Ten blog rowerowy prowadzi MARECKY z miasta Elbląg.
Mam przejechane od 1995r. 284.763 kilometry, czyli właśnie po raz siódmy okrążyłem równik :-).
Pomykam po drogach i dróżkach z prędkością 20.91 km/h i tak jest OK.
Więcej o mnie.
Sympatyczne +4 w Elblągu szybko zamieniło się w +2 w okolicach Węziny i szron pojawił się na polach. Na asfalcie na szczęście nie :-). Potem było już znacznie, znacznie cieplej bo +3 ;-) Ta temperatura zagościła na dłużej, do samych Świękit, gdzie pojechaliśmy z odwiedzinami do organizatora maratonów BB Tour i P1000J Roberta Janika. Ugoszczono nas tam po królewsku: naleśnikami, kawą, herbatą, domowymi winogronami i powidłami oraz bezalkoholowym Radlerem. Porozmawialiśmy sobie o tym i o tamtym oraz powspominaliśmy stare dzieje ultra i te nowsze też.
A potem to trzeba było szybko wracać na Latarkową Noc Bibliotek, więc wróciliśmy. Z wiatrem w plecy, no bo jak ma być szybko ;-)
Dzięki Roberto za wspólne kręcenie, dzięki Robert za gościnę :-)
Pierwsza z jesiennych odsłon
„Rowerowych spacerów z leśnikiem” już za nami. Tym razem grupa rowerzystów i
jedna rowerzystka miała okazję przejechać się szlakiem GreenVelo w kierunku
rzeczki Kumieli i Jeziora Goplanica.
Zanim ruszyliśmy w las obejrzeliśmy
imponujące drewniane formy przestrzenne, które powstały w ramach I Biennale
Form Drewnianych podczas Elbląskiego Święta Chleba. Zostały one wykonane z pni
topoli i stoją obecnie na dziedzińcu Pałacu Abbega.
W lesie pojawiły się już
pierwsze kolory jesieni, tworzące wraz ze świecącym słońcem popołudnia wspaniały
festiwal kolorów. Uczestnicy spaceru mieli dużo pytań dotyczących szerokiej
tematyki związanej z lasami. Na
wszystkie wyczerpująco i cierpliwie odpowiadał nasz przewodnik, którym był Jan
Piotrowski, specjalista ds. komunikacji i promocji w Nadleśnictwie Elbląg.
Wycieczka prowadzona
bardzo spokojnym tempem i z licznymi postojami zaczęła się przy zabytkowej
siedzibie Nadleśnictwa Elbląg, czyli przy dawnym pałacu Augusta Abbega przy
ulicy Marymonckiej 5, a zakończyła się przy Jeziorze Goplanica. Dziękuję wszystkim uczestnikom i zapraszam osoby jeszcze niezdecydowane. Naprawdę warto
spędzić dwie godziny w otoczeniu kolorowej przyrody.
Nasz cykl będzie jeszcze kontynuowany w
kolejne wtorki października. Dokładne miejsca zbiórek będą podawane w osobnych
zapowiedziach. Proszę pamiętać o wyposażeniu rowerów w oświetlenie przednie i
tylne, bo jesienny dzień jest już coraz krótszy.
Organizatorem ,,Rowerowych spacerów z leśnikiem" jest Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji w Elblągu przy współudziale Nadleśnictwa Elbląg.
Pierwsza jesienna odsłona Miejskich Wycieczek Rowerowych
(MWR) prowadziła ku Winnicy Kadyny zlokalizowanej na zboczach Wysoczyzny
Elbląskiej.
Zanim jednak grupa 54 rowerzystek i rowerzystów ruszyła w
trasę z pętli na ulicy Ogólnej odwiedził nas w tym miejscu radiowóz Komendy
Miejskiej Policji w Elblągu. Jego
obecność była nieprzypadkowa, bowiem 1 października przypadał Ogólnopolski
Policyjny Dzień Odblasków. I właśnie z odblaskami pojawili się policjanci z
Wydziału Ruchu Drogowego i Straży Granicznej, aby rozdać je uczestnikom
MWR. Ten bardzo praktyczny prezent
przyda się w warunkach coraz krótszego dnia, bo szybko zapadające ciemności nie
muszą być przeszkodą w uprawianiu
ulubionego hobby. Oczywiście pamiętajmy
wtedy o obowiązkowym oświetleniu roweru.
Spotkanie z funkcjonariuszami zakończyła pamiątkowa
fotografia po której ruszyliśmy w trasę.
Ulica Fromborska doprowadziła nas do Krasnego Lasu, gdzie skręciliśmy na
Jelenią Dolinę i w ten sposób opuściliśmy Elbląg. Dobrze znaną trasą przed
Ogrodniki dotarliśmy w okolice Pagórek,
gdzie skręciliśmy w kierunku Białej Drogi, mającej nas zaprowadzić do Winnicy
Kadyny.
Nasze dwukołowce miały tam okazję zapoznać się z betonową
drogą z płyt, szutrem różnej wielkości, placem budowy (Biała Droga jest
poszerzana i utwardzana), a na koniec był też odcinek betonowy , tak po prostu.
Przy Białej Drodze minęliśmy Białą Leśniczówkę, pięknie
prezentującą się w promieniach październikowego słońca, które ogrzewało nas od
samego startu. Białą Leśniczówkę wybudowano
na zlecenie Cesarza Wilhelma II w 1905 roku jako jego leśną rezydencję. Obecnie
mieszka w niej właściciel Winnicy Kadyny, od której dzieliło nas kilkaset
metrów zjazdu. Winnica została założona
w 2013 roku i obecnie prezentuje się już bardzo okazale.
Dalsza droga prowadziła do Kadyn, gdzie dzięki staraniom
jadącego z nami Leszka Marcinkowskiego, prezesa elbląskiego PTTK, otworzono nam wnętrze największej w Europie
drewnianej stodoły. Obecnie skrywa ona
wielką liczbę powozów, sań, bryczek i
innego sprzętu, który można zaprząc do konia. W jej klimatycznym wnętrzu spędziliśmy dłuższą
chwilę, podziwiając piękno drewnianej konstrukcji budynku oraz wykonanie
stojących w niej pojazdów.
Na koniec zwiedzania i oglądania każdy z uczestników
otrzymał słodkiego batona, aby energii nie zabrakło na drogę powrotną, którą
zaraz zaczęliśmy. Do tej pory jechaliśmy
z wiatrem, ale teraz to się miało zmienić.
Najmocniej wiało już po zjechaniu z Wysoczyzny Elbląskiej, czyli jak
pojawiliśmy się na płaskich Żuławach Wiślanych.
Z uwagi na duży ruch samochodowy zmieniona została nieco
trasa wycieczki i przed Elblągiem skręciliśmy na Nowakowo, aby obejrzeć postępy
prac przy budowie mostu obrotowego na rzece Elbląg. I tak to tym sposobem do
Elbląga wjechaliśmy jadąc po wale rzeki Elbląg, w ciszy i spokoju. I tylko wiatr wiał tak samo.
Nasza jazda zakończyła się na rampie przy skrzyżowaniu ulic
Mazurskiej i Odrodzenia, gdzie zostały podstemplowane książeczki turystyki
kolarskiej PTTK i każdy udał się po pokonaniu 44 km na zasłużony obiad. Dziękuję wszystkim za wspólną, bezpieczną i spokojną jazdę.
Miejskie Wycieczki Rowerowe organizowane są przez Miejski
Ośrodek Sportu i Rekreacji, we współpracy z: PTTK Oddział Ziemi Elbląskiej, Salon-Serwis
Rowerowy Wadecki i Gmina Elbląg.
Kolejna jazda spod znaku Miejskich Wycieczek Rowerowych
będzie prowadziła w listopadzie do gockich Weklic, na skraju Żuław Elbląskich i
Wysoczyzny Elbląskiej.
Zaprzyjaźnione węgorze z Wisły powiadomiły mnie, że gotowa jest już droga rowerowa na wale Królowej od Błotnika do Świbna. Ruszyłem więc ją obejrzeć i faktycznie, teraz od Kiezmarka, przez Błotnik, Przegalinę do promu Świbno-Mikoszewo cieszymy się pięknym widokiem na Wisłę. Asfaltowy dywanik o zmiennej szerokości będzie zabezpieczony stosownymi barierami przed wjazdem blachosmrodów i dla urozmaicenia - a pewnie testowo - jest na odcinku około 100 metrów pomalowany na niebiesko. Wypisz-wymaluj GreenVelo w okolicy Lidzbarka Warmińskiego. Niebieski nad Wisłą i ogólnie nad morzem ma jednak nieco lepsze uzasadnienie ;-)
Potem była jazda drogami rowerowymi przez Sobieszewo i Przejazdowo. Na wysokości rafinerii skręciłem na Olszynkę i Orunię zahaczając o południową obwodnicę Gdańsk i Motławę. Dotarłem w ten sposób, omijając centrum miasta, nad Kanał Raduni wzdłuż którego pojechałem do Pruszcza Gdańskiego znanym ciągiem pieszo-rowerowym nad dachami samochodów.
Od Pruszcza poruszałem się dalej drogami rowerowymi, bo w dzień roboczy na DK 91 w okolicach Rusocina jeździło zbyt dużo TIR-ów. Jak już ciężarówki zniknęły, pewnie na A1, to i ja zniknąłem z tych słabych jednak dróg rowerowych i popłynąłem asfaltem pod wiatr do Tczewa. Po drodze zajrzałem do Zajączkowa Tczewskiego a nieco wcześniej dostrzegłem ... polski słup graniczny. Byłem bowiem na dawnej granicy II Rzeczpospolitej Polskiej z Wolnym Miastem Gdańsk. Punkt prezentuje się całkiem okazale.
Zajączkowo Tczewskie, czyli ogromną stację towarową, obejrzałem sobie z przyczółka rozebranego Mostu Zajączkowskiego, a na poziomie torów ,,odbiłem się" od zamkniętego przejazdu kolejowego, który otwierany jest na prośbę zgłoszoną przed dedykowany domofon (vide galeria). Nie miałem czasu gadać, tu i tak trzeba będzie kiedyś wrócić.
Za chwilę wjechałem do Tczewa, gdzie zajrzałem na kawę do sławnej tczewskiej bikerki Nefre, a potem do jeszcze bardziej sławnego Bogdana Bondariewa :-) Tam też ugoszczono mnie kawą. Między kawami był kebab i po takim menu ciąłem do domku przez Żuławy Wiślane jak wiatr, który usilnie mnie spychał do osi jezdni. Zajrzałem jeszcze do Gnojewa, gdzie stoi - zabezpieczony na szczęście - najstarszy kościół na całych Żuławach o konstrukcji szkieletowej. Jest szansa, że będzie wyremontowany.
Chwilę potem byłem w Szymankowie, gdzie spojrzałem czy nie ... jedzie pociąg do Elbląga. Naprawdę nie chciało mi się jechać dobrze znanymi drogami :-)) No, ale że miał być za 50 minut to pojechałem dalej i w tym czasie dotarłem do Nowego Stawu, a jak Nowy Staw to Jędruś obowiązkowo ;-)
A potem to już tylko pozostało dokręcić do Elbląga podziwiając, równie piękny co wschód, zachód słońca. To był udany dzień.
Wrzesień zakończyłem w Koszmar-nym towarzystwie :-). Wbrew pozorom było miło :-)) To tylko potwierdza tezę, że nie należy oceniać szybko i pobieżnie ;-)