INFO

avatar Ten blog rowerowy prowadzi MARECKY z miasta Elbląg. Mam przejechane od 1995r. 284.763 kilometry, czyli właśnie po raz siódmy okrążyłem równik :-). Pomykam po drogach i dróżkach z prędkością 20.92 km/h i tak jest OK.
Więcej o mnie.

MOJA STRONA INTERNETOWA

marecki.home.pl

KATALOG ŻUŁAWSKICH DOMÓW PODCIENIOWYCH

DOMY PODCIENIOWE Z XVIII/XIX w.

MOJE GALERIE

FOTOSIK (do 30.04.2023)

DO MRDP 2025 ZOSTAŁO



baton rowerowy bikestats.pl 2024 button stats bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl 2009 button stats bikestats.pl 2008 button stats bikestats.pl

ARCHIWUM BLOGA

Wpisy archiwalne w kategorii

WYCIECZKI >150

Dystans całkowity:43358.00 km (w terenie 2964.00 km; 6.84%)
Czas w ruchu:1951:06
Średnia prędkość:22.22 km/h
Maksymalna prędkość:67.00 km/h
Suma podjazdów:176812 m
Maks. tętno maksymalne:182 (97 %)
Maks. tętno średnie:143 (75 %)
Suma kalorii:868697 kcal
Liczba aktywności:198
Średnio na aktywność:218.98 km i 9h 51m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
214.00 km 0.00 km teren
10:07 h 21.15 km/h:
Maks. pr.:43.00 km/h
Temperatura:2.0
Podjazdy:1383 m

OLSZTYN

Niedziela, 19 stycznia 2025 · | Komentarze 2

Trasa: ELBLĄG-Pasłęk-Godkowo-Podągi-Miłakowo-Jonkowo-Olsztyn-Gietrzwałd-Podlejki-Łukta-Morąg-Sarna-Marzewo-Pasłęk-ELBLĄG

MAPA

GALERIA (z opisem)




Wszechobecne, ale rzadkie mgły, gigantyczna wilgotność, zima na poboczach, ciemna noc i stabilna temperatura +2 stopnie towarzyszyła rowerowej czwórce, która podjęła trud jazdy do Olsztyna przez pagórki Oberlandu i Warmii. 

Największe znaczenie w tej wyliczance pogodowej miała temperatura, bo jakby spadła poniżej zera to byśmy byli w czarnej .... rzeczywistości pójścia pieszo do najbliższej stacji kolejowej :-)) Lodowisko by było jak się patrzy.

Że jednak wróże pogodowi się nie pomylili, to i my całe kółeczko sprawnie pokonaliśmy z 40 minutowym postojem na Orlenie w Olsztynie i 10 minutowym na Orlenie w Morągu. Duże ilości śniegu na poboczach i w rowach wskazywały, że kilka dni temu była tam jeszcze całkiem niezła zima. 

Główną trudnością na trasie były warmińskie pagórki, które zwłaszcza z Sylwii wyssały siły i sprawiły, że dotarliśmy do Elbląga w dwóch grupach, Marcin z Tomkiem nieco wcześniej, ja nieco później ;-) A pewnym zaskoczeniem był fakt, że wyremontowana droga wojewódzka 527 Olsztyn - Morąg ma jeszcze nie zrobioną nawierzchnię na odcinku Florczaki-Bramka. 

Dziękuję Wam za wspólną jazdę pod znakiem ,,Po co spać, jak można jechać". Spanie jest przereklamowane ;-)




Kategoria TR, WYCIECZKI >150


Dane wyjazdu:
351.00 km 120.00 km teren
18:00 h 19.50 km/h:
Maks. pr.:39.00 km/h
Temperatura:-8.0
Podjazdy:1969 m

ŁÓDŹ

Niedziela, 5 stycznia 2025 · | Komentarze 5

Trasa: ELBLĄG-Rychliki-Susz-Iława-Brodnica-Sierpc-Płock-Kutno-ŁÓDŹ>>>ELBLĄG

MAPA

GALERIA (z opisem)






Wykorzystałem zimowe okienko pogodowe w styczniu (jak to zabawnie brzmi ,,okienko” w zimowym przecież miesiącu!) na zrobienie dłuższej trasy w Polskę. A że od pewnego czasu miałem na celowniku Łódź - ostatnie wielkie miasto w Polsce, po którym nie jeździłem rowerem – to i tam się udałem.

Jazda miała też cel treningowy, trening głowy przed MRDP. Jak wiecie z pkt.3 dekalogu ultra, treningi powinny być trudniejsze niż impreza :-))

Nocka zapowiadała się mroźna (było od -1 do -8), bez opadów, które pojawiły się odpowiednio wcześnie i już nie było ryzyka, że zakopię się z moimi kolcami. Do tego miała być bezchmurna i z astronomicznymi atrakcjami spod znaku Saturna i Księżyca. Innego rodzaju atrakcją miał być wiatr, zupełnie nie z tego kierunku co potrzeba ;-)

Z Elbląga wyruszyłem w sobotę o godzinie 15 i jeszcze przez chwilę podziwiałem zachód słońca, które ponownie ujrzałem około godziny 8 rano w niedzielę na wysokości Gostynina.

Bocznymi drogami, a nawet po płytach w Stankowie dostałem się do Rychlik, tam wskoczyłem na trasę Maratonu Elbląskiego i nią jechałem do Susza.

I przed Suszem, w Kamieńcu Suskim poczułem, że muszę zmienić rękawiczki, bo zwykłe palczaste Bontragery przestały już wystarczać. Zrobiłem więc postój w sklepie, ubrałem rękawice Chiba Alaska poparte jeszcze cienkimi za 8 zł z włóczki i teraz to mogłem jechać dalej.

Przed Iławą spotkałem się z jakimś dziwnie wielkim ruchem samochodów w obydwu kierunkach, co mi się nie spodobało i pijąc kawę na Orlenie postanowiłem bocznymi drogami dotrzeć do Nowego Miasta Lubawskiego (NML), na dawnej DK 15.

Ten odcinek był najbardziej oblodzony, dużo lasów robiło robotę, za to minęły mnie 3 samochody. Schwalbe Marathon Winter sprawowały się bez zarzutu, za to od Iławy jechałem z pękniętą szprychą. Pękła sobie na rondzie wjazdowym do Iławy od Siemian, ot tak bez przyczyny zewnętrznej, z jakże dobrze znanym mi dźwiękiem :-/

4 km dalej mijałem dworzec w Iławie, no i pojawiła się myśl … Ale że z pękniętymi szprychami to ja już mam bogate, nawet za bogate doświadczenia, to dopóki druga nie pęka, to i ja nie pękam. Pojechałem więc dalej, w końcu linii kolejowych było dookoła całkiem sporo ;-)

Minąłem NML, miąłem Kurzętnik i na główny postój grzewczo-kateringowy w nocy zatrzymałem się w Brodnicy. Marzyłem o zupie pomidorowej, ale Orlen miał tylko żurek. Bida żurek, bez ziemniaków, bez jajka, bez chrzanu, za to z ogromną ilością kiełbasy.

Wsparłem to bagietką, zalałem termosy herbatą, udzieliłem wywiadu lokalnej młodzieży jedzącej pizzę (wyglądała dobrze, jeszcze pizzy na Orlenie nie próbowałem) i po prawie godzinie ruszyłem na południe. Dochodziła północ.

Od wjazdu na DK 15 pod kołami nie miałem już ani grama śniegu, lodu, tylko asfalt, posypany asfalt. Zostałem z ciężkimi oponami, super oporami toczenia, wiatrem w twarz, pękniętą szprychą i pięknym odgłosem kolców na asfalcie. Zaczął się więc prawdziwy trening głowy i fizyczne próby utrzymania średniej na poziomie 20 km/h.

Dobre było to, że coś mnie tknęło w Elblągu napompować opony na maksa z tyłu (5 barów) i 4 bary z przodu. Normalnie to dużo za dużo, żeby wykorzystać cały potencjał i szerokość rozmieszczenia kolców, ale wyczułem, że totalnej ślizgawicy to mieć nie będę. No i to ciśnienie trochę mnie uratowało, bo boczne kolce dzięki temu nie miały kontaktu z podłożem.

Minąłem uśpiony Rypin, minąłem Sierpc, gdzie zatrzymałem się na pierogi, bo walka z wiatrem i rowerem wysysała siły szybko i sprawnie. Od Sierpca klimat jazdy tworzył płomień ,,świeczki” płockiego Orlenu wyglądający z daleka na tle dymiących kominów oraz naturalnej chmury jak Mordor albo inne piekło. A ja tam właśnie jechałem ;-)

Przez Płock przejechałem bez zatrzymywania się, poza krótkim postojem na moście aby uwiecznić panoramę wysokiego brzegu Wisły ze Starym Miastem i bulwarami.
Powoli robił się świt, ruch nieco się zagęścił, a ja zauważyłem że do odgłosów roweru doszedł suchy łańcuch – zapomniałem wziąć olej, a jedno smarowanie na starcie okazało się za mało. To był mój największy błąd tego wyjazdu, nie znoszę tego odgłosu a musiałem się w niego wsłuchiwać godzinami. Trening głowy ;-)

Sprawdziłem na Orlenie w Gostyninie czy nie mają czegoś stosownego, ale że nic nie było to łyknąłem tylko kawę i pojechałem dalej.
Rozpoczął się dzień i moim oczom ukazały się przeraźliwie długie i płaskie drogi środka Polski. Dosłownie środka, bo za Kutnem pojawiłem się w Piątku, geometrycznym środku Polski. Wcześniej było Kutno, w którym ponownie zajrzałem na legendarny dworzec PKP a wcześniej najechałem lokalnego McD na śniadanie.

Od Kutna poruszałem się w towarzystwie blachosmrodów w ilościach niespotykanych w okolicach Elbląga w niedzielny poranek. Cóż, bliskość dwóch autostrad i licznych krajówek generuje ruch. Lampka Bontragera robiła dobrą, mrugającą robotę, kłopotów nie miałem.

Człowiek ma zakodowane w głowie, że te okolice są płaskie, ale pod wiatr to podjazd wjazdowy do Zgierza wydał mi się wspinaczką. No, ale to już była końcówka trasy to i zmęczenie widziało w każdej zmarszczce górę :-)

Chwilę potem wjechałem do Łodzi, co uczciłem stosowną fotką, a nawet dwoma – vide galeria – i raźno ruszyłem w kierunku ulicy Piotrkowskiej, jednego z symboli miasta.
Czasu do odjazdu pociągu miałem z 2 godziny, więc należało się streszczać.

Starczyło na pobieżne obejrzenie tej oryginalnej oraz ciekawej ulicy do Stajni Jednorożców i z powrotem, zjedzenie ciepłych pączków i zakup magnesu na lodówkę, który mogłem mieć za darmo, jak miła pani usłyszała skąd i jak przyjechałem :-). Kupiłem ze sporą zniżką.

Potem przyszło zająć miejsce w fajnym pociągu, który sprawnie zawiózł mnie prosto do Malborka. Stąd pierwotnie chciałem wrócić rowerem, ale uszkodzona szprycha popsuła ten plan.

Do Łodzi jeszcze wrócę, już na normalnym rowerze, w zielonej porze roku, no i chyba nie samotnie ;-)









Kategoria WYCIECZKI >150, TR


Dane wyjazdu:
165.00 km 0.00 km teren
07:48 h 21.15 km/h:
Maks. pr.:43.00 km/h
Temperatura:4.0
Podjazdy:738 m

POMORSKIE ILUMINACJE

Niedziela, 29 grudnia 2024 · | Komentarze 4

Trasa: ELBLĄG-Kmiecin-Marynowy-Nowy Staw-Kiezmark-Cedry Wielkie-Pruszcz Gdański-Kolbudy-Żukowo-Chwaszczyno-Gdańsk Oliwa-Gdańsk Brzeźno-GDAŃSK>>>ELBLĄG

MAPA

GALERIA (z opisem)





Pięknie wyszła ostatnia w tym roku nocka na rowerze prowadzona pod tradycyjnym hasłem ,, Po co spać, jak można jechać" i .... podziwiać np. taki wschód słońca jak na zdjęciu powyżej. Bądźmy szczerzy - żadne, najwymyślniejsze nawet iluminacje nie mogą się równać z tą feerią kolorów i odcieni w wykonaniu natury :-)

Na trasie przez Żuławy Wiślane i Kaszuby korbami kręciło 6 osób. Z tego cztery pokonały całość trasy na rowerach, a Krysia i ja zgodnie z wcześniejszymi założeniami wróciliśmy sobie z Gdańska pociągiem, bo przecież wycieczka bez pociągu się nie liczy :-))

Podczas jazdy prowadzonej w warunkach dużej wilgoci na Żuławach i mniejszej na Kaszubach w stabilnej temperaturze +4/+3 stopni, z wiatrem i pod wiatr udało nam się zrealizować wszystkie zaplanowane miejscówki, co sprawiło, że galeria wygląda okazale.

Poza zjawiskowym wschodem słońca mi najbardziej spodobała się iluminacja Raduni w Pruszczu Gdańskim, iluminacje Parku Oliwskiego oraz żurawie portowe nieopodal mola w Gdańsku Brzeźnie. 

Dzięki ekipie za elegancką jazdę, szacun dla wszystkich co zrobili pełne okrążenie. 



Kategoria TR, WYCIECZKI >150


Dane wyjazdu:
168.00 km 0.00 km teren
06:49 h 24.65 km/h:
Maks. pr.:41.00 km/h
Temperatura:0.0
Podjazdy:749 m

GNIEW

Niedziela, 1 grudnia 2024 · | Komentarze 2

Trasa: ELBLĄG-Żurawiec-Zwierzno-Żuławka Sztumska-Tropy Sztumskie-Sztum-Ryjewo-Betlejem-Gniew-Subkowy-Czarlin-Malborok-Stare Pole-Gronowo Elbląskie-ELBLĄG

MAPA

GALERIA (z opisem + zdjęcia Marka z Braniewa)





W noc andrzejkową spełniają się różne wróżby w różnych miejscach. Na rowerze też, zwłaszcza jak jest to jazda pod hasłem ,,Po co spać, jak można jechać” ;-)

I tak wywróżyliśmy sobie, że po trzyosobowym starcie z Elbląga w Żurawcu dogoni nas Marek z Braniewa :-)) Potem wróżby mówiły, że nie będzie śniegu, lodu i mrozu – nie było, bo -0,3 stopnia Celsjusza się nie liczy ;-)

Potem wyszło, że w Betlejem przed Gniewem narodzimy się na nowo – no, powiedzmy że tak było :-)). Wyszła też wróżba, że Sylwia zdąży na godzinę 9:30 dotrzeć na zbiórkę do morsowania – zdążyła ;-)

Nie wyszło kilka innych rzeczy, ale teraz i tutaj o nich nie piszę – tylko wróżby, które się sprawdziły :-)) I to bez lania wosku!

Na trasie w kierunku mostu na Wiśle pod Kwidzynem walczyliśmy z przeciwnym wiatrem, ale nie tak silnym jak tydzień wcześniej do Iławy. No i przede wszystkim asfalt był perfekcyjnie suchy, co pozwalało na sprawną jazdę. Od Wisły wiatr zaczął sprzyjać, co w połączeniu z pięknym, pustym asfaltem DK91 było świetnym duetem.

W Gniewie nie udało nam się zając ogrzewanych miejsc na tamtejszych stacjach Orlen i MOL, a ta sztuka – chyba nieco przypadkowo – udała się na Circle K w Gręblinie. Wcześniej odwiedziliśmy Orlen w Sztumie, na chwilę.

Główny cel wyjazdu, poza morsowaniem na sucho i trenowaniem wytrzymałości na brak snu, zaczął się w Czarlinie, na skrzyżowaniu DK91 i DK22. Od tego miejsca widzieliśmy bowiem biegnącą po lewej stronie DK22 (patrząc w kierunku Malborka) nową drogę rowerową i drogę dla pieszych, czyli popularny ciąg pieszo-rowerowy (cpr), która powstała w wyniku remontu DK22 na odcinku Czarlin-Gnojewo.

Fajna, dwukierunkowa droga z asfaltu pozwala elegancko jechać wzdłuż DK22 (drogi za dnia bardzo ruchliwej i nieprzyjemnej do jazdy po niej rowerem), skręcić na Tczew (EV9), przekroczyć Wisłę i dotrzeć prawie aż do zjazdu na Szymankowo w Gnojewie. Brakuje może z 200-300 metrów. Pozwala to już planować wycieczki od tej strony.

Zła wiadomość zaś jest taka, że od Gnojewa do wsi Cisy nie ma żadnej infrastruktury pieszo-rowerowej wzdłuż DK22 i ta dziura liczy 5 km. To już za dużo, żeby za dnia tam się pchać. Jadąc od, czy też do Malborka trzeba nieco kombinować.

Nas to oczywiście nie dotyczyło, bo nad ranem w niedzielę, wszystko tam było pustą drogą rowerową, z czego ochoczo korzystaliśmy.

Przelecieliśmy Malbork wdychając zapach wysłodków z pracującej pełną parą (dosłownie) cukrowni i dalej pustą DK22 kontynuowaliśmy podróż w kierunku Elbląga.

Tutaj też powstaje jednostronna, dwukierunkowa droga rowerowa i zapewne droga dla pieszych i można nią obecnie dotrzeć do Królewa – dalej jeszcze trwa budowa wszystkiego, włącznie z jezdnią DK22.

W Starym Polu zjechaliśmy z krajówki omijając ,,wahadła” na DK22 i przez Fiszewo oraz Gronowo Elbląskie odstawiliśmy Sylwię pod dom. Ta dżentelmeńska postawa nie spotkała się ze stosowną nagrodą w postaci fejsbukowych pierogów, że nie wspomnę o sałatce jarzynowej. Nie dostaliśmy nic :-)))

Pozostało zrobić zdjęcia wschodu słońca i dotrzeć do miasta, co nastąpiło około godziny 7:20. I tak to nocka przeszła do historii.

Dzięki za wspólne kręcenie i pogaduchy. Szacun dla Marka z Braniewa za lekko ponad ćwierć tysiąca km zrobionych łącznie. 

Za 2 tygodnie spróbujemy 14/15 grudnia pojechać obejrzeć trochę świątecznych iluminacji w województwie pomorskim. Wcześniej zobaczymy co pogoda o tym sądzi ;-)



Kategoria TR, WYCIECZKI >150


Dane wyjazdu:
195.00 km 0.00 km teren
08:49 h 22.12 km/h:
Maks. pr.:40.00 km/h
Temperatura:0.0
Podjazdy:1150 m

IŁAWA

Niedziela, 24 listopada 2024 · | Komentarze 3

Trasa: ELBLĄG-Dzierzgoń-Susz-Iława-Samborowo-Miłomłyn-Małdyty-Pasłęk-ELBLĄG

MAPA

GALERIA (z opisem)




Końcówka listopada to czas, aby zapoczątkować nowy sezon nocnych treningów rowerowych, tak charakterystycznych dla ultramaratonów gdzie też jeździ się nocą. Sezon ultra 2025 za pasem, a imprezą roku wydaje się być dla większości elbląskiej sceny ultra maraton Grunwald-Troki-Grunwald 1000 km ;-)

Podczas pierwszej jazdy ruszyliśmy na Iławę, aby odwiedzić tamtejszy nowy McD, ale ostatecznie zjedliśmy śniadanie w pasłęckim McD, też nowym ;-) Oczywiście do Pasłęka dotarliśmy przez Iławę, bo dystans musi budzić szacunek :-)

Po drodze straszyły nas warunki pogodowe, chociaż  nie tak dramatyczne jak zapowiedzi z innych stron Polski - o opadach śniegu, czy gołoledzi. Do Iławy walczyliśmy za to z przeciwnym wiatrem, który skutecznie nas spowalniał i obniżał odczuwalną temperaturę poniżej zera. Miejscami na asfalcie leżał szron, ale nasze opony dały sobie z nim radę. 

Za to moja i Tomka opona poległa w Suszu na skrzyżowaniu, gdzie był czarny lód. Zaliczyliśmy gleby, ale że na małej prędkości to i bez konsekwencji. W Iławie byliśmy około 1 w nocy, McD był już zamknięty od wewnątrz, a Drive nie wchodził w grę z oczywistych przyczyn. Trafiliśmy więc na nieodległy, znany Orlen i tam godzinkę sobie jedliśmy, piliśmy i grzaliśmy się. 

Droga powrotna przebiegała w zupełnie odmiennych warunkach, przede wszystkim z wiatrem i prawie bez zimowych akcentów na asfalcie. Zajrzeliśmy jeszcze na stację Moya w Miłomłynie oraz - jak wspomniałem - na McD w Pasłęku, którego totem włączyli na naszych oczach, a my byliśmy tam o 6:02. To się nazywa precyzja :-))

Na końcowych metrach trasy przebiłem dętkę w tylnym kole i to było prawdziwe szczęście. Wymieniłem ją w ciepłej piwnicy. 

Dziękuję Wam za wspólne kręcenie i w ogóle za odważenie się do wyjścia z domu w tak niepewną pogodę. W naszym gronie debiutowała Beata i mam nadzieję, że się podobało :-) 


Kategoria WYCIECZKI >150, TR


Dane wyjazdu:
170.00 km 0.00 km teren
07:14 h 23.50 km/h:
Maks. pr.:45.00 km/h
Temperatura:4.0
Podjazdy:796 m

300.000 km :-)

Sobota, 9 listopada 2024 · | Komentarze 5

Trasa: ELBLĄG-Raczki Elbląskie-Jezioro-Różany-Gronowo Elbląskie-Fiszewo-Ząbrowo-Królewo-Malbork-Sztum-Postolin-Trzciano-Kamionka-Kwidzyn-Ryjewo-Sztum-Kalwa-Żuławka Sztumska-Zwierzno-Jezioro-Karczowiska Górne-ELBLĄG

300.034 km 

MAPA

Tradycyjna wycieczka do miejsc bliskich mojemu sercu w Kwidzynie i Sztumie dzisiaj miała niecodzienny przebieg, bo i trasa była mocno nietypowa, a i do tradycyjnej już obecności na tym kierunku niebieskiego Roberta, dołączyła niebieska Beata.

I takie to Smerfy przemierzyły ze mną 170 km podczas których przekroczyłem dystans 300.000 km liczony od 1995 r. kiedy to pojawił się na mojej kierownicy pierwszy licznik. Jak dodam, że dla Beaty to była rekordowo długa jazda, czyli życiówka, no to mamy komplet :-)

Dziękuję Wam za towarzystwo i wspólne kręcenie!




Liczby, cyferki, sumy ... Małe to ma generalnie znaczenie, ale w tym roku naprawdę dużo obraca się wokół statystyk, także niech znaczenie przez chwilę ma :-). Życiówka, okrągła suma na 30 lat kręcenia korbami i jeszcze trzeci wynik roczny w historii rysuje się na horyzoncie. Liczby, cyferki, sumy ... ;-)

Kilka zdjęć z trasy:


1. Kiosk multimedialny w Pułkowicach




2. Remontowany niebieski most nad Tiną w Jeziorze - rowerem i piechotą dostępny.
















Kategoria WYCIECZKI >150


Dane wyjazdu:
192.00 km 4.00 km teren
08:08 h 23.61 km/h:
Maks. pr.:47.00 km/h
Temperatura:4.0
Podjazdy:1208 m

KOLEJOWE ROWEROWANIE

Sobota, 26 października 2024 · | Komentarze 2

Trasa: ELBLĄG>>>SZCZYTNO-Biskupiec-Jeziorany-Dobre Miasto-Świękity-Morąg-Pasłęk-ELBLĄG

MAPA

GALERIA (z opisem)





Jeżeli lubicie kolejowe klimaty?
Jeżeli lubicie płaską trasę?

Jeżeli lubicie płaską trasę po polach i lasach?
Jeżeli lubicie płaską trasę po polach i lasach oraz jazdę bez towarzystwa samochodów?

Jeżeli lubicie jeździć po dobrym i bardzo dobrym asfalcie?
Jeżeli lubicie 40 km w jedną stronę i 40 km w drugą?

Jeżeli macie ochotę poznać mazurskie Szczytno i warmiński Biskupiec?

To trasa rowerowa po śladzie dawnej linii kolejowej między tymi miastami czeka na Was :-)

Czekają też miejsca odpoczynku rowerzystów, tablice tematyczne, oznakowanie, stylowe i mniej stylowe budynki stacyjne, a nawet wieża widokowa.
Do Szczytna da się dojechać pociągiem, do Biskupca tylko transport własny. Początek i koniec trasy widać w galerii, na mapach także szlak jest widoczny, a w terenie nie sposób się zgubić.

Jadąc na oponach 32 mm w kilku miejscach poczułem wybrzuszenia asfaltu spowodowane korzeniami oraz gdzie indziej dostrzegłem w jednym miejscu punktowe wybrzuszenia (vide galeria), które nie wiem jak powstały. Dla porządku dodam, że jest około 30 metrów szutru podczas przekraczania DW 600 za Nowymi Kiejkutami. 

Moja dalsza trasa z Biskupca wiodła przez Jeziorany, Dobre Miasto i Morąg. Po drodze zajrzałem do Roberta Janika w Świękitach, gdzie porozmawialiśmy sobie o Maratonie Elbląskim. A potem z zachodzącym słońcem opuściłem Warmię i przez Morąg i Pasłęk - w tym drugim mieście obejrzałem sobie nowiutką siedzibę Stowarzyszenia Łączy Nas Kanał Elbląski - pojechałem do Elbląga. 

Końcówka trasy po Żuławach Wiślanych to jazda w bardzo gęstej mgle, co w połączeniu ze świeżymi śladami dzików na poboczu zrobiło klimat na ostatnich kilometrach ;-) 


Kategoria WYCIECZKI >150


Dane wyjazdu:
262.00 km 0.00 km teren
12:19 h 21.27 km/h:
Maks. pr.:51.00 km/h
Temperatura:30.0
Podjazdy:996 m

HEL

Sobota, 7 września 2024 · | Komentarze 2

Trasa: ELBLĄG-Nowy Dwór Gdański-Błotnik-Sobieszewo-Gdańsk-Gdynia-Kosakowo-Rumia-Reda-Puck-Władysławowo-Hel-Władysławowo-Puck-Żelistrzewo-Rumia-GDYNIA CHYLONIA>>>ELBLĄG

MAPA

GALERIA (z opisem)

GALERIA GABS

GALERIA MARIO




Cykl ,,Po co spać, jak można jechać” swoją właściwą inaugurację będzie miał w listopadzie, kiedy to nocka będzie odpowiednio długa, temperatura odpowiednio niska, a uczestnicy i uczestniczki ultra zmotywowani.

Tymczasem rzuciłem hasło ,,Hel” całkiem nieprzypadkowo, bo dzisiaj startował spod tamtejszej latarni morskiej jeden z trudniejszych polskich maratonów o wszystko mówiącej nazwie Północ-Południe (MPP). Z Helu do Bukowiny Tatrzańskiej z metą w Schronisku Głodówka. 1000 km w limicie 72h.

W tej edycji na trasę ruszył niezmordowany Robert Woźniak, jedyny biker z Elbląga. Kibiców z miasta było więcej ;-)

Ważnym celem było także dalsze docieranie tylnego koła w Treku, które jest elementem nowym, a co za tym idzie, jeszcze niepewnym w kontekście próby za 2 tygodnie.
Naszą jazdę ,,na początek Polski” zaczęliśmy w warunkach zapadającego zmierzchu, komfortowej temperatury i pięknie wiejącego w plecy wiatru.

Na trasę z Elbląga ruszyła Sylwia, Ania, Gosia, Jacek, Marcin, Marek z Braniewa no i ja. W Nowym Dworze Gdańskim czekał na nas Maciej z Łaszki, a na Orlenie w Gdańsku dotarł do nas Zdzisław.

Żeby za szybko nie pojawić się w Helu zajrzeliśmy nad martwą Wisłę na Wyspie Sobieszewskiej, oraz zrobiliśmy dwa długie odpoczynki na Orlenach – wspomnianym gdańskim i we Władysławowie.

Nocna jazda przebiegała spokojnie, po drodze zajrzeliśmy na śluzę Przegalina, rzuciliśmy okiem na ,,stację kosmiczną” o nazwie rafineria gdańska z mniej oczywistej strony, a potem zaliczyliśmy gdańskie Stare Miasto – Długi Targ dało się jechać ;-)

Od Brzeźna jechaliśmy wzdłuż morza, oblężona za dnia droga rowerowa w nocy była luźna i bezstresowa. Podczas przerwy na molo w Sopocie oddalił się od nas Marcin i już go więcej nie widzieliśmy. Na Hel dotarł, chyba nawet wschód słońca tam widział.

W Gdyni odpaliłem nawigację, żeby w okolicach estakady Kwiatkowskiego czegoś nie pomylić. Bo udało się chwilę wcześniej pojechać trochę za daleko, ale za to obejrzeliśmy gdyński port.

Wspinaczka na Obłuże była jednym z dwóch głównych podjazdów na płaskiej w sumie trasie, poszła na spokojnie, nikt nie pchał.

W Kosakowie do Gdańska zawrócił Jacek zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, a my przez Rumię dotarliśmy do Redy i stąd już głównym asfaltem pojechaliśmy na Hel zaliczając drugi większy podjazd z Redy do Rekowa Górnego.

Wczesno poranny postój zrobiliśmy na Orlenie we Władku, minęła nam tam dobra godzina, Maciej nieco zamknął oko a my jedliśmy wszystko co można było zamówić bez pieca (serwisowany), czyli pierogi i hot-dogi :-))

Niebo robiło się niebieskie, kiedy wjechaliśmy na Mierzeję Helską i zostało nam 40 km do Helu. Dotarliśmy tam idealnie z planem przed godziną 7 i udaliśmy się do dobrze mi znanej z 2 wcześniejszych startów w MPP piekarnio-cukierni Konkol. Słodkie, słone i kawa wchodziły jak marzenie i po takim śniadaniu pojechaliśmy na sam koniec helskiej kosy, spotkaliśmy grupę MTB z Elbląga (Sławek, Mariusz i Marcin).Vide galeria.

MPP startował o godzinie 9 spod helskiej latarni morskiej, więc udaliśmy się tam czekać na jedynego reprezentanta Elbląga, księżycowego Roberta. W międzyczasie pogadałem z kilkoma znanymi ultrasami, zrobiłem zdjęcia i dostrzegłem jeszcze jedną ekipę kibiców z Elbląga - Patrycję i Zenka.

Zawodnicy ruszyli na trasę z lekkim poślizgiem spowodowanym opóźnieniem przybycia policjantów na motorach, którzy – ta impreza ma wspólny start – prowadzili cały peleton przez Półwysep Helski. Ściganie zaczęło się za Władysławowem.

My tymczasem zaczęliśmy odwrót. W planach było jeszcze obejrzenie Rozewia i jazda pociągiem z Władysławowa, ale coś mnie tknęło i postanowiłem bilet w apce kupić już teraz. No i wyszło, że to nierealne dla 4 osób. Nawet ranne kursy.

Plany zatem zostały zrewidowane i rowerami ruszyliśmy do Gdyni, żeby stamtąd wrócić już bez przesiadek do Elbląga.

Z duszą na ramieniu i szokiem w oczach jechaliśmy zatłoczoną, wąską i nierówną (polbruk) drogą rowerową z Helu do Władka, potem było już lepiej, chociaż spotkane grupy pielgrzymkowe w kierunku Sanktuarium Matki Boskiej Królowej Polskiego Morza w Swarzewie na wąskich asfaltach były ,,ciekawym” przeżyciem i urozmaiceniem.

Przez Puck – w którym zrobiliśmy dłuższy postój w porcie – Żelistrzewo, Kazimierz i Rumię dotarliśmy do Gdyni Chyloni, gdzie grupa się rozdzieliła.

Panowie ruszyli na kołach do Elbląga, a ja z dziewczynami zasiadłem w pociągu, bo jak wiadomo wycieczka bez pociągu się nie liczy, a poza tym to kto to słyszał jechać jeszcze 100 km pod wiatr :-)))

Dziękuję Wam za miłe towarzystwo i możliwość wspólnego kręcenia. Do zobaczenia!







Kategoria WYCIECZKI >150


Dane wyjazdu:
225.00 km 0.00 km teren
09:24 h 23.94 km/h:
Maks. pr.:53.00 km/h
Temperatura:7.0
Podjazdy:1114 m

PIĘĆ TABLIC

Niedziela, 1 września 2024 · | Komentarze 4

Trasa: ELBLĄG-Karczowiska Górne-Gronowo Elbląskie-Stare Pole-Malbork-Nowy Staw-Nowy Dwór Gdański-Stegna-Sztutowo-Rybina-Tujsk-Marzęcino-Powalina-Solnica-Jazowa-Kępki-Nowakowo-Suchacz-Tolkmicko-Pogrodzie-Frombork-Braniewo-Frombork-Milejewo-ELBLĄG

MAPA

GALERIA (z opisem)




Endrju zarzucił pomysł odwiedzenia miejscowości w których mieszkają znajome finiszerki i znajomi finiszerzy ostatniego BB Tour z okolic Elbląga. Połączenie tych miejsc kreską mapy dało ładne 200 km+, więc pomysł jeszcze bardziej przypadł mi do gustu. A że dodatkowo nowe koło w Treku wymaga jazd testowych, to już w ogóle się nie zastanawiałem.

No, może trochę przed szafą, dumając, co tu zabrać z odzieży, bo nocka 1 września zapowiadała się już z jesiennymi temperaturami.

Ruszyliśmy w trasę około 21 i zaczęliśmy od Żuław Wiślanych i Mierzei Wiślanej. Na deser zostały najtrudniejsze interwały trasy Maratonu Elbląskiego między Kamionkiem Wielkim a Pogrodziem, co okazało się średnim pomysłem, a totalne zaoranie nastąpiło po zdobyciu na powrocie Milejewa, czyli najwyżej położonej miejscowości w naszych okolicach. Dawno się tak nie umordowałem ;-)

Na tablicach 5 miejscowości (Karczowiska Górne, Sztutowo, Powalina, Braniewo, Elbląg) wykonywaliśmy zdjęcia ze znalezionymi u mnie numerami startowymi z edycji BB Tour 2010 i 2014, kiedy to jechałem trasę tego jednego z najstarszych polskich ultra.

Dłuższe postoje zaliczyliśmy na Orlenach w Nowym Dworze Gdańskim i Braniewie oraz nad morzem w Stegnie.

Dzięki Andrzej za fajną i oryginalną inicjatywę, Szacun raz jeszcze dla wszystkich uczestniczek i uczestników. A następnym razem Was obudzimy :-))))

Bo po co spać …. ;-)






Kategoria WYCIECZKI >150


Dane wyjazdu:
222.00 km 0.00 km teren
08:24 h 26.43 km/h:
Maks. pr.:41.00 km/h
Temperatura:30.0
Podjazdy:1362 m

PO TRASIE P1000J, WMRDP i MRDP

Piątek, 16 sierpnia 2024 · | Komentarze 0

Trasa: RUTKA TARTAK-Sejny-Suwałki-Olecko-Wieliczki-Wydminy-Mikołajki-ZEŁWĄGI

MAPA

GALERIA (z opisem, całość wyjazdu)

DALEJ >>>




Dalej po trasie maratonów szosowych, ale już bardziej w trybie turystycznym. Z trasy P1000J zjechaliśmy na 500 km, z WMRDP i MRDP znacznie szybciej. Wyzwaniem dnia było znalezienie spontanicznego noclegu w Mikołajkach, w środku długiego weekendu :-)))

Polegliśmy na całej linii i dzięki temu namierzyliśmy wspaniałe Zełwągi - nazwa ,,level max" ;-) 5 km od Mikołajek. 



Kategoria WYCIECZKI >150