Ten blog rowerowy prowadzi MARECKY z miasta Elbląg.
Mam przejechane od 1995r. 301.707 kilometrów, czyli właśnie po raz siódmy okrążyłem równik :-).
Pomykam po drogach i dróżkach z prędkością 20.89 km/h i tak jest OK.
Więcej o mnie.
Film dzięki uprzejmości Łukasza Jatkowskiego (LUKE_HS)
Ostatnia
w tym roku edycja Miejskich Wycieczek Rowerowych prowadziła do
elektrowni wodnej na rzece Wąskiej w miejscowości Węzina.
Na urozmaiconej,
prowadzącej po płaskich Żuławach Elbląskich jak i zawierającej
podjazd na Wysoczyznę Elbląską, trasie kręciły rowerowymi
korbami 34 osoby nie tylko z Elbląga, ale także z Gdyni czy też
nieco bliższych Karczowisk Górnych, Kamionka Wielkiego i Gronowa
Górnego.
W
organizację wycieczki do elektrowni zaangażowany był Miejski
Ośrodek Sportu i Rekreacji w Elblągu, PTTK Oddział Ziemi
Elbląskiej, Towarzystwo Ubezpieczeń Wzajemnych TUW, Biuro Podróży
Variustur, Urząd Gminy w Elblągu i Salon Rowerowy Wadecki.
Ruszyliśmy
z ronda Kaliningrad i jadąc starą drogą krajową nr 7 szybko
dotarliśmy do Komorowa Żuławskiego, gdzie wykonaliśmy skręt w
kierunku Węziny. Na tym odcinku południowy wiatr dał się nam we
znaki, mocno spowalniając naszą jazdę. Mimo wszystko na pogodę
ciężko było narzekać, bo deszcz nie spotkał nas ani razu a
momentami nawet przebijało się przez chmury słońce.
Pierwszy
postój nastąpił pod wiatą w Węzinie i ta przerwa została też
wykorzystana na zrobienie grupowej fotografii uczestników, spośród
których kilka osób dogoniło peleton na trasie.
Dwa
kilometry dalej pojechałem w kierunku domu, którego właściciele
posiadali klucz do elektrowni wodnej i od nich się dowiedziałem, że
w elektrowni jest akurat właściciel. I takim to sposobem grupa
miała okazję zajrzeć do niedostępnego na co dzień obiektu.
Elektrownia
akurat pracowała, wykorzystując wysoki stan rzeki Wąskiej po
sobotnich opadach deszczu. Tutaj nastąpił dłuższy postój i
wykorzystując obecność fachowca padło wiele pytań związanych z
tym obiektem i samą rzeką.
Po
obejrzeniu elektrowni ruszyliśmy w dalszą drogę. Zaplanowany
postój we wsi Lisów przy sklepie Pani Bożeny Lemierskiej nie
doszedł do skutku, bo sklep – mimo wcześniejszej zapowiedzi –
był jednak nieczynny. Zajrzymy tam innym razem.
Tymczasem
zmienił się kierunek naszej wycieczki i mogliśmy w końcu
skorzystać z mocy południowego wiatru, który teraz zaczął
sprzyjać. Przez Rzeczną i Bogaczewo dotarliśmy do Weklic, wsi
godnej oddzielnej wycieczki, w których tym razem zatrzymaliśmy się
tylko na postój podczas którego uczestnicy otrzymali słodkie
wsparcie energetyczne przed czekającym podjazdem na Wysoczyznę
Elbląską.
Podjazd
poprowadzony został nową drogą z Janowa do Przezmarka, wybudowanej
w tym roku staraniem Gminy Elbląg. Równa nawierzchni asfaltowego
dywanika ułatwiła prawie 3 km podjazd i pod kościołem w
Przezmarku grupa zameldowała się w całości. Tutaj kilka osób się
odłączyło i zjechało do Elbląga.
Nas
tymczasem czekało jeszcze kilka pagórków w Sierpinie i w Wilkowie
aż w końcu i my zaczęliśmy zjazd do miasta ulicą Łęczycką.
Teraz pozostało dotrzeć na lodowisko Helena, gdzie zaplanowane
zostało rozstrzygnięcie konkursu dla najbardziej aktywnych
uczestników Miejskich Wycieczek Rowerowych. Przez cały rok podczas
10 wycieczek rowerzystki i rowerzyści pracowicie zbierali pieczątki
w książeczkach turystki kolarskiej PTTK, które teraz miały
rozstrzygnąć, kto otrzyma nagrody. Nagrodzone zostały osoby,
które miały tych pieczątek minimum 7.
Przy
wręczaniu nagród byli z nami obecni sponsorzy: Pan Jerzy Jarzyło –
przedstawiciel Wójta Gminy Elbląg Miejskich Wycieczek Rowerowych
oraz Pan Leszek Marcinkowski, Prezes Oddziału PTTK Ziemi Elbląskiej.
Sponsorami nagród byli także: Towarzystwo Ubezpieczeń Wzajemnych
TUW, Salon Rowerowy Wadecki, Biuro Podróży Variustur oraz Miejski
Ośrodek Sportu i Rekreacji.
Serdecznie
dziękuję
wszystkim partnerom za wsparcie marketingowe, elbląskim mediom za
skuteczną
promocję wycieczek
a przed wszystkim rowerzystkom i rowerzystom za wspólnie spędzony
czas i spokojną oraz bezpieczną jazdę. Fajnie
że
jesteście.
Była
to ostatnia w sezonie 2019 Miejska Wycieczka Rowerowa, ale w sen
zimowy oczywiście
nie zapadamy
i już 12 stycznia zaczynamy kręcenie w sezonie 2020. Razem z
Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy będziemy kwestować na
rowerach podczas wycieczki śladem latarni lotniczych
w Nowakowie i Łęczu. Serdecznie zapraszam!
O poranku ruszyłem sprawdzić trasę niedzielnej wycieczki. Trasa obfituje w piękne, nowe asfalty na łącznym odcinku 5 km, asfalty stare i asfalty bardzo stare, polbruk oraz płyty betonowe drogowe i jumbo. Bruku nie odnotowałem, za to będzie dla chętnych okazja przejechania rowerem przez rwący bród - dla niechętnych skąpania się będzie most :-).
Jak dobrze pójdzie, to zajrzymy do wnętrza elektrowni wodnej, a na pewno będziemy mogli zrobić zakupy w sklepie w Lisowie i poznać dobrego ducha tego miejsca Panią Bożenę Lemierską.
Trochę tego śniegu przez noc napadało, więc od rana wziąłem się za testowanie opon w Bocasie. Jest obecnie ubrany w Schwalbe Marathon GT 365, które już w nazwie mają ,,całoroczność''. Wynika z tego, że powinny dać sobie radę także zimą.
Zredukowałem standardowo ciśnienie w przednim kole do 3 barów i ruszyłem w drogę. W zacienionych miejscach czaił się lód i tutaj zakręty robiłem delikatnie i szeroko jak TIR, ale po śniegu szły ładnie i trzymały w zakrętach tak do 17-18 km/h. Szybciej po mieście zimą nie ma potrzeby kręcić ;-).
Około
30 amatorów łakoci pojawiło się na starcie czternastej odsłony
Grudniowych Pączków, które stanowią moje podsumowanie sezonu
wycieczkowego już od 2006 roku. Przyszły rok zapowiada się
jubileuszowo, pewnie trzeba będzie znaleźć Jędrusia nieco dalej
od Elbląga ;-)
Pogoda
nie sprzyjała terenowej jeździe przez śluzę w Michałowie (opady
deszczu w tygodniu, brak istotnego mrozu) więc grupa przez aklamację
podjęła decyzję, że jedziemy asfaltami. Tak więc zgodnie z
zamówieniem poprowadziłem ekipę … gruntową ulicą Nizinną :-)
Po
niej jednak jechało się dobrze, a poza tym już za chwilę
dotarliśmy do obwodnicy Elbląga i wjechaliśmy na asfalty.
Meandrując to w lewo, to w prawo przejechaliśmy przez Władysławowo
i drogą techniczną przy S7 dotarliśmy do Nogatu w Jazowej. Kolejny
skręt poprowadził nas wzdłuż rzeki do Wiercin, gdzie skręcilismy
na zachód i walcząc z lekkim, ale skutecznie wychładzającym
wiatrem kręciliśmy kolejne kilometry. Niebo stawało się coraz
ładniejsze, ale o wyjściu słońca spoza chmur cieżko było jednak
marzyć.
Pierwszy
postój zrobiliśmy w Rakowie, korzystając z otwartego sklepu i
uzupełniając zapasy. Kolejna krótka przerwa była w Świerkach,
gdzie sklep był nieczynny ale można było za to przyjrzeć się
pięknemu, zabytkowemu kościółkowi.
Chwilę
potem już byliśmy w Nowym Stawie, gdzie ujrzeliśmy cukiernię
Jędruś po remoncie i ze zmienionym nieco układem siedzeń. Teraz
część z nich jest zrobiona na stałe i manewry ze stolikami już
nie wchodzą w grę. Nasza rowerowa ekipa szczelnie wypełniła
wnętrze i grzecznie ustawiła się w kolejce. Zaczęły się wielkie
zakupy. Żeby
było jeszcze milej rzuciłem hasło, że dzisiaj bawimy się na
koszt Rady Miejskiej, bo bycie radnym do czegoś zobowiązuje ;-)
Biesiada
trwała dobrą godzinę w czasie której popiliśmy, najedliśmy się,
ogrzaliśmy się i na koniec wręczyłem ostatnie certyfikaty
zaświadczające o przejechaniu trasy maratonu dookoła dawnego
województwa elbląskiego.
Po
tym wszystkim należało wyjść na zewnątrz co, biorąc pod uwagę
znaczną różnicę temperatur, miłe całkiem nie było. Rozgrzewkę przeprowadziliśmy na nowostawskim rynku, okrążając go wokół
,,ołówka’’, czyli dawnego kościoła z charakterystyczną wieżą,
który obecnie jest Galerią Żuławską. Dostrzegliśmy nowy układ
na rynku, obelisk z herbem Nowego Stawu, ławeczki, dobre stojaki
rowerowe i obrotową fontannę w kształcie globusa.
W
planie jazdy było teraz odwiedzenie Orłowa z jego ,,domem z
wąsami’’, czyli zabytkowym podcienieniem z 1802 roku.
Spotkaliśmy tam właściciela, który dużym nakładem środków i
sił stara się stopniowo przywrócić świetność tej okazałej
(720 metrów) konstrukcji. Docelowo, ma tam powstać mini-browar, za
co już trzymamy kciuki i życzymy powodzenia.
Dalsza
jazda zaprowadziła nas na Orlen w Nowym Dworze Gdańskim, gdzie po
krótkiej przerwie zawrócilismy z powrotem w kierunku ...Nowego
Stawu. Nie, niczego nie zapomnieliśmy a tylko pojechaliśmy nową,
raczej nieznaną, drogą techniczną wzdłuż S7 w kierunku Kmiecina.
Znowu kręcąc to w lewo, to w prawo dotarliśmy do wsi, której
największą atrakcją jest zabytkowy kościół, który prawdopodobnie
jest jedynym średniowiecznym obiektem, wyposażonymi w tak dobrze
zachowane soboty.
W
jego wnętrzu spotkaliśmy księdza proboszcza Józefa
Kożuchowskiego, dzięki któremu mogliśmy zajrzeć do zakrystii i
obejrzeć rzadko spotykane sklepienie kryształowe. Dowiedzieliśmy
się także ciekawych szczegółów o płytach nagrobnych, kwiatonach
i sterczynach a także bramie wejściowej. Zakres prac
przeprowadzonych w tym niepozornym kościele jest doprawdy imponujący.
I
to była już ostatnia przerwa przed Elblągiem, do którego dotarłem
… sam. Zdecydował o tym krótki postój za mostem na Nogacie w
Kępkach, kiedy to grupa skręciła z Bielnika II chyba na Kępę
Rybacką, a ja zgodnie z wcześniejszym ustaleniami pojechałem na
Bielnik I. I tak to przez Radomską i Stawidłową dotarłem w
domowe pielesze :-)
W
tym miejscu
tradycyjnie bardzo dziękuję wszystkim za nasze wspólne całoroczne
rowerowanie po okolicach dalszych i bliższych. Sezon rowerowy
oczywiście się nie kończy, bo przecież nie ma złej pogody na
rower i dlatego 8 grudnia zapraszam na podsumowanie sezonu Miejskich Wycieczek
Rowerowych. Będzie też okazja do prezentacji planów na rok
2020.
Ścieżka rowerowa, znaki drogowe i nawet rondo spotkałem dzisiaj w moim miejscu pracy. A to ładny prezent ktoś mi zrobił - pomyślałem i ostrożnie wyjrzałem zza parawanu sprawdzając, czy nie nadciąga dwukołowiec :-)). Za chwilę okazało się, że cała dekoracja hali z rowerami nic wspólnego nie miała.
Ostatnie zdjęcie pomoże Wam odnaleźć właściwy trop ...