INFO

avatar Ten blog rowerowy prowadzi MARECKY z miasta Elbląg. Mam przejechane od 1995r. 284.763 kilometry, czyli właśnie po raz siódmy okrążyłem równik :-). Pomykam po drogach i dróżkach z prędkością 20.92 km/h i tak jest OK.
Więcej o mnie.

MOJA STRONA INTERNETOWA

marecki.home.pl

KATALOG ŻUŁAWSKICH DOMÓW PODCIENIOWYCH

DOMY PODCIENIOWE Z XVIII/XIX w.

MOJE GALERIE

FOTOSIK (do 30.04.2023)

DO MRDP 2025 ZOSTAŁO



baton rowerowy bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl 2009 button stats bikestats.pl 2008 button stats bikestats.pl

ARCHIWUM BLOGA

Wpisy archiwalne w kategorii

WYCIECZKI >150

Dystans całkowity:42628.00 km (w terenie 2844.00 km; 6.67%)
Czas w ruchu:1915:11
Średnia prędkość:22.26 km/h
Maksymalna prędkość:67.00 km/h
Suma podjazdów:172722 m
Maks. tętno maksymalne:182 (97 %)
Maks. tętno średnie:143 (75 %)
Suma kalorii:859184 kcal
Liczba aktywności:195
Średnio na aktywność:218.61 km i 9h 49m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
259.00 km 20.00 km teren
12:14 h 21.17 km/h:
Maks. pr.:42.00 km/h
Temperatura:5.3
Podjazdy:1813 m

KAPLICZKA

Sobota, 3 września 2022 · | Komentarze 5

Trasa: ELBLĄG-Komorowo Żuławskie-Jelonki-Kąty-Awajki-Małdyty-Miłomłyn-Ostróda-Rożental-Wysoka Wieś-Ostróda-Podlejki-Gietrzwałd-Pelnik-Morąg-Sarna-Sambród-Pasłęk-Lisów-Komorowo Żuławskie-ELBLĄG

MAPA

GALERIA (z opisem)




Tytułowa kapliczka skradła prawie cały show wycieczki do źródeł Łyny i wiadome było, że to nieprawdopodobnie oryginalne miejsce trzeba będzie obejrzeć z bliska. Andrzej był podobnego zdania i tak to urodził się pomysł na jazdę. Ograniczenia czasowe powrotu sprawiły, że ruszyliśmy już wieczorem dnia poprzedniego, tak aby na wschód słońca dotrzeć na miejsce, a potem szybciutko wracać do Elbląga.

Z tego wynikało, że trzeba ,,obudować” wyjazd w dodatkowe atrakcje, bo tak tylko jeździć po nocy i kręcić km to niepolityczne ;-) Zaproponowałem zatem rowery MTB, żeby nie gnać prosto po asfaltach, dorzuciłem stylowy drewniany kościół w Rożentalu nieopodal Lubawy, znajdujący się na szlaku Drewnianych Pereł Architektury Ziemi Lubawskiej a Andrzej rzucił hasło nocnego zdobywania Góry Dylewskiej, czyli najwyższego wzniesienia województwa i jednocześnie drugiego szczytu całej północnej Polski. Ten plan teraz należało wdrożyć.

Elbląg opuściliśmy o godzinie 18 i napędzani dobrze wiejącym wiaterkiem ruszyliśmy przez Krainę Kanału Elbląskiego. Komorowo Żuławskie, Jelonki, nowy asfalt do Śliwicy, betonowe płyty przy przed pochylnią Kąty – kilometry ubywały sprawnie. PO raz pierwszy zajrzeliśmy do Piniewa, skąd terenem dotarliśmy do Awajek i dalej starą DK 7 kontynuowaliśmy podróż przez Małdyty i Liksajny do Miłomłyna.

Tam zajrzeliśmy na jaz, znajdujący się na opływie śluzy Miłomłyn i rozpoczęliśmy klimatyczną podróż starą linią kolejową Miłomłyn-Ostróda, przerobioną teraz na szutrowy szlak rowerowy Kanału Elbląskiego Elbląg-Ostróda-Elbląg. Noc w lesie była jeszcze czarniejsza niż normalna i … miało to swój urok. Kolor zapewniała odblaskowa, pomarańczowa folia na znakach szlaku.

O 22 zameldowaliśmy się w Ostródzie i to była dobra pora na kawowe odwiedziny Orlenu. W barze siedziało trzech turystów z Warszawy jadących do Stegny na elektycznych hulajnogach, które właśnie się ładowały. Chłopaki mieli plecaki, jeden nawet sakwy Crosso, które trzymał na … platformie hulajnogi. Trzeba sobie radzić, jak się nie ma bagażnika ;-)

Kawkę wypiłem, Andrzej coś tam zjadł i rozpoczęliśmy jazdę w kierunku Rożentala, który jest położony przy DK 15. Nigdy tą drogą z Ostródy nie jechałem i miałem pewne wątpliwości, czy to jest dobry pomysł. No, ale w razie czego szerokie opony tylko czekały na zmianę trasy. Zmieniać jednak nic nie musieliśmy, bo ruch na krajówce był minimalny a samochody pojawiały się rzadko, chociaż falami, np., po 3-4 na raz.

Kościół w Rożentalu nie ma dedykowanej iluminacji, są tylko lampy uliczne ale to starczyło aby wykonać kilka zdjęć tego zadbanego zabytku. Zdjęcia dzienne są tutaj. Z Rożentala zaczęła się interwałowa wspinaczka do Wysokiej Wsi, leżącej u podnóża Góry Dylewskiej. Góry, którą po raz pierwszy odwiedziłem w roku 2009, czyli – można powiedzieć – w innej epoce. Teraz mamy tam wieżę widokową, lapidarium geologiczne, dużo tablic informacyjnych i ogólnie teren zagospodarowany. I tylko szlaki rowerowe po staremu są typu MTB – zwłaszcza podczas zjazdów ;-)

Po oględzinach tej drugiej co do wysokości górki Polski północnej wróciliśmy na rogatki Ostródy, aby rozpocząć jazdę DK 16 do Gietrzwałdu. Powoli niebo na wschodzie robiło się niebieskie, a my pustą krajówką mknęliśmy ku kapliczce. Z tej drogi zjechaliśmy w Tomarynkach, z 1 km przed Gietrzwałdem, i jadąc gruntówką między polami zbliżyliśmy się do wzgórza na którym ona stoi. Końcowe metry to pchanie rowerów po lekko zaoranym polu, pewnie nie do końca legalne, ale cóż było robić …

Dookoła nas roztaczał się bajkowy krajobraz Warmii, doliny Pasłęki i Giłwy spowitej mgłami i wschodzącym z każdą minutą słońcem. Jak ktoś nie może znaleźć odpowiedzi na pytanie: ,,po co spać jak można jechać?” to właśnie takie momenty są najlepszą odpowiedzią :-))
Chłonęliśmy ciszę poranka i klimatyczne powietrze na poziomie +5,3 stopnia. Nie chciało się opuszczać tego niezwykłego miejsca, bo chociaż kapliczek, krzyży i figur na Warmii nie brakuje, to tak widokowo położonej jeszcze nie widziałem. No, ale jak tylko Słońce pokazało pełną moc nadszedł czas powrotu.

W Gietrzwałdzie już się nie zatrzymywaliśmy, pojechaliśmy przez Woryty ku Pelnikowi, skąd mieliśmy jeszcze obejrzeć remontowaną DW 527 Olsztyn-Łukta. Zanim dotarliśmy na ten plac budowy bez ruchu samochodowego, za to z nowym asfaltem (tak, to zachęta) powalczyliśmy z zapiaszczonym odcinkiem dogi leśnej na wysokości Łęguckiego Młyna nad Jeziorem Isąg, przed szkółka leśną Żelazowice Nadleśnictwa Kudypy. Po to właśnie jechaliśmy na rowerach MTB, żeby takie niespodzianki nas nie spowalniały.

Od Łukty to już była jazda pod lekki wiatr i z hałasującym u mnie napędem, czego wybitnie nie znoszę, ale tak to jest, jak się za mało posmaruje łańcuch. Wiatr zrobił nam na koniec niespodziankę i od Pasłęka wiało nam w … plecy. Miło.

Dzięki temu i nie tylko do Elbląga dotarliśmy nieco po godzinie 10 rano, czyli wyrobiliśmy się idealnie. Żony były z nas dumne :-))) Dzięki Endrju za wspólne pedałowanie, pogaduchy i za to że nie wziąłeś kąpielówek ;-)






Dane wyjazdu:
394.00 km 0.00 km teren
15:42 h 25.10 km/h:
Maks. pr.:52.00 km/h
Temperatura:30.0
Podjazdy:2660 m

WARMIA, MAZURY

Czwartek, 25 sierpnia 2022 · | Komentarze 4

Trasa: ELBLĄG-Pasłęk-Wilczęta-Pieniężno-Bartoszyce-Korsze-Węgorzewo-Banie Mazurskie-Rapa-Banie Mazurskie-Kruklanki-Giżycko-Kętrzyn-Biskupiec-OLSZTYN

MAPA

GALERIA (z opisem)





Na miesiąc przed maratonem Zachód MRDP nadszedł czas na ostatnią jazdę testową. Testowałem jazdę z dwoma torebkami na ramie oraz nowym modelem Ortlieba mocowanym ,,na klik” do prętów siodełka. Wybór trasy był nieco przypadkowy, przypomniałem sobie po prostu, że piramida w Rapie przeszła remont i jej w tym nowym stanie nie widziałem. Plan zakładał zrobienie 400km+ i odwiedzenie jeszcze łuku Mazur Garbatych Gołap-Sejny a potem powrót z Ełku PKP. Ale że poszłoby na to za dużo czasu (sama kolej 6 godzin), a ja miałem tylko dzień wolnego to plan został zmodyfikowany i ostatecznie koleją wróciłem z Olsztyna.

Na trasę ruszyłem o 18:30 i poganiany dobrym wiatrem ruszyłem na Pasłęk rzuć okiem na rozpoczynające się właśnie zawody balonowe. Ujrzałem 7 kolorowych balonów unoszących się na południe od Pasłęka, czyli zupełnie nie tak gdzie jechałem. No, ale balony to ja już kiedyś z bardzo bliska widziałem ;-)

Z Pasłęka jazda prowadziła trasą Maratonu Elbląskiego ,,pod prąd” i tak to dotarłem do Wilcząt, gdzie zaczął się zjazd w dolinę Pasłęki. A potem podjazd i już byłem w Pieniężnie. Na stacji benzynowej uzupełniłem napoje i ruszyłem nowiutką DW 512 do Bartoszyc. Po drodze widziałem małe hałdy piasku na asfalcie naniesione przez mocny deszcz z gruntowych wjazdów na ten nowy asfalt. Niebezpieczna rzecz dla cienkich opon rowerów szosowych, zwłaszcza w ciemnościach.

W Bartoszycach zameldowałem się na Orlenie, porządnie podjadłem, napiłem się kawy, odpocząłem i ruszyłem dalej na wschód. Ominąłem wariant przez Sępopol i pojechałem na Kętrzyn skręcając przed tym miastem w kierunku Korsz. Tutaj zaczął się szlak GreenVelo, ale ja w środku nocy na wąski pasek asfaltu oczywiście się nie pchałem.

Przeleciałem przez Barciany, ominąłem tamtejszy zamek krzyżacki bez iluminacji i niebawem rozpocząłem wspinaczkę za Srokowem. Razem z nią rozpoczęła się jazda w klimatycznych i bardzo mocno ograniczających widoczność mgłach, aż do samych Bań Mazurskich. Noc była niesamowicie ciepła, termometr cały czas pokazywał +21 stopni, o nogawkach i rękawkach wiezionych asekuracyjnie w torbie nie było żadnej mowy. Najchłodniej zrobiło się niedługo przed wschodem słońca i to był spadek o … 2 stopnie. Lepko, parno i duszno było przez cały czas. Spać w łóżku w takich warunkach byłoby chyba jeszcze trudniej :-)

W Węgorzewie na Orlenie uzupełniłem picie, co wymagało zjazdu do centrum miasta i powrotu tą samą drogą na ślad. Stąd już niedaleko było do Bań Mazurskich, gdzie skręciłem do Rapy. Dotarłem do niej jak jeszcze było ciemno, tak więc iluminację piramidy rodu von Fahrenheid zasponsorowałem sobie samodzielnie. Obiekt po remoncie prezentuje się doskonale, powstała też drobna infrastruktura turystyczna naprzeciwko wejścia na groblę prowadzącą do piramidy (parking, jakiś sklep z pamiątkami).

Pokręciłem się chwilę przy tej oryginalnej i nieco tajemniczej budowli, no i rozpocząłem jazdę powrotną. Wróciłem do Bań Mazurskich, gdzie zszokowałem się widokiem ocieplanego budynku Urzędu Gminy (vide galeria) i – dla równowagi – zatrzymałem się przy prawdziwie ,,kultowej” lodziarni. Lody gałkowe sprzedawane z termosów w trzech, tylko w trzech! smakach. To jest tradycja. To jest prawdziwe. I tylko szkoda, że o 5:34 była nieczynna … :-))

Z Bań ruszyłem do Kruklanek drogą znaną z 2018r. , gdzie w planach miałem śniadanie przy jednym z tamtejszych ze sklepów. Tak też zrobiłem, bo zaczynało mnie już lekko odcinać na tym dość niewdzięcznym odcinku (słaby asfalt, więcej podjazdów).
Z Kruklanek bokami dotarłem do Giżycka w porze rannego szczytu i trzeba było być przytomnym. Miałem okazję obejrzeć tamtejszy most obrotowy w akcji, a potem pokonałem elegancką kładką Kanał Giżycki (Łuczański) bo inaczej bym czekał całe 30 minut.

A tak to już jechałem na Kętrzyn, gdzie postanowiłem obudzić kolegę Grzegorza i chwile pogadać ze znajomym jeszcze z ubiegłego wieku :-) Mój telefon go nie obudził i niebawem wyjechał mi naprzeciw. Mógł mnie nie dostrzec, bo gdzieś tak od Sterławek Wielkich dogoniłem traktor starego typu, za którym się schowałem i tak 22-26 km/h jechałem dobre z 10 km trasy. Traktor wiózł – jak się można domyśleć – na przyczepach ziarno do elewatora w Kętrzynie.

Po odpoczynku w domu Grzegorza i dobrej kawie na wystartowałem w kierunku Świętej Lipki. Potem zajrzałem do Łężan, gdzie miejscowym pałacem nadal zawiaduje Uniwersytet Warmińsko-Mazurski, a chwilę potem jadłem potężną porcję lodów w Biskupcu. Dobre to było, bo zapowiadany upał w końcu się niestety zmaterializował ( do tej pory były mgły, lekkie chmury i cień przydrożnych alej lipowych), a teraz czekała jazda do Barczewa drogami technicznymi przy S16. A tam cienia było jak na lekarstwo.

Także schłodziłem się, zalałem bidony i ruszyłem na ostatni etap wycieczki. Do Olsztyna dotarłem w najgorszej z możliwych godzin, bo chwilę po 14. Akurat mijałem Indykpol, kiedy sznur samochodów wylewał się z I zmiany. To nie było dobre, ale cóż robić. Podłączyłem się pod kilku pracowników na rowerach i takim to peletonikiem przyblokowaliśmy blachosmrody do momentu pojawienia się jakiegoś ciągu pieszo-rowerowego.

Na opłotkach Olsztyna zajrzałem jeszcze pod domek w którym mieszkałem wraz z dwoma kolegami na stacji. Dawno, w roku szkolnym 1991/1992. Facet przez 30 lat nawet nie pomalował tej miejscówki, nie mówiąc o jej ociepleniu. Nieźle :-))))

Na stację dotarłem, całkiem przypadkowo,6 minut przed odjazdem jakiegoś wcześniejszego pociągu, a więc skoro stał to pojechałem nim. Klimatyzacja składu zrobiła robotę.


Kategoria WYCIECZKI >150


Dane wyjazdu:
253.00 km 3.00 km teren
11:00 h 23.00 km/h:
Maks. pr.:51.00 km/h
Temperatura:30.0
Podjazdy:1665 m

OKOLICE KWIDZYNA

Niedziela, 14 sierpnia 2022 · | Komentarze 0

Trasa: ELBLĄG-Żuławka Sztumska-Sztum-Nowa Karczma-Jeleń-Kwidzyn-Gardeja-Krzykosy-Licze-Sztum-Łoza-Stare Pole-Gronowo Elbląskie-ELBLĄG

MAPA

GALERIA (z opisem)




Wschód Słońca w Stegnie - było, banał ;-). Wschód Słońca na Helu - było, nuda ;-). Wschód Słońca w Wiośle Dużym nad Wisłą? Tego nie było, zatem hit ;-)

Ruszyłem z Elbląga popychany sympatycznym wiatrem, który sprawił, że na miejscu, tj. wieży widokowej nad Wisłą pomiędzy Rezerwatami Przyrody Wiosło Duże i Wiosło Małe znalazłem się nieco za szybko. Pojawiłem się już po raz drugi, ale podczas tej aktywności nie było okazji na nią wejść.

Trudno było jednak narzekać, bo w tak klimatycznym miejscu już dawno nie byłem. Cisza Wisły, przemysłowy szum Kwidzyna i chrapanie dwóch kajakarzy nocujących na wieży budowało atmosferę. Jeden spał w hamaku, drugi w namiocie i obu oczywiście obudziłem waląc SPD-ami po drewnianych schodach. Zasnęli szybko, jak tylko ich uspokoiłem, że nie chcę ich zabić czy okraść, a przybyłem po prostu na wschód Słońca :-))

Wschodu w końcu się doczekałem, ale że wieża nie jest orientowana centralnie na ten kierunek, to Słońce miałem nieco z lewej – vide galeria.

Po wykonaniu chyba wszystkich możliwych odcieni Słońca na chmurach i na wodzie (w galerii macie tylko selekcję ;-) rozładowała mi się bateria w aparacie i dalsze zdjęcia było robione awaryjnie komórką. Dupy, delikatnie mówiąc, nie urywają.
Z rezerwatów ,,Wiosłowych” ruszyłem pod górę i dotarłem do DK 91 żeby zafundować sobie fajny zjazd na most pod Kwidzynem. Potężna i nowatorska (jeden z najdłuższych na świecie mostów extradosed) konstrukcja przyciąga wzrok i jest po prostu ładna.

Dalej zajrzałem do Korzeniewa, zastanawiając się dlaczego powiat kwidzyński tak lubi podbrukować drogi rowerowe (zarówno na poziomie jezdni, jak i na wale Wisły wszystko jest z polbruku, na szczęście chociaż niefazowanego).
Z Korzeniewa wspiąłem się do Kwidzyna, żeby równie szybko z niego zjechać i skierować się przez Sadlinki do Gardei. Na tamtejszej stacji Olko zjadłem solidne śniadanie i popędziłem dalej. W planach miałem wieżę zamku krzyżackiego w Rogóźnie k. Grudziądza, ale czas mi powiedział , że to „inną razą” ;-)

Zatem zawróciłem i doliną rzeki Gardęgi wróciłem do województwa pomorskiego. Zaliczyłem krótki odcinek terenu, bo tak to jest jak się jedzie bez większego przygotowania. Ominąłem bocznymi asfaltami Kwidzyn i przez Licze dotarłem do drogi na Sztum.
W Sztumie byłem umówiony z bratem, gdzie odwiedziliśmy grób rodziców w drugą i czwartą rocznicę ich śmierci.

A potem to już został powrót do domu, który ,,urozmaiciłem” sobie pokazaniem Trekowi skrótu przez Łozę i Lasy do Klecia. Skrótu o którym należy zapomnieć, bo nikt z niego nie korzysta i rządzi tam teraz tylko i wyłącznie wysoka roślinność w połączeniu z dość głęboką wodą …





Kategoria WYCIECZKI >150


Dane wyjazdu:
360.00 km 1.00 km teren
14:32 h 24.77 km/h:
Maks. pr.:48.00 km/h
Temperatura:32.0
Podjazdy:2229 m

NOCNE KASZUBY

Czwartek, 11 sierpnia 2022 · | Komentarze 0

Trasa: ELBLĄG-Gdańsk-Kartuzy-Sierakowice-Bytów-Kościerzyna-Skarszewy-Tczew-Nowy Staw-ELBLĄG

MAPA

GALERIA (z opisem)




Otworzyło się okienko ,,wolnościowe” w pracy więc postanowiłem ruszyć na Kaszuby w ramach treningu, testów i spędzenia nocki na rowerze.

Niespodziewanie doszły jeszcze do tego odwiedziny Starych Znajomych w Gdańsku. Trening to dużo powiedziane, ale przed tą imprezą po prostu trzeba mieć trochę w nogach, tak żeby tysiak km nie okazał się barierą nieprzekraczalną. Testy dotyczyły nowych spodenek Endura Pro SL i – w porównaniu do jechanych niedawno Assosów – wypadły znakomicie, tak więc Endura zostaje ze mną na dłużej. Testy obejmowały też nowe siodełko, chociaż tutaj problemów nie przewidywałem i tak też było. Także nowa owijka Odi jest znacznie lepsza od firmowej Bontragera, mięsista i gruba, a że pod nią mam jeszcze żelowe inserty Bike Ribbon to w sumie na kierownicy mogę spać ;-)

Nocna jazda prowadziła szlakiem pięknie oświetlonych obiektów Żukowa, Kartuz i Sierakowic i miała kulminację na zamku w Bytowie, oświetlonym po prostu rewelacyjnie. Musicie to kiedyś zobaczyć na własne oczy. Pełnia Księżyca i związane z tym bezchmurne niebo sprawiły, że dość szybko przywitałem się z nogawkami i rękawkami bo zjazdy w klimatyczne mgły nad licznymi jeziorami były lekko mrożącym przeżyciem, przeżyciem na poziomie +9 stopni.

Podczas jazdy nie byłem niepokojony przez zwierzęta, za to blachosmrody dość długo nie mogły pójść spać. A jak już poszły to równie szybko się pojawiły. Ruch na Kaszubach w niczym nie przypomina spokoju warmińskich czy też żuławskich asfaltów. Z sukcesem uciekłem z DK 20 Bytów-Kościerzyna przed porannym szczytem komunikacyjnym, ale odcinek DW 221 Kościerzyna-Nowa Karczma to słaby był.
Natknąłem się na sporo ,,wahadełek” na przebudowywanym odcinku Godziszewo-węzeł Stanisławie A1, gdzie powstaje też asfaltowa droga rowerowa, co niedługo pozwoli spójnie dotrzeć rowerem z Tczewa do Godziszewa poza jezdnią.

Na koniec zajrzałem do Kończewic, gdzie przypomniałem sobie gotycki zabytek w postaci kościoła z XIV wieku. Końcówka trasy to jazda w upale na poziomie 32 stopni i - jak zwykle sympatyczny - odpoczynek w nowostawskim ,,Jędrusiu”.







Kategoria WYCIECZKI >150


Dane wyjazdu:
315.00 km 0.00 km teren
13:03 h 24.14 km/h:
Maks. pr.:44.00 km/h
Temperatura:14.0
Podjazdy:2064 m

ZIEMIA CHEŁMIŃSKA

Czwartek, 28 lipca 2022 · | Komentarze 4

Trasa: ELBLĄG-Rychliki-Przezmark-Prabuty-Łasin-Radzyń Chełmiński-Wąbrzeźno-Grudziądz-Kwidzyn-Dzierzgoń-ELBLĄG

MAPA

GALERIA (z opisem)





Pogoniłem w ramach wykorzystania dnia wolnego na dawno niewidzianą Ziemię Chełmińską.
Głównym założeniem jazdy były różnego rodzaju testy odzieżowo-sprzętowe przed zbliżającym się wielkimi krokami maratonem Zachód MRDP.
Nie mogło także zabraknąć akcentów iluminacyjno-turystycznych, z których najbardziej spodobał mi się zamek w Przezmarku, któremu iluminację zrobiłem samodzielnie :-)

Poza tym był zamek w Radzyniu Chełmińskim, który w końcu obejrzałem sobie z każdej strony, dowiadując się o istnieniu boiska piłkarskiego przy głównej ścianie warowni. Ciekawe czy było już w czasach średniowiecznych?

Świt powitał mnie w Wąbrzeźnie, w którym obejrzałem drobne resztki zamku biskupów chełmińskich i elegancką infrastrukturę nad Jeziorem Zamkowym. Inspiracją do zajrzenia do tego miasteczka była ta jazda, kiedy to Wąbrzeźno widziałem tylko z obwodnicy.

Stąd zacząłem odwrót do domku. Odwrót na który miałem co najmniej z 3 pomysły, ale że priorytetem były kilometry to podarowałem sobie przekraczanie Wisły, jazdę pociągiem i takie tam inne herezje ;-)

Nie chcąc się władować w poranny szczyt komunikacyjny, bocznymi asfaltami dotarłem do Grudziądza, przejechałem przez miasto i … zaliczyłem poranny szczyt komunikacyjny na DK 55. Od Kwidzyna wlewała się masa blachosmrodów, a ja przez 4 km jazdy miałem wrażenie jazdy na krawędzi. Miło było stamtąd uciec w ciszę lokalnych asfaltów.

Dla odmiany nocna jazda DK 16 od Kisielic do Rogóźna-Zamku (gdzie zamku nie odnalazłem, ale on tam faktycznie jest) to były 2 TIR-y i kilka osobówek na całym ponad 20 km odcinku. Krajówka krajówce nierówna ;-)

Mam też dobre wiadomości, że DW 520 na odcinku Kamieniec Suski-Prabuty ma nową nawierzchnię i szosą można ładnie jechać, lekko zwalniając w Obrzynowie, gdzie jest jeszcze – nie wiedzieć czemu - stara nawierzchnia na krótkim odcinku.

Buduje się też droga rowerowa wzdłuż DK 55 od Mokrego do Grudziądza, czyli właśnie na tym odcinku krajówki dla którego nie ma dobrej alternatywy szosowej.

Jazda nocna często ma to do siebie, że nawiedza się Orleny ;-) Nie inaczej było u mnie, gdzie w Prabutach wlałem w siebie prewencyjną kawkę przeciwsenną, a w Łasinie uzupełniłem napoje.

Potem były już tylko lokalne sklepy spożywcze i zimne piwa 0%. Tak to można podróżować :-)






Kategoria WYCIECZKI >150


Dane wyjazdu:
261.00 km 0.00 km teren
10:18 h 25.34 km/h:
Maks. pr.:49.00 km/h
Temperatura:13.0
Podjazdy:1749 m

BARTOSZYCE

Czwartek, 21 lipca 2022 · | Komentarze 3

Trasa: ELBLĄG-Braniewo-Pieniężno-Babiak-Lidzbark Warmiński-Bartoszyce-Górowo Iławeckie-Pieniężno-Wilczęta-Młynary-Milejewo-ELBLĄG

MAPA

GALERIA (z opisem)



Pogoniłem w ramach wykorzystania dnia wolnego na bartoszycki rynek, który w oczach urbanistów, aktywistów miejskich, ekologów i ogólnie sympatyków ładnych miejsc jest klasycznym przykładem ,,betonozy", czyli użycia kostki betonowej bez umiaru. Po wizji lokalnej mogę potwierdzić, tak to jest niestety ,,betonoza" :-/ 

Widać co prawda próby ratowania przestrzeni w postaci zazielenienia i ocienienia tej szybko nagrzewającej się  i nie pochłaniającej wody powierzchni, ale da to raczej marny efekt. 

A tak w ogólne to wycieczka bardzo udana - cudownej jakości asfalty z pokonanym po raz pierwszy w całości nowym, właśnie kończonym odcinkiem Bartoszyce-Górowo Iławeckie-Pieniężno (DW 512), klimatyczna warmińska noc i znikomy ruch na drogach. Tak to można podróżować :-)



Kategoria WYCIECZKI >150


Dane wyjazdu:
164.00 km 60.00 km teren
12:11 h 13.46 km/h:
Maks. pr.:39.00 km/h
Temperatura:25.0
Podjazdy: m

WISEŁKA 500 TORUŃ-GNIEW

Poniedziałek, 11 lipca 2022 · | Komentarze 0

Trasa: TORUŃ-Ostromecko-Chełmno-Grudziądz-Nebrowo Wielkie-GNIEW

MAPA (całość)

GALERIA (całość, z opisem)

Dalej>>>




To był etap decydujący, czy uda nam się zmieścić w limicie 80 godzin na mecie w Gdańsku. 

Na dzień dobry dostaliśmy dwugodzinny deszcz na wałach za Toruniem, co i tak nie było złe, bo wisiała też burza nad nami, a to by całkowicie uniemożliwiło jazdę po tych odkrytych przestrzeniach. Potem było już lepiej z pogodą, deszcze straszyły w oddali, ale nas jeszcze nieco zmoczyło za Grudziądzem i w samym Gniewie. 

Młody w ten dzień poprawił swój rekord dobowego dystansu, ale wynik ten okupił pojawieniem się kontuzji kolana, co miało mieć jutro brzemienne skutki. 






Dane wyjazdu:
201.00 km 3.00 km teren
07:51 h 25.61 km/h:
Maks. pr.:53.00 km/h
Temperatura:12.0
Podjazdy:1194 m

200 km PAWŁA

Sobota, 18 czerwca 2022 · | Komentarze 5

Trasa: ELBLĄG-Pasłęk-Małdyty-Miłomłyn-Ostróda-Iława-SIemiany-Zalewo-Myślice-Rychliki-Jelonki-Komorowo Żuławskie-ELBLĄG

MAPA

GALERIA (z opisem)



Padło hasło ,,Mus jest zrobić 200 km” ;-). Padło też hasło ,,Jezioro Jasne” na Pojezierzu Iławskim, jako pokłosie mojej lektury pewnej relacji. Zostało to połączyć w jedno.

I tak wyszedł fajny, lekko nocny wyjazd pod znakiem ,,Po co spać, jak można jechać i przy okazji zrobić życiówki”. W roli głównej wystąpił Paweł, który podłapał bakcyla jazdy długodystansowej i już nasza w tym rola, aby go nie zgubił :-)). Eskortę stanowiła ekipa w składzie : Andrzej, Marcin i Mateusz – ten ostatni nie na całej trasie.

W trasę okrążającą dużym łukiem Jezioro Jeziorak ruszyliśmy z placu Dworcowego w Elblągu o północy. Elegancki wiatr, bezchmurna i jasna noc, oraz klimatyczny księżyc w złotej poświacie słońca mogły się podobać. Lekko niepokoiła mnie bardzo duża dynamika jazdy, która mogła okazać się niszcząca dla adepta. W Miłomłynie zameldowaliśmy się po 2 godzinach 20 minutach i rozpoczęliśmy poszukiwania flisaków I Flisu po Kanale Elbląskim. Po stronie śluzy ich nie namierzyliśmy, więc pojechaliśmy dalej, do Ostródy.

A oni tymczasem nocowali po drugiej stronie, w miłomłyńskiej Przystani na Wyspie. Jak ja mogłem o tym miejscu zapomnieć? I tak to za chwilę byliśmy w Ostródzie przez którą przemknęliśmy bez zatrzymania, skoro Orlen wjazdowy do miasta był nieczynny.

Stąd ruszyliśmy DK 16 w Kierunku Iławy, a mnie zastanowił przekreślony GRUDZIĄDZ na tablicach kierunkowych tej drogi. Jeden, drugi, trzeci- wskazywało to wyraźnie, że coś z drogą jest ,,nie halo”. Ale że ja takimi objazdami się mało przejmuję, to pojechaliśmy dalej, bo dopiero za 16 km był zakaz jazdy. Krajówka była pusta, z dobrym asfaltem i jak dodamy do tego wstający dzień to można by tak jechać i jechać.

Ale niebawem wyłoniło się Franciszkowo a w nim zapory na drodze i info o głębokich wykopach. Daliśmy im radę, głębokie już nie były. Niebawem wjechaliśmy do Iławy, gdzie znany elbląski mors-rowerzysta Andrzej miał odbyć - rutynową w jego wykonaniu podczas wycieczek - kąpiel w jeziorze. Chciał w Jeziorze Jasnym, ale wybiliśmy my to z głowy, bo to rezerwat.
Zjechaliśmy zatem nad brzeg Jezioraka, gdzie na plaży miejskiej kolega się wykąpał, a my sobie pochodziliśmy po pomoście.

W Iławie zajrzeliśmy jeszcze na Orlen bo pora była wybitnie śniadaniowa (5:20) i wkrótce ruszyliśmy dalej, na najbardziej paskudny asfaltowo odcinek. Cała droga po zachodniej stronie Jezioraka od zjazdu z DW 521 przez Gardzień, Siemiany, Jerzwałd, Dobrzyki do Zalewa woła o pomstę do nieba. Z nielicznymi, krótkimi wyjątkami nadaje się do zaorania i położenia na nowo.

Jakoś udało się bez awarii przejechać ten odcinek, robiąc przerwę na siemiańskiej wieży widokowej. Chwilę potem zjechaliśmy na drogę szutrową prowadzącą do Jeziora Jasnego. Jeziora słynącego z bardzo przejrzystej, kwaśnej wody w której istnieje znikome życie biologiczne. Jest to przykład dość unikatowego jeziora oligotroficznego w którym obowiązuje całkowity zakaz kąpieli. Szutrem jest do niego około 1,5 km w jedną stronę. Wspaniałej przejrzystości nie było nam dane ujrzeć, bo akurat - idealnie w punkt - zaczął kropić na nas deszcz. Czyli trzeba będzie jeszcze tutaj wrócić …

Po powrocie na asfalt nie ujrzeliśmy już Mateusza, który w klasyczny dla siebie sposób gdzieś się oddalił i już do Elbląga się nie pojawił. Ale to duży chłopak, więc na pewno dał sobie radę ;-)

My tymczasem dotarliśmy do Zalewa, gdzie zrobiliśmy małą przerwę cateringową i gdzie Paweł zgłosił lekkie kurcze z którymi sobie samodzielnie poradził. Teraz czekały na nas same dobre i bardzo dobre nawierzchnie po których raźno nawijaliśmy km do Elbląga. Końcówkę trasy lekko zmodyfikowaliśmy rezygnując z płyt w Stankowie na rzecz nowego asfaltu w Jelonkach. I tak do Elbląga wjechaliśmy tą samą stroną, co 10 godzin temu z niego wyjeżdżaliśmy.

W centrum Elbląga liczniki wskazały 200 km, czyli plan został zrealizowany. Paweł ma nową życiówkę, poprawioną prawie o 100 km i zaliczoną w doskonałym stylu. Coś mi mówi, że na tym się nie skończy ;-) A Elbląg ma nowego adepta ultrakolarstwa. I to jest dobre, i to jest OK.

Dzięki wszystkim za wspólne kręcenie i pogaduchy.





Dane wyjazdu:
167.00 km 100.00 km teren
08:10 h 20.45 km/h:
Maks. pr.:43.00 km/h
Temperatura:22.0
Podjazdy:956 m

BALTIC BIKE CHALLENGE - ETAP III

Wtorek, 10 maja 2022 · | Komentarze 2

Trasa: GDYNIA WIELKI KACK-Gdańsk Oliwa-Otomin-Straszyn-Pruszcz Gdański-Kiezmark-Mikoszewo-Krynica Morska-Piaski-KRYNICA MORSKA

GPS (całość maratonu)

MAPA (całość)

GALERIA (całość, z opisem)









Kategoria WYCIECZKI >150


Dane wyjazdu:
161.00 km 30.00 km teren
08:42 h 18.51 km/h:
Maks. pr.:47.00 km/h
Temperatura:10.0
Podjazdy:1087 m

BALTIC BIKE CHALLENGE - ETAP II

Poniedziałek, 9 maja 2022 · | Komentarze 0

Trasa: WŁADYSŁAWOWO-Hel-Władysławowo-Wejherowo-GDYNIA WIELKI KACK

GPS (całość maratonu)

MAPA (całość)

GALERIA (całość, z opisem)

Dalej >>> 







Kategoria WYCIECZKI >150