłowy ( za przejściem rosyjskim, a przed polskim). Małe zakupy stosownych używek dla familii ( można płacić w euro, złotówkach, rublach, dolarach) i jazda do Polski.

W Braniewie zatrzymaliśmy się w pizzerii na obiadokolację i wciągnęliśmy zasłużone porcje makaronu ze szpinakiem, schabowego i kotleta de volaille. Z nowym zasobem sił i już bez upierdliwego towarzystwa słońca rozpoczęliśmy kręcić ostatnie 40 km dzielące nas od Elbląga.
Dla urozmaicenia trasy zdecydowaliśmy się w Pogrodziu na jazdę nową DW 503 i przez Tolkmicko i Suchacz z przerwą przy sklepie w Kadynach dotarliśmy około 22.20 do Elbląga. Tym samym niedziela bogata w moc wrażeń i kilometrów dobiegła końca. Czas na zasłużony odpoczynek w wannie i lulu :-).

Podsumowanie

Wyjazd do Kaliningradu (Rosja) miał na celu rowerowe rozpoznanie miasta o którym słyszałem wiele opinii wzajemnie wykluczających się. Na trasie jechałem w doborowym towarzystwie Eli, Krzyśka i Leszka. Kaliningrad okazał się miastem w którym nowoczesności towarzyszą naleciałości starych czasów. Przesadzone jednak są opinie skrajnie negatywne.Warto się o tym naprawdę  osobiście przekonać. Nie bać się -jechać :-)

Nowe i na europejskim poziomie przestrzenie sąsiadują z tymi niskiej jakości. Jest to miasto kontrastów, ale nie można tego powiedzieć o jego mieszkańcach, którzy z zainteresowaniem i życzliwością obserwowali naszą ekipę.

Sytuacja rowerzystów na ulicach miasta jest klarowna. Nie ma ścieżek rowerowych, nie ma zakazów dla rowerów, jeździmy po ulicy, gdzie możemy liczyć na normalne traktowanie przez kierowców. Wyjątkiem są kierowcy komunikacji miejskiej (autobusy, trolejbusy), którzy muszą mieć bardzo napięte rozkłady bo wyprzedzają bez pardonu spiesząc się na przystanki. Na wielu skrzyżowaniach mamy liczniki czasu, które ułatwiają jazdę nie tylko kierowcom. Lokalną specyfiką jest oznakowanie przejść dla pieszych, a w zasadzie jego brak. Stoją tylko znaki pionowe, zebr brak. Kierowcy jednak nie mają trudności aby zatrzymać się i przepuścić ludzi.

Wycieczkę uważam za bardzo udaną i z pewnością wartą powtórzenia, ale już w kilkudniowym wymiarze, bo zaledwie kilka godzin to pozwala jedynie posmakować miasta.   Dziękuję Wam za wspólne kręcenie i gratuluję Eli poprawienia kolejnej życiówki ( 245 km). Trzysta na horyzoncie?



Dane wyjazdu:
213.00 km 0.00 km teren
08:29 h 25.11 km/h:
Maks. pr.:44.00 km/h
Temperatura:22.0
Podjazdy:726 m

SKARSZEWY

Sobota, 26 lipca 2014 · | Komentarze 0

Trasa: ELBLĄG-Nowy Dwór Gdański-Kiezmark-Cedry Wielkie-Pruszcz Gdański-Trąbki Wielkie-Skarszewy-Starogard Gdański-Pelplin-Knybawa-Stogi Malborskie-Malbork-Klecie-Stare Pole-Gronowo Elbląskie-Jegłownik-ELBLĄG

GPS

FOTOGALERIA


W ciemną, bezksiążycową i upalną noc ruszyłem w trasę do Skarszew, aby obejrzeć przedostatni z gotyckich zamków widocznych na tej mapie. Szlak zamków gotyckich na Pomorzu i Mazurach  to 16 obiektów w różnym stanie z których 15 już zobaczyłem na własne oczy. Została do odwiedzenia Nidzica.

Początek trasy to jazda DK 7, która w sezonie nie zasypia nawet na moment ale dzięki poboczu jest drogą wygodną i bezpieczną. Niewątpliwą atrakcją początkowych kilometrów były rozdzierające czarne niebo błyski burzy gdzieś w okolicach Malborka. Wschodni wiatr w plecy mówił jednak, że nie jest ona dla mnie groźna. 

Za Wisłą skręciłem na boczne drogi  i w totalnej ciszy i pustce mogłem wsłuchiwać się w odgłosy żuławskiej nocy. Zbyt szybkie tempo jazdy skłoniło mnie do  odwiedzenia stacji benzynowej w Pruszczu Gdańskim, gdzie zaatakowałem hot-doga i kawę. Niebo na wschodzie powoli nabierało pomarańczowej barwy, ale widoczne chmury uniemożliwiały obserwację słońca. 

Przed Trąbkami Wielkimi zrobiłem kolejny postój, bo wyglądało że do Skarszew dotrę szybciej niż dzień :-). A nie chciałem powtórki z Godkowa. W Skarszewach byłem kilka minut po godzinie 4, mając na liczniku 100 km. Pokręciłem się po uśpionym miasteczku, odnalazłem zamek ( bardzo nietypowy i nie przypominający w niczym innych gotyckich budowli),dwa kościoły, urząd miejski z ładnym placem i fontanną. 

A potem ruszyłem na południe w kierunku Starogardu Gdańskiego i pięknej granatowo-stalowej chmury deszczowej. Deszcz towarzyszył mi do Starogardu pięknie mocząc i chłodząc mi ciało. Przy 26 stopniach to sama przyjemność, nawet jak w butach chlupie :-). 

Na wjeździe do miasta moją uwagę skupił kompleks ładnych budynków z czerwonej cegły. Okazał się być szpitalem psychiatrycznym. Potem sprawdziłem jak się ma wizualnie dawny Polmos - ładna beczułka z okowitą na wjeździe wygląda całkiem okazale, cała reszta nieco gorzej. Po drodze uzyskałem garść informacji od lokalnego kierowcy blachosmroda, aby teleportować się na ścieżkę rowerową, pomimo że stałem na lewoskręcie i droga rowerowa nijak się miała do mojego kierunku jazdy, a nawet za skrzyżowaniem nie istniała. Pan nawet chciał wzywać mundurowych, ale jak mu powiedziałem że jestem oficerem rowerowym i tak się śmiesznie składa, że trochę znam kodeks drogowy dał sobie spokój :-)). 

Dalsza droga (DW 222) prowadziła w kierunku Pelplina gdzie zobaczyłem siedzibę starogardzkiej fabryki leków. Tutaj widać było potężne pieniądze wsadzone w siedzibę ze stali, aluminium i szkła. Prawdziwy XXI wiek.  Kolejną miejscowością na trasie  był Pelpin w którym piękną cysterską bazylikę już widziałem, ale nie byłem za to na miejscu papieskiej mszy w 1999 r.  Odbyła się ona na niezłej górce ( 70 metrów asfaltowego podjazdu) i panorama z jej szczytu byłaby niezła, gdyby nie chmury. W tym jedna burzowa, która szła sobie z południa.

Z burzą to ja nie miałem zamiaru zadzierać i chociaż plan dalszej jazdy przewidywał nawet Kwidzyn to zrobiłem ,,w tył na lewo'' i ruszyłem na północ. Wiatr miałem o dziwo w plecy, ale chmurę też za plecami :-). Poganiany grzmotami i błyskawicami ekspresowo łykałem kilometry i z powodzeniem zwiększałem dystans od chmurki. Najwyraźniej wysoko w niebie wiało nieco inaczej :-). 

Na DK 22 wjechałem tuż przed Mostem Knybawskim na Wiśle. Mokra kostka na tym odcinku skutecznie mnie spowolniła, ale burza była już dość daleko. Poczułem się tak pewnie, że skręciłem jeszcze na największy żuławski cmentarz mennonicki w Stogach Malborskich, zjadłem śniadanie w malborskim McDonald's, odwiedziłem Klecie z jednym z największych domów podcieniowych na Żuławach Wiślanych  i poganiany przez kolejną deszczową chmurę dotarłem w końcu do domu. Fajnie było :-).



Kategoria WYCIECZKI >150